Back to top
Publikacja: 26.02.2020
Busójárás
Kultura

Mohács, to cichuteńkie miasteczko nad Dunajem tuż przy granicy ze Serbią, który słynie na świecie ze przegranej bitwy z Turkami. Raz w roku, w okresie karnawałowym zamienia się w piekielnie huczny, kolorowy karnawał – jest to słynny Busójárás (czyli pochód busó - ludzie ubrani w charakterystyczne maski), który od 2009 roku jest na liście niematerialnego dziedzictwa UNESCO.

Busójárás dziś

Jest to tradycja pielęgnowana przez wiele wieków przez mniejszość słowiańską na Węgrzech, czyli sokáców (społeczność chorwacka mieszkająca od XVI w. w regionie). Legenda mówi, że w czasie gdy tereny te najechali Turcy, ludność Mohacza uciekła z miasta i schroniła się w pobliskich lasach i bagnach. Pewnego razu, gdy siedzieli przy ognisku znikąd wyłonił się starzec, który powiedział, żeby się nie bali, bo ich życie wróci niedługo do ładu. Tymczasem mają przygotowywać z drewna różnoraką broń i straszne maski dla siebie oraz czekać na burzliwą noc, gdy zamaskowany rycerz przyjdzie po nich. Po tych słowach starzec zniknął. Po kilku dniach, rzeczywiście w noc burzową zjawił się rycerz. Poprowadził przebranych w maski mieszkańców z powrotem do Mohacza i tam nakazał im robić jak najwięcej hałasu. Przerażeni strasznymi maskami i piorunami Turcy uznali, że atakują ich demony i uciekli zanim wstało słońce. Na pamiątkę tych wydarzeń postał w wieku XVII zwyczaj pochodów zamaskowanych Busó, który obecnie stanowi okazję do prezentacji tradycji, ludowej muzyki i tańców. Wg. innej legendy Busó mieli odstraszać nie Turków tylko zimę.

Już od piątku poprzedzającego Środę Popielcową miasto tętni życiem, a ulice zapełniają się ludowymi teatrami i zespołami muzycznymi. Obowiązkowo trzeba spróbować forralt bor, czyli białego grzanego wina z  cukrem i korzeniami. Młode dziewczyny powinny uważać, bo zwyczaj nakazuje obsypywać je mąką oraz trocinami, gdyż Busójárás to także święto urodzaju i płodności. Najważniejsza część karnawału zaczyna się w niedzielę, gdy na Dunaju pojawiają się drewniane łodzie wiozące przybyszów nie z tego świata. Kiedy dobiją do brzegu, władzę nad miastem obejmują busó – groźne stwory w owczych skórach i o twarzach przypominających pogańskie demony. Kiedyś pokonały tureckich najeźdźców, teraz prowadzą ulicami Mohacza radosną procesję, która kończy się ogromnym ogniskiem. Warto pozostać tutaj aż  do wtorku, gdy miasto opuści już większość turystów. Wtedy bowiem na  ulice znowu wyjdą posępni busó, by na głównym placu rozpalić ogień i, niszcząc swój strój, pożegnać zimę.

Jest to kolorowa, huczna impreza, dzika i głośna, która jednocześnie przypomina zmierzłych czasów. Zamach dymu, smak palinki i jedzenia przygotowanego na wolnym ogniu, miesza się z pierwszymi wiosennymi wiatrami i tworzy niesamowity klimat za którego warto w każdym roku powracać.

 


Busójárás 50 lat temu