Back to top
Publikacja: 17.12.2019
Reformy Dobrzej Zmiany. Rozdział VI
Kultura


ROZDZIAŁ VI. PAMIĘĆ I TOŻSAMOŚĆ

 

Od samych początków budowy niepodległej i suwerennej Polski miała miejsce dyskusja na temat zakresu eksponowania dziedzictwa przeszłości w życiu społeczeństwa. Czy uczynić z niej podstawowy budulec, spajający wspólnotę i wskazujący na pozytywne wzorce patriotyczne, wychowawcze i etyczne? A może tylko ograniczyć się do szkolnych lekcji historii, badań naukowców i zajęć grup hobbystycznych, spoglądając nie w przeszłość, ale w przyszłość, gdzie są poważniejsze wyzwania: dynamicznie zmieniająca się rzeczywistość, modernizujący się świat technologii i gospodarki, niwelowanie różnic i barier pomiędzy narodami, wynikający z procesów globalizacji? Czy warto, aby państwo angażowało się w tworzenie sprecyzowanego i logicznego modelu polityki historycznej, w odkrywanie zapomnianych przez dekady i wypartych ze świadomości społecznej wydarzeń i postaw? A może powinno abdykować z tej roli, zostawiając ją wydziałom historii na uniwersytetach? Czym ma być nowoczesny patriotyzm: świadomością więzi z dawnymi pokoleniami, poczuciem duchowej wspólnoty z postaciami z poprzednich wieków? Czy może tylko płaceniem podatków, dbaniem o lokalne ojczyzny i mikrowspólnoty: rodzinę, sąsiadów, zakład pracy, przyjaciół i znajomych?

Dyskusja na temat roli i miejsca chrześcijaństwa w odradzającej się Polsce toczyła się w naszym kraju przez pierwsze ćwierćwiecze wolności w sposób stosunkowo swobodny i nieskrępowany, o tyle w dyskusji na temat dziedzictwa pamięci historycznej, a także w samej praktyce politycznej poprzednich ekip rządowych, cechowała się pewną nierównowagą oraz niekonsekwencją. W początkowym okresie, mniej więcej w dekadzie lat 90., górę wzięła widoczna niechęć polityków i instytucji państwa do zajmowania wyraźnego stanowiska w sprawach historycznych. Zabrakło chęci i determinacji w tworzeniu pozytywnej, atrakcyjnej dla młodego pokolenia i dalekiej od sztywnej pompatyczności narracji dotyczącej historii najnowszej. Wiele zjawisk, jak np. działalność antykomunistycznego podziemia zbrojnego po 1945 roku (jego członków nazywa się w Polsce „Żołnierzami wyklętymi”), dorobku intelektualnego różnych obozów politycznych w okresie II Rzeczpospolitej (ruchu narodowego, chłopskiego, niepodległościowej tradycji lewicowej i niekomunistycznej, związanej z Polską Partią Socjalistyczną) nie znajdowało w tym czasie większego zainteresowania ze strony największych mediów lub domów wydawniczych, które ograniczały opowiadanie o historii do kilku najbardziej już znanych i oczywistych wydarzeń.

Brakowało odpowiedniego upamiętnienia w sferze publicznej największych zrywów niepodległościowych Polaków w XX wieku – Powstania Warszawskiego (muzeum jemu poświęcone powstało dopiero w 2004 roku, gdy Lech Kaczyński pełnił jeszcze stanowisko prezydenta Warszawy) czy heroicznych postaw naszych rodaków w kwestii ratowania ludności żydowskiej (rodzina Ulmów z Markowej). Powołany do życia pod koniec lat 90. Instytut Pamięci Narodowej, mający badać historię najnowszą Polski ze szczególnym naciskiem na ujawnianie zbrodni okresu komunistycznego, dopiero zaczynał poszukiwać właściwej formuły funkcjonowania. Media i autorzy związani z obozem liberalnym upowszechniały zaś narrację koncentrującą się przede wszystkim na winach lub zaniedbaniach Polaków w trudnych momentach historii, akcentującą negatywne i kontrowersyjne wydarzenia, mające udowodnić tezę, że nie byliśmy tylko i wyłącznie narodem ofiar oraz postaw heroicznych, ale również sprawcami zła wobec innych. Nie negując potrzeby nieskrępowanej dyskusji również o ciemnych kartach naszej historii, nie da się ukryć, że do pewnego momentu narracja taka byłą w mediach głównego nurtu dominująca i dopiero w ostatnich latach udało się ją zrównoważyć pozytywną opowieścią o poświęceniu i heroizmie  polskiej wspólnoty narodowej w czasach terroru i powszechnej pogardy XX wieku.

