W Europie wielu jest ludzi myślących podobnie jak Viktor Orbán, tylko są rozproszeni. Dobrze by było, by taki mąż stanu jakim jest węgierski premier podjął dzieło budowy frakcji Schumana, wynika to z jego wewnętrznego potencjału, talentu politycznego i relacji, jakie zbudował w polityce – mówi prof. Zbigniew Krysiak, Przewodniczącym Rady Programowej Instytutu Myśli Schumana.
W 171. rocznicę powstania węgierskiego, premier Viktor Orbán, wygłosił przed gmachem Muzeum Narodowego w Budapeszcie przemówienie, w którym stwierdził m.in., „Chcemy nowego początku, aby zatrzymać upadek Europy, aby skończyć z gorączkowym koszmarem o Zjednoczonych Stanach Europy, aby Europa mogła znów należeć do Europejczyków”. Widzi Pan w nim sojusznika idei Roberta Schumana?
Prof. Zbigniew Krysiak: W wielu wypowiedziach premiera Orbána na przestrzeni ostatnich lat pojawiają się motywy silnie związane z ideą Europy Schumana. Sługa Boży Robert Schuman budował Europę jako Wspólnotę Narodów, a nie superpaństwo. Wielu polityków wyraża ważne idee i apele w duchu Roberta Schumana, ale nie powołują się na niego wprost. Dlatego pragnąłbym z tego miejsca zachęcić premiera Węgier oraz innych przywódców krajów Europy Środkowo-Wschodniej do odwoływania się do Roberta Schumana i wprost Jego częstego cytowania. To o tyle ważne, że powoływanie się na taki autorytet jakim jest Schuman, który na Zachodzie do dziś traktowany jest jeszcze z szacunkiem i estymą tworzy potencjał do integracji wokół Schumana i powoduje, że te koncepcje Wspólnoty Narodów Europy pod które podpisuje się Viktor Orbán czy Mateusz Morawiecki nie mogą już być przez unijne elity tak mocno krytykowane czy lekceważone, bo za nimi stoi osoba ojca zjednoczonej Europy i twórcy koncepcji Wspólnoty Narodów Europy oraz postaci na Zachodzie cenionej.
Czyli warto przywoływać Schumana, gdy się mówi Schumanem?
Gdy się mówi Schumanem, bez mówienia o nim, to taki przekaz się nie upowszechnia, to się nie przebija poza nasze kraje. Schuman to Francuz, ale też doświadczony w kulturze Niemiec i Luxemburga, ktoś kto ma potencjał i jeszcze długo nikt się nie odważy, nawet z tych lewicowych czy neoliberalnych środowisk na wydanie mu wojny. Ktoś kto mówi w duchu Schumana powołując się na niego nie będzie w tak agresywny sposób usuwany ze swoim przesłaniem z przestrzeni publicznej jak ktoś, kto mówi Schumanem nie wspominając o nim. Mówienie Schumanem przez jego cytowanie to odwoływanie się do autorytetu Schumana a nie do własnego, co jest bardzo skuteczne także w budowaniu własnego autorytetu mówcy. Podam przykład, dwa lata temu byłem na Monte Casino i miałem wystąpienie dla 300 osób z Francji, Niemiec i Włoch mówiłem im o Europie ducha, Europie chrześcijańskiej, ale według wizji Roberta Schumana. Po wystąpieniu ludzie, szczególnie z Niemiec i Francji podchodzili do mnie i mówili, Panie profesorze jak to jest, że myśmy tak mało znali Roberta Schumana, takiego wspaniałego człowieka i naszego rodaka! Poza tym Europa ma deficyt autorytetów, w szczególności brakuje jak ja to mówię świętych w garniturach, takich jak nasz przywódca i ojciec duchowy Robert Schuman, dlatego warto go przypominać w przestrzeni publicznej.