Stąd jednym z ważnych zadań programowych Prawa i Sprawiedliwości po wyborach w 2015 roku stało się prowadzenie aktywnej i systematycznej polityki historycznej przez instytucje państwowe i stała praca nad podniesieniem świadomości pamięci historycznej wśród Polaków, zwłaszcza młodego pokolenia.

 

Polityka historyczna buduje siłę państwa

Interesujący wykład na temat sensu prowadzenia aktywnej, a wręcz ofensywnej polityki historycznej przedstawił prezydent Andrzej Duda w 2016 roku podczas posiedzenia Narodowej Rady Rozwoju – ciała doradczego prezydenta RP w dziedzinie edukacji i rozwoju społecznego. Zwrócił tam uwagę, iż wszystkie rozsądne państwa, które rozumieją swoje potrzeby, a przede wszystkim które mają poczucie swojej państwowości i godności, prowadzą aktywną i suwerenną politykę historyczną, którą określił jako politykę prowadzoną konsekwentnie i profesjonalnie, przy odpowiednim nakładzie sił i środków. Prezydent powołał się przy tym na słowa marszałka Józefa Piłsudskiego, iż naród, który nie szanuje swojej przeszłości, nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości. Dodał równocześnie, iż polityka historyczna pełni we współczesnym świecie bardzo istotną rolę państwowotwórczą. Polega ona nie tylko na umiejętnym opowiadaniu o historii obywatelom, ale również na sprawnym prezentowaniu własnej narracji na zewnątrz.

Jednocześnie Duda skrytykował politykę edukacyjną poprzednich ekip rządzących, która doprowadziła do zmniejszania liczby lekcji historii w szkołach, która prowadziła do groźby braku identyfikacji młodzieży z historią własnej wspólnoty narodowej.[1]

 

Na podobny aspekt zwrócił uwagę w rozmowie z jednym z dużych dzienników wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński, który przyznał, że dla poprzednich gabinetów rządowych postacie w rodzaju bohaterów antykomunistycznego podziemia były niewygodne, a przez lata po 1989 roku prawda o ich działaniach była zakłamywana i przemilczana. Zdaniem szefa resortu kultury na takich postaciach powinna być budowana tożsamość niepodległego państwa.[2]

Cel aktywnej polityki państwa w sferze polityki historycznej, widoczny w dziedzinie edukacji i kultury, ma - jak wyjaśniła premier Beata Szydło w swoim expose 18 listopada 2015 roku -  (...) służyć wzmocnieniu postaw patriotycznych. Musi szeroko korzystać z ogromnych możliwości, jakie daje sfera kultury dla odbudowy i budowy polskiej pamięci, nadawania jej wartości, ukazywania bogactwa naszego narodowego dorobku. Przy wsparciu publicznych środków powinny powstawać dzieła, które opowiedzą Polsce i światu o naszych wybitnych rodakach, o naszych bohaterach. I będą inspiracją dla kolejnych pokoleń Polaków. Nie wstydźmy się budować etosu polskich bohaterów[3].

 

Nowa rola instytucjonalnej pamięci. Spory wokół IPN

Poważna korekta dotychczasowej polityki historycznej państwa wiązała się również ze zmianami organizacyjnymi w strukturze Instytutu Pamięci Narodowej. To najważniejsza państwowa instytucja edukacyjno-badawcza, archiwalna, śledcza (w zakresie ścigania sprawców zbrodni nazistowskich i komunistycznych) oraz lustracyjna, stanowiąca odpowiednik węgierskiego Nemzeti Emlékezet Bizottsága (NEB).

Przyjęta wiosną 2016 nowelizacja ustawy o IPN rozszerzyła jego kompetencje, do których należy od tej pory gromadzenie, opracowywanie i udostępnianie dokumentów dotyczących zbrodni popełnionych od 8 listopada 1917 roku (chwili wybuchu rewolucji październikowej w Rosji) do 31 lipca 1990 roku (dnia rozwiązania komunistycznej policji politycznej – Służby Bezpieczeństwa (SB, odpowiednika węgierskiej AVSZ) na osobach narodowości polskiej i obywatelach polskich innych narodowości. IPN ma się też zajmować poszukiwaniem miejsc spoczynku osób, które poniosły w tym czasie śmierć w walkach o niepodległość, w tym tych, które straciły życie wskutek walki z narzuconym systemem totalitarnym, represji totalitarnych lub czystek etnicznych, m.in. ofiar zbrodni sowieckich na Polakach, jak np.  zagłady polskich ziemian na Kresach Wschodnich oraz polskich ofiar głodu na Ukrainie (Hołodomor) w latach 30. XX wieku. Instytut ma również prowadzić badania nad historią Polaków w epoce rozbiorów (1772-1918), w tym historią polskiej emigracji politycznej od XIX wieku oraz polskiego dziedzictwa kulturowego na Wschodzie.

Do zadań edukacyjnych IPN należy upowszechnianie w kraju i za granicą informacji i komentarzy na temat najważniejszych dla Polski wydarzeniach historycznych, promowanie wiedzy o udziale Polaków w obydwu wojnach światowych, a także przeciwdziałanie rozpowszechnianiu informacji i publikacji zawierających nieprawdziwe treści historyczne, krzywdzące lub zniesławiające Polskę i Polaków oraz przypisywanie im win za zbrodnie, dokonane przez nazistowskie Niemcy i komunistyczny ZSRR. Instytut zobowiązano też do upamiętniania historycznych wydarzeń, miejsc i postaci w dziejach walk i męczeństwa Polaków w kraju i za granicą oraz innych narodów na terytorium Polski.

Zmieniono również sposób powoływania prezesa Instytutu. Od chwili przyjęcia nowelizacji ustawy czyni to Sejm za zgodą Senatu, ale na wniosek Kolegium Instytutu, które będzie zgłaszało kandydatów spoza swojego grona. Kandydat ma być wyłaniany w drodze publicznego konkursu, ogłaszanego przez przewodniczącego Kolegium IPN. Musi posiadać stopień naukowy doktora, doktora habilitowanego lub tytuł naukowy profesora. W skład IPN weszły także nowe biura: Upamiętniania Walk i Męczeństwa, Poszukiwań i Identyfikacji, Edukacji Narodowej oraz Badań Historycznych. W związku z tym zlikwidowano istniejącą do tej pory równolegle do IPN oddzielną instytucję, istniejącą jeszcze od czasów PRL Radę Ochrony Pamięci, Walk i Męczeństwa, która zajmowała się tylko ochroną miejsc pamięci narodowej. Jej kompetencje przejął w większości IPN oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego[4].

Ustawa pozwoliła na usprawnienie i zdynamizowanie aktywności Instytutu Pamięci Narodowej. Nowe ukształtowanie funkcji badawczych i edukacyjnych Instytutu pozwoli na rozwój wychowania młodzieży w idei patriotyzmu i poszanowania dla Ojczyzny.

Zmiany w strukturze IPN dokonane w pierwszym roku rządów Zjednoczonej Prawicy nie spowodowały tak poważnych kontrowersji i perturbacji, jak kolejna nowelizacja ustawy o tym instytucie, dokonana w styczniu 2018 roku na podstawie projektu przygotowanego przez posłów z klubu Kukiz`15 (trzecie co wielkości stronnictwo w Sejmie) oraz rządowy projekt nowelizacji ustawy o IPN oraz innych ustaw, zawierający m.in. przepisy dotyczące ochrony dobrego imienia Rzeczypospolitej Polskiej.

Pierwsza z nich dotyczyła zbrodni popełnionych przez ukraińskich nacjonalistów i członków ukraińskich formacji kolaborujących z Trzecią Rzeszą Niemiecką w okresie przed 1939 rokiem i do początku lat 50. XX wieku, gdy na terenach Podkarpacia i Bieszczadów działały zbrojne organizacje ukraińskie. Dokładniej chodziło o czyny popełnione w latach 1925–1950, polegające na stosowaniu przemocy, terroru lub innych form naruszania praw człowieka wobec jednostek lub grup ludności, a także  o udział w eksterminacji ludności żydowskiej oraz ludobójstwie na obywatelach II Rzeczypospolitej na terenach Wołynia i Małopolski Wschodniej od lat 40. XX wieku. Problem zbrodni wołyńskiej i wydarzeń od 1943 roku na Kresach do dzisiaj kładzie się cieniem na relacje między Polską i Ukrainą, utrudniając pojednanie pomiędzy obydwoma sąsiednimi krajami. Po wejściu nowelizacji w życie gromadzenie, opracowywanie i udostępnianie dokumentów dotyczących tych zbrodni podlega w Polsce regulacjom prawnym.