Premier Węgier stwierdził też, że „Bez chrześcijańskiej kultury nie ma węgierskiej wolności i nie ma wolnych Węgier (...) Pragniemy życzyć narodom Europy, aby zaćma opadła z ich oczu i aby zobaczyli, zrozumieli; że bez chrześcijańskiej kultury nie będzie wolnego życia w Europie”
Schuman mówił o tym w ten sposób, „demokracja w Europie będzie chrześcijańska albo nie będzie jej wcale” i dalej rozwija, że bez ducha chrześcijańskiego demokracja stanie się pewną karykaturą, pewnym potworem lub wręcz agresywnym systemem totalitarnym. Za tymi apelami Viktor Orbána muszą iść czyny w kierunku jednoczenia środowisk i partii w Europie, które faktycznie a nie pozornie opowiadają się za Wspólnotą Narodów Europy wg Schumana. Schuman integrował w sobie ideę, ducha i czyn. On był wręcz „fanatykiem” praktycznych kroków, nie kończył dnia bez dokonania praktycznego kroku dla budowy europejskiej wspólnoty. Idea wypowiedziana i pozostająca w przestrzeni werbalnej nie będzie tworzyła przemiany Europy. Hasło, by zaćma spadła z oczu Zachodniej Europie wyobrażam sobie jako inicjatywę Orbána i jeszcze kilku liderów z Grupy Wyszehradzkiej do podjęcia dzieła stworzenia Frakcji Schumana w Parlamencie Europejskim.
Frakcja Schumana w Parlamencie Europejskim ma szanse, by zaistnieć?
Jestem przekonany, że tak, choćby sam fakt, że wielu przywódców naszej części Europy myśli podobnie, a w zachodniej Europie też jest duży potencjał, co bardzo wiele znaczy. Schuman na początku był sam, wielu mówiło, że to idealistyczny fantasta, a nawet wariat. W Europie wielu jest ludzi myślących podobnie jak Viktor Orbán, tylko są rozproszeni i poukrywani w różnych frakcjach. Dobrze by było, by taki mąż stanu jakim jest węgierski premier podjął dzieło budowy frakcji Schumana. Ta frakcja nie może polegać na przyciąganiu europosłów z innych frakcji do tej, w której jestem. To powinien być podmiot, który dla wszystkich jest nowy. Nasz Instytut prowadzi działania w tym zakresie, tworzymy grupy Schumana w parlamentach narodowych i obserwujemy rosnące zainteresowanie w wielu krajach wspólnoty. Z moich szacunków wynika, że w perspektywie długoterminowej frakcja Schumana może być największą w Parlamencie Europejskim, co by oznaczało uzyskanie wpływu na kształtowanie Europy wg Schumana. Orbán powinien zdecydować się na wyjście z EPP i ogłosić tą inicjatywę, wezwać do utworzenia tejże frakcji. Ktoś może powiedzieć, że mógłby to zrobić jakiś lider z Polski, przecież mamy więcej europosłów lub ktoś z Włoch czy Francji. Wydaje mi się jednak, że powinien być to Viktor Orbán, wynika to z jego wewnętrznego potencjału, talentu politycznego i relacji, jakie zbudował w polityce. W rzeczywistości Orbán byłby wyrazicielem myślenia i oczekiwania wielu przywódców, ludów i narodów Europy, którzy nie mają odwagi tego wyrazić lub istnieją różne inne powody, które skłaniają ich do milczenia. Za takim hasłem Orbána pójdą Ci obecnie milczący, bo oczekują na tego, który da jako pierwszy sygnał.
„Zadanie polityka polega na pogodzeniu dwóch porządków, duchowego i świeckiego, i stworzenie syntezy, czasami może trudnej, ale niezbędnej” - twierdził Schuman. Orbán jest ostatnim, a może pierwszym w nowej, poszerzonej Europie, który podjął się misji godzenia tych dwu porządków?
Schuman jest autorem konceptualizacji o wymiarze praktycznym mówiącej o współpracy autorytetu duchownego i autorytetu cywilnego w służbie człowiekowi. Sługa Boży twierdził, że sam człowiek jest unią ducha i ciała, tego się nie da podzielić i nie można marginalizować żadnej z nich. Koncepcja władzy u Schumana składa się autorytetu duchownego i cywilnego, które mają charakter służebny, kooperacyjny i ściśle współpracujący. A więc logika przedstawiająca rozdzielenie Kościoła od państwa jest sprzeczna z myślą Schumana, gdyż pomija funkcję relacyjną tych dwóch kompetencji w służbie człowiekowi. Premierzy Orbán i Morawiecki mają potencjał, by przywracać te koncepcje w Europie, ponieważ ciągle o nich mówią, utożsamiają się z nimi mimo, że często nie nazywają ich wprost. Te wysiłki będą jednak nieskuteczne bez wejścia w duchowość Schumana. Ja czasem mówię, że tak jak franciszkanie żyją duchem Św. Franciszka i jego regułą niemal dziesięć wieków, tak politycy chcący realizować spuściznę Sługi Bożego Roberta Schumana powinni żyć jego duchem i formować się niejako na jego wzór, by Europa, którą chcą budować według jego wzorca była wartością trwałą. Wdrażanie idei Schumana bez formacji w jego duchowości i metodzie działania będzie trudne, a nawet niemożliwe do wprowadzenia. Podążanie wzorem Schumana daje możliwość utrwalenia pewnego systemu zasad, którego autorem był Schuman, ponieważ stworzył on pewien zespół oryginalnych zasad politycznych i metod ich implementacji spójnych z wartościami chrześcijańskimi.