Nowelizacja rządowa zaproponowała z kolei sprawniejsze uregulowanie kwestii ochrony dobrego imienia Rzeczypospolitej Polskiej i narodu polskiego. Najwięcej emocji wzbudził dodawany art. 55a. Stanowił on, że Kto publicznie i wbrew faktom przypisuje Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie (…) lub za inne przestępstwa, stanowiące zbrodnie przeciwko pokojowi, ludzkości lub zbrodnie wojenne lub w inny sposób rażąco pomniejsza odpowiedzialność rzeczywistych sprawców tych zbrodni, podlega grzywnie lub karze pozbawienia wolności do lat 3. Ustawa wyłączała z powyższych zapisów działalność artystyczną lub naukową.[5]

Ustawa ze stycznia 2018 roku spotkała się z niezrozumieniem w wielu krajach świata, w tym w Izraelu oraz USA. Rząd zaproponował więc kolejną zmianę przepisów, usuwającą główny powód kontrowersji. Pod koniec czerwca 2018 roku wpłynął do Sejmu w trybie pilnym nowy projekt zmian w ustawie o IPN. Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk zapewnił podczas prezentacji jego założeń, że intencją rządu w czasie zimowej nowelizacji nie było w żadnym wypadku dążenie do ograniczenia wolności słowa oraz badań naukowych, a zmiany zostały zinterpretowane niewłaściwie. Podobnego zdania był wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, zwracający uwagę, że zmiany wiązały się z opiniami krzywdzącymi, niemniej władze nie zamierzają obciążać nimi polityki zagranicznej, w związku z czym podjęto decyzję o zmianie ustawy o IPN i wycofaniu wszystkich tych uregulowań, które umożliwiają stosowanie kar sądowych za przedstawianie niewłaściwych informacji czy niewłaściwych opinii dotyczących polityki historycznej.

Projekt nowelizacji poparło 388 posłów, 25 opowiedziało się przeciw, a 5 posłów wstrzymało się od głosu. Ustawa natychmiast została przekazana do Senatu, który nie wniósł do niej poprawek. Ustawę niezwłocznie podpisał prezydent.

Po uchwaleniu przez Sejm nowelizacji ustawy o IPN premierzy Polski i Izraela podpisali równolegle w swoich krajach wspólną deklarację. Potępili w niej wszelkie przejawy przemocy wobec Żydów, popełnione przez hitlerowskie Niemcy i ich sojuszników podczas II wojny światowej. Podkreślili jednocześnie pozytywną rolę Polskiego Państwa Podziemnego w ratowaniu Żydów podczas wojny. Obydwa rządy potępiły również wszelkie formy antysemityzmu i krzywdzących stereotypów wobec różnych narodów. Warto zwrócić uwagę, że wspólna deklaracja premierów Polski i Izraela była pierwszym tej rangi dokumentem międzynarodowym, który przyznał istnienie zjawiska antypolonizmu.[6]

(…)Nie zgadzamy się na działania polegające na przypisywaniu Polsce lub całemu narodowi polskiemu winy za okrucieństwa popełnione przez nazistów i ich kolaborantów z różnych krajów. Smutna prawda jest niestety taka, że w tamtym czasie niektórzy ludzie - niezależnie od pochodzenia, wyznania czy światopoglądu - ujawnili swe najciemniejsze oblicze. Doceniamy fakt, że struktury Polskiego Państwa Podziemnego, nadzorowane przez Rząd RP na uchodźstwie, stworzyły mechanizm systemowej pomocy i wsparcia dla osób pochodzenia żydowskiego, a podziemne sądy wydawały wyroki skazujące Polaków za współpracę z niemieckimi władzami okupacyjnymi, w tym także za denuncjowanie Żydów (…). Oba rządy z całą mocą potępiają wszelkie formy antysemityzmu oraz dają wyraz swemu zaangażowaniu w zwalczanie jakichkolwiek jego przejawów. Oba rządy odrzucają również antypolonizm oraz inne negatywne stereotypy narodowe. Rządy Polski i Izraela nawołują do powrotu do spokojnego dialogu, opartego na wzajemnym szacunku w dyskursie publicznym.[7] – czytamy we wspólnej deklaracji, podpisanej przez premierów Mateusza Morawieckiego i Benjamina Netanjahu.

 

Przypominać o zapomnianych

Ważną rolę w polityce i pamięci historycznej odgrywa upamiętnianie bohaterów i postaci, stanowiących nie tylko pozytywny wzór dla nowych pokoleń, ale również tych niesprawiedliwie zapomnianych lub przez lata niedocenionych. Służą temu kolejne inicjatywy, podjęte przez Prawo i Sprawiedliwość podczas kadencji parlamentarnej w latach 2015-2019.

W listopadzie 2017 roku Parlament uchwalił ustawę powołującą Instytut Solidarności i Męstwa. Jego działalność ma charakter badawczy. Zadaniem nowej instytucji jest inicjowanie, podejmowanie i wspieranie działań, mających na celu upamiętnienie i uhonorowanie osób żyjących, zmarłych lub zamordowanych, zasłużonych dla narodu zarówno w kraju, jak i za granicą, w dziele pielęgnowania pamięci lub niesienia pomocy osobom narodowości polskiej lub obywatelom polskim innych narodowości, będącym ofiarami zbrodni sowieckich, niemieckich oraz popełnionych przez członków innych narodów z pobudek nacjonalistycznych lub innych przestępstw, stanowiących zbrodnie przeciwko pokojowi, ludzkości lub zbrodni wojennych. Takim osobom – działającym w okresie od 8 listopada 1917 r. do 31 lipca 1990 r. - Instytut będzie mógł przyznawać nagrody finansowe oraz zgłaszać jako kandydatów do odznaczeń Krzyżem Zachodnim i Wschodnim (specjalnymi odznaczeniami, ustanowionymi w 2017 roku dla cudzoziemców, którzy w latach 1939-1989 nieśli pomoc osobom narodowości polskiej na Wschodzie i Zachodzie Europy). Ustanowiono również nowe odznaczenie Virtus et Fraternitas (z łac. Cnota i Braterstwo), które na wniosek Instytutu osobom zasłużonym nadawałby prezydent RP. Instytut otrzymał z budżetu państwa jednorazową dotację w wysokości 75 mln zł, choć wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński zapowiedział, że nie będzie to dotacja jednoroczna.

Wyjaśniając cel powołania Instytutu Solidarności i Męstwa wicepremier Gliński ocenił, że przez kilkadziesiąt lat nie badano w Polsce bardzo ważnych okresów jej historii. Musimy nadrobić ten czas i dlatego potrzebujemy poważnej instytucji o charakterze naukowym, która będzie zajmowała się badaniem polskiej historii, a także wpływała na prowadzenie odpowiedzialnej polityki historycznej – tłumaczył. Wiceszefowa resortu Magdalena Gawin podkreśliła, że państwo ma duży dług wdzięczności wobec ludzi, którzy ratowali naszych rodaków podczas wojny, którzy nigdy nie zostali za to nagrodzeni. Instytut mógłby więc nagradzać Ukraińców, którzy pomagali polskim ofiarom czystek etnicznych na Wołyniu, które miały miejsce w 1943 roku[8].

Wczesną wiosną 2018 roku Sejm ustanowił Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką. Będzie on obchodzony rokrocznie 24 marca i będzie miał charakter święta państwowego. Jest on wyrazem hołdu dla wszystkich (także nieznanych z imienia i nazwiska) obywateli Rzeczypospolitej, którzy z narażeniem życia własnego i swoich bliskich udzielali pomocy prześladowanym przez hitlerowców osobom narodowości żydowskiej. Na terenie okupowanej podczas II wojny światowej Polski wszelka pomoc dla ukrywających się Żydów groziła karą śmierci. Każda pomoc Żydowi, w którą – aby była skuteczna - zazwyczaj zaangażowanych musiało być zwykle kilkunastu Polaków, tj. wiele rodzin, stanowiła przejaw gigantycznego heroizmu. Prace nad ustawą zainicjował prezydent Andrzej Duda podczas uroczystości z okazji 75. rocznicy powstania Rady Pomocy Żydom „Żegota”, działającej przy strukturach Polskiego Państwa Podziemnego.

Wybór obchodów na 24 marca nie był przypadkowy. Tego dnia w 1944 roku Niemcy dokonali egzekucji rodziny Ulmów, mieszkającej we wsi Markowa na Podkarpaciu. Za pomoc Żydom zgładzono małżeństwo Józefa i ciężarnej Wiktorii, sześcioro ich małoletnich dzieci oraz ośmioro ukrywanych przez nich Żydów[9].

Innym dniem pamięci, ustanowionym przez polski Parlament jesienią 2018 roku, jest Narodowy Dzień Pamięci Duchownych Niezłomnych. Będzie on obchodzony rokrocznie 19 października (w rocznicę męczeńskiej śmierci znanego kapelana „Solidarności” w latach 80., ks. Jerzego Popiełuszki, zamordowanego w 1984 roku przez funkcjonariuszy komunistycznych sił bezpieczeństwa) jako święto państwowe, wyrażające hołd dla duchownych, którzy swoją postawą dawali wyraz swojej wierze w Jezusa Chrystusa, ale też dla męstwa i niezłomnej postawy patriotycznej oraz niejednokrotnie przelewali krew w obronie swej chrześcijańskiej Ojczyzny – Polski. Ustawa podkreśla, że od zarania dziejów w historii Polski pojawiają się postaci niezłomnych bohaterskich duchownych, dla których chrześcijańskie idee i wiara w Boga są podstawą do apostolstwa, pobożnego życia i dążenia do świętości, ale też stanowią dodatkową motywację do działań na rzecz ziemskiej Ojczyzny – jej rozwoju, suwerenności i dobrobytu. Projekt ustawy wspomina wielu duchownych zaznaczając, że zwłaszcza w okresie, gdy Polski nie było na mapie Europy, często byli oni depozytariuszami utraconej państwowości. Dzięki zgłoszonym przez posłów innych ugrupowań poprawkom uchwała Sejmu upamiętnia nie tylko duchownych rzymskokatolickich, ale również innych wyznań chrześcijańskich, obecnych w Polsce od wieków.

Duchowni już od czasów zaborów angażowali się w szeroko pojętą walkę o polskość na gruncie społecznym, kulturowym i publicystycznym, ale też niekiedy z bronią w ręku wraz z rodakami stawali do walki zbrojnej z przeciwnikiem. Pełnili funkcję swoistych wychowawców do wolności. Księża Niezłomni w czasach stalinizmu byli tak samo jak Żołnierze Wyklęci represjonowani, więzieni i mordowani – czytamy w uzasadnieniu poselskim uchwały o Narodowym Dniu Pamięci Duchownych Niezłomnych[10].

Rządząca od 2015 roku większość nie zapomina również o najnowszych bohaterach polskiej niepodległości: uczestnikach opozycji demokratycznej w czasach reżimu komunistycznego. Latem 2017 roku Sejm dokonał nowelizacji ustawy o działaczach opozycji w PRL. Ma ona bardzo konkretny wymiar materialny i socjalny.

Przez wiele poprzednich lat działacze opozycji w PRL mogli ubiegać się o przyznanie świadczenia pieniężnego w kwocie 400 zł miesięcznie przez okres jednego roku, po spełnieniu określonego kryterium dochodowego. Zmiany w ustawie umożliwiły przyznawanie takiego świadczenia bezterminowo i bez względu na osiągany do tej pory przez daną osobę dochód. Wprowadzono również nowe zasady udzielania pomocy finansowej dla dawnych opozycjonistów. Będzie ona przyznawana nie tylko w formie wsparcia jednorazowego (w szczególnych przypadkach – co jest nowością – do wysokości 300 proc. najniższej emerytury), lecz także wsparcia okresowego na czas do pół roku, w wysokości 100 proc. najniższej emerytury miesięcznie. Pomoc okresowa ma być przeznaczana m.in. na zaspokojenie potrzeb bytowych i ochronę zdrowia w przypadku długotrwałej choroby, na zakup leków, środków opatrunkowych i higienicznych oraz pokrycie kosztów dojazdów do placówek leczniczych.

 W nowelizacji zmieniono także definicję osób represjonowanych, poszerzając ich krąg o ludzi poddawanych jawnym i niejawnym represjom do 31 lipca 1990 roku. Przy ustalaniu prawa do emerytury lub renty osoby represjonowanej będą uwzględniane w podwójnym wymiarze okresy uwięzienia po 31 grudnia 1956 roku, a także okresy internowania w stanie wojennym (1981-83). Nowe regulacje zakładają też powołanie specjalnej Rady do Spraw Działaczy Opozycji Antykomunistycznej oraz Osób Represjonowanych z Powodów Politycznych[11].

Kolejnym krokiem w tym obszarze było przyjęcie przez Sejm w styczniu 2018 roku przepisów wprowadzających odszkodowania dla dzieci kobiet represjonowanych za   działalność niepodległościową. Poparła je zdecydowana większość posłów, zarówno z  rządzącej większości, jak i opozycji. Odszkodowania pieniężne będą należeć się osobom urodzonym przez matki represjonowane pobytem w więzieniach oraz miejscach odosobnienia oraz tym, których matka przebywała tam w okresie ciąży[12].

Elementem przywracania pamięci zbiorowej postaci antykomunistycznego podziemia w Polsce w latach powojennych były uroczystości pogrzebowe dwóch młodych bohaterów zbrojnego ruchu oporu: Danuty Siedzikówny  ps. „Inka” i Feliksa Selmanowicza ps.  „Zagończyk”, rozstrzelanych przez reżim komunistyczny w 1946 roku. Odbyły się one dokładnie w 70 rocznicę ich tragicznej śmierci, w czerwcu 2016 roku w Gdańsku. W liturgii pogrzebowej uczestniczyli przedstawiciele najwyższych władz z prezydentem, premierem, przedstawicielami Parlamentu oraz ministrami.

To nie tylko pogrzeb, ale także polityczna manifestacja zadośćuczynienia państwa wobec bohaterów. Państwo polskie po 27 latach odzyskuje godność – powiedział podczas uroczystości prezydent. Wypowiedź ta stanowiła nawiązanie do problemów Polski w początkowym okresie transformacji, kiedy nie potrafiono jeszcze zmierzyć się w pełni z bagażem tragicznej, powojennej historii i zbrodni popełnionych przez komunistyczny aparat przemocy. Przez wiele lat nowe elity nie były w stanie rozliczyć ich sprawców, którzy żyli spokojnie pobierając wysokie świadczenia emerytalne, przez nikogo nie niepokojeni[13].

Wprowadzone przez większość parlamentarną Zjednoczonej Prawicy nowe sposoby upamiętniania bohaterów walk o niepodległość i suwerenność Polski trafnie wpisały się w istniejące już regularne obchody pamięci w rodzaju Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Jest on obchodzony w Polsce rokrocznie od 2014 roku w dniu 1 marca.

Próby dokończenia dekomunizacji

Pomimo blisko 3 dekad od upadku systemu komunistycznego w Polsce, relikty totalitarnej przeszłości wciąż można znaleźć w sferze życia publicznego w naszym kraju. Dotyczy to w głównej mierze nazewnictwa niektórych ulic, placów miejskich, budowli lub obiektów użyteczności publicznej. W kwietniu 2016 roku, gdy większość parlamentarna podjęła kroki na rzecz dokończenia dekomunizacji sfery publicznej, analizy poselskie szacowały, że w całej Polsce jeszcze około 1300 obiektów publicznych nosiło nazwy związane z postaciami związanymi z systemem totalitarnym – komunistycznych wojskowych, działaczy aparatu PRL, a nawet przywódców krajów dawnego bloku wschodniego, jak np. Georgija Dymitrowa (!) w mieście Bogatynia w Polsce zachodniej. „Taki stan rzeczy powoduje, że ulice prawdziwych bohaterów krzyżują się z ulicami ich komunistycznych oprawców i katów – powiedział podczas sprawozdania w Sejmie poseł Jarosław Krajewski z PiS. Polityk dodał, iż proponowana ustawa o zakazie nadawania przez jednostki samorządu terytorialnego budowlom, obiektom i urządzeniom użyteczności publicznej nazw, które upamiętniają lub propagują osoby, organizacje, wydarzenia lub daty symbolizujące komunizm lub inny ustrój totalitarny będzie kolejnym krokiem na rzecz przywracania prawdy historycznej oraz wzmacniania poczucia wspólnoty narodowej[14].

Zapisy uchwalonej w 2016 roku ustawy doprecyzowała nowelizacja z grudnia 2017 roku. W niektórych gminach w Polsce wykonanie przepisów ustawy napotykało bowiem na trudności. Samorządom dano kilka miesięcy na zmianę nazw obiektów symbolizujących lub propagujących komunizm albo inny ustrój totalitarny. W wypadku braku takich działań wojewoda  - po uzyskaniu opinii IPN - mógł wydać zarządzenie nadające obiektowi nową nazwę zgodną z ustawą[15].

Proces ten napotkał jednak na opór w lokalnych samorządach i Wojewódzkich Sądach Administracyjnych, które chociażby w przypadku Warszawy uchyliły zmianę nazw 12 ulic nawiązujących do komunistycznej przeszłości. Sądy administracyjne najczęściej uzasadniały swoje wyroki „lakonicznością opinii IPN lub wojewodów[16].

Posunięciem, którego nie można nie odnotować, jest uchwalona w grudniu 2016 roku ustawa obniżająca emerytury i renty funkcjonariuszom komunistycznego aparatu bezpieczeństwa. Obniżyła ona emerytury i renty pełniącym służbę na rzecz totalitarnego państwa w okresie od 22 lipca 1944 roku (utworzenie przez Józefa Stalina marionetkowego rządu komunistycznego, obchodzone do 1989 roku jako święto narodowe PRL) do 31 lipca 1990 roku. Świadczenia, które pobierają te osoby, nie będą mogą być od tej pory większe niż średniej wysokości świadczenia z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (odpowiednik węgierskiego ONYF) (głównej państwowej instytucji realizującej ubezpieczenia społeczne w Polsce). Minister spraw wewnętrznych w drodze decyzji „w szczególnie uzasadnionych przypadkach” będzie mógł wyłączyć spod przepisów tej ustawy osoby pełniące służbę na rzecz totalitarnego państwa ze względu na „krótkotrwałą służbę przed 31 lipca 1990 r. oraz rzetelne wykonywanie zadań i obowiązków po 12 września 1989 roku (dzień powołania rządu pierwszego niekomunistycznego premiera Polski), w szczególności z narażeniem życia. W ustawie wymieniono formacje, w których służba uważana będzie w myśl przepisów ustawy za służbę na rzecz totalitarnego państwa. Dotyczy ona jednostek komunistycznego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, komunistycznej policji politycznej (Służby Bezpieczeństwa, odpowiednik węgierskiej AVSZ), a także placówki odpowiedzialne za szkolnictwo, dyscyplinę i kadry ideowo-wychowawcze SB. Posłowie rządzącej większości podkreślali, że ustawa nie jest zemstą, ale wypełnieniem zasady sprawiedliwości[17].

Inwestycje muzealne

Warszawie wciąż brakuje dużych muzeów i placówek edukacyjnych upamiętniających czasy walki z komunizmem w rodzaju budapeszteńskiego Terror Háza. Rząd Prawa i Sprawiedliwości podjął więc także działania na tym odcinku. W 2016 roku pod patronatem Ministerstwa Sprawiedliwości, które będzie sprawować nadzór nad przyszłą placówką, rozpisano konkurs na budowę muzeum poświęconego Żołnierzom Wyklętym i więźniom politycznym okresu PRL. Do rywalizacji stanęło ponad 70 zespołów architektonicznych z całej Polski. Budowa zostanie zakończona w marcu 2019 roku. Muzeum zaprezentuje m. in. postać rotmistrza Witolda Pileckiego (1901-1948), organizatora ruchu oporu w obozie koncentracyjnym w Auschwitz, po wojnie skazanego na śmierć przez reżim komunistyczny[18].

Przy okazji obchodów stulecia niepodległości podobne muzeum zostało oddane do użytku w listopadzie 2018 roku w Ostrołęce (województwo mazowieckie). Instytucja upamiętniać ma żołnierzy podziemia niepodległościowego z regionów centralnej i wschodniej Polski. Muzeum zostało sfinansowane ze środków budżetowych Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego[19].

Spory budżet, w wysokości ponad 750 mln złotych, resort kultury przeznaczył na budowę w Warszawie Muzeum Historii Polski. Przez ostatnie 8 lat rządów poprzedniej koalicji budowa muzeum, planowana jeszcze w pierwszej dekadzie XXI stulecia, została  zastopowana. Powstanie ono w dawnej, zbudowane jeszcze za czasów panowania rosyjskiego w XIX wieku twierdzy Cytadela. Będzie ono połączone z muzeum Wojska Polskiego. Muzeum Historii Polski będzie opowiadało naszą historię chronologicznie i problemowo. Poszczególne epoki będą przedstawione przez ich najbardziej charakterystyczne cechy kulturowe czy opowieści związane z najważniejszymi wydarzeniami w naszej historii. Będzie to piękna opowieść o naszych dziejach i naszej tożsamości – stwierdził wicepremier i minister kultury. Muzeum będzie gotowe w 2020 roku - - roku stulecia obchodów „Cudu nad Wisłą”.

 

 

[4]             Kronika Sejmowa nr 13 (832). 30 kwietnia 2016, s.. 3-4.

 

[5]             Tamże, nr 54 (873) 31 stycznia 2018.

[6]             Tamże, nr 64 (883), 30 czerwca 2018.

 

[7]             Deklaracja bilateralna z 26.07.2018 https://www.premier.gov.pl/wydarzenia/aktualnosci/wspolna-deklaracja-pr…

[8]             Tamże, nr 49 (868), 15 listopada 2017, s. 7

 

 

[9]             Tamże, nr 57 (876), 15 marca 2018, s. 3

 

[11]            Kronika Sejmowa, nr 39 (858), 15 czerwca 2017.

[12]            Tamże, nr 54 (873), 31 stycznia 2018, s. 27.

 

[14]            Kronika Sejmowa, nr 12 (831), 15 kwietnia 2016, s. 11-12.

 

[15]            Tamże, nr 51 (870), 15 grudnia 2017, s. 40.

 

 

[17]            Kronika Sejmowa, nr 27/28 (846/847), 31 grudnia 2016.