Jakie to zasady?
Właściwą misja Roberta Schumana, prawnika, ekonomisty, męża stanu i dyplomaty było stwarzanie takich warunków otoczenia, aby człowiekowi ułatwiać wchodzenie w relację z Jezusem Chrystusem. Schuman zawsze sobie zadawał pytanie czy tworzenie wspólnych funduszy, realizacja Wspólnoty Węgla i Stali, powoływanie organizacji społecznych spowoduje, że dzięki temu ludziom będzie bliżej do Boga. To nie jest pytanie abstrakcyjne, gdy mówimy o Schumanie. On co dzień modlił się różańcem, brał udział we mszy świętej i medytował słowa Pisma Świętym. To mało znane fakty, raczej nie rozpowszechniane, a jednak bez tego trudno mówić i realizować jego koncepcję. Nasi liderzy chcąc odnieść sukces muszą wejść także w ten obszar duchowy, w jakim funkcjonował Schuman i w osobistą relację z Schumanem, gdyż On nie umarł, ale żyje. Pewną ważną zasadą stosowaną przez Schumana było badanie zgodności tworzonych ustaw i regulacji z prawem Bożym, ewangelią oraz nauką i myślą chrześcijańsko-społeczną. Takie podejście należy stosować obecnie, bo byłoby ono dowodem, że nie występuje schizofrenia wśród chrześcijańskich polityków, z której tworzy się postawa typu „Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek”. Dobrym przykładem zilustrowania tego problemu jest podejście do procesu tworzenia regulacji w Parlamencie. Na koniec takiego procesu sprawdzana jest zgodność ustawy z tzw. prawem unijnym. Chrześcijańscy politycy nie mogą w takiej sytacji postawić prawa unijnego nad prawem Bożym i ewangelią, bo to by oznaczało, że wartości chrześcijańskie są tylko pozorne i pomijane w zastosowaniu. Dlatego w takiej więc sytacji należałoby dokonywać sprawdzenia, czy tworzone prawo uwzględnia ewangelię, co wówczas oznaczałoby, że stosujemy zasady wynikające ze stylu działania i idei Schumana.
To może zbyt zuchwała koncepcja jak na obecny klimat polityczny w Europie?
Oczywiście dziś może się to wydawać koncepcją zuchwałą, ale zobaczmy w jakich warunkach o pojednaniu, współpracy i solidarności mówił sam Schuman. Było to tuż po straszliwej wojnie, gdy jeszcze kilka lat wcześniej narody Europy bezwzględnie się mordowały. Właśnie wtedy Schuman mówił „nie będzie solidarności bez jedności a pokoju nie będzie bez solidarności”. Nasz ojciec duchowny długo walczył o to, by rozpocząć proces pojednania. Europa długo dojrzewała do tej wizji, ale w którymś momencie to się w końcu rozpoczęło.
Robert Schuman kładł silny akcent na wartość chrześcijańskich relacji w polityce, proszę rozwinąć tę myśl.
Posłużę się tutaj porównaniem dwóch typów relacji: chrześcijańską i neoliberalną. Neoliberalna bazuje na interesie, relacje są w tej kategorii utrzymywane tak długo, jak długo się to opłaca, bo opiera się na interesie, korzyściach i zysku ekonomicznym. W takich relacjach dochodzi do ostrych konfliktów, a nawet wojen. Tu nie ma ducha. Relacja chrześcijańska, niespotykana w żadnej innej duchowości czy filozofii, proponuje bezinteresowny dar z siebie. Innymi słowy moja relacja z tobą opiera się na miłości, która nigdy się nie kończy. Bezinteresowny dar z siebie tworzy inną jakość dla funkcjonowania społecznego. To również silnie przekłada się na lepszą jakość funkcjonowania polityki i ekonomii, mówię to także na podstawie badań jako profesor ekonomii.
Miłość, o której mówi Pan profesor czyli agape, to najwyższy poziom miłości bezinteresownej i przebaczającej, której człowiek sam z siebie nie jest w stanie wykrzesać, no i jak ją realizować w polityce europejskiej?
Dokładnie, musi być źródło tej miłości, wyższe od człowieka, czyli Pan Bóg, by te relacje chrześcijańskie w sferze publicznej zafunkcjonowały. Robert Schuman dokładnie o tym mówił. Deficyt takiego stylu myślenia i działania powoduje dysonans wśród chrześcijan, jedna godzina w tygodniu w kościele Panu Bogu a potem ok. 170 godzin tygodniowo nasiąkania duchem, często przeciwstawnym Bogu. Można by zilustrować to następująco, że jeśli gąbka pomoczy się przez godzinę w czystej wodzie, a 170 godzin w błocie, to ten bród zawsze w niej zostanie. Idąc za wzorem Schumana można powiedzieć, że misja chrześcijańskiego polityka jako męża zaufania społecznego zaczyna się od osobistego systematycznego obcowania, spotykania i rozmów z Bogiem, aby dalej przenosić Wolę Opatrzności do działaniu w stylu ora et labora. Jeśli jest inaczej to taki tzw. chrześcijański polityk działa bez Woli Boga więc niejako wbrew Bogu, co prowadzi do tego, że jego działanie jest nieskuteczne, a może nawet bardzo często destrukcyjne. Konstruktywną i budującą wartość relacji z Bogiem Schuman oddał w następujący sposób: „Wszyscy jesteśmy – z pewnością niedoskonałymi – narzędziami Opatrzności, która posługuje się nami, by dokonać wielkich rzeczy, dla których nasze własne siły byłyby niewystarczające. Świadomość tego zobowiązuje nas do wielkiej skromności, lecz z drugiej strony ofiarowuje nam ona spokój wewnętrzny, który nie byłby usprawiedliwiony, gdybyśmy postrzegali nasze osobiste doświadczenia jedynie z czysto ziemskiego punktu widzenia”. Bez wejścia chrześcijańskich polityków w ten styl Schumana ciężko liczyć na powrót do chrześcijańskiej Europy. Nacisk sił antyewangelicznych jest zbyt wielki w obecnych czasach i nawet tak wspaniali politycy jak Viktor Orbán, Mateusz Morawiecki czy Andrzej Duda, którzy przecież otwarcie mówią o wartościach chrześcijańskich w polityce, nie przeforsują na powrót idei, o którą nam chodzi bez zanurzenia się w duchowości Schumana i bez jego naśladowania.
Może się tak stać, że idea Schumana po kilkudziesięciu latach przeniesie się z Europy Zachodniej do Europy Wschodniej i stąd będzie realizowana?
Taka jest moja hipoteza, którą po raz pierwszy wypowiedziałem dwa lata temu. Twierdziłem wtedy, że Trójmorze może stać się prototypem Wspólnoty Narodów Europy Schumana, jeśli tego nie wykorzystamy, to popełnimy grzech zaniechania. Jestem przekonany, że to Trójmorze będzie promieniowało na Europę Zachodnią. Na trupie ideologii Spinellego, której negatywne skutki na własnej skórze doświadczają m.in., Włosi, Francuzi, Hiszpanie, ale też i Belgowie oraz Szwedzi ten nowy powiew chrześcijańskiego odrodzenia jest czymś oczekiwanym przez tamtejsze społeczeństwa. Niezwykle ważne jest, by w Trójmorzu nie skupiać się tylko na projektach materialnych, gospodarczych, które są bardzo ważne, ale także na sferze duchowej. W przeciwnym wypadku Trójmorze nie spełni swojej misji w odnowieniu Europy i powrocie do Wspólnoty Narodów Europy. Z pozycji autorytetu Schumana należy polecić liderom politycznym w Trójmorzu następującą refleksję, która w ustach naszego ojca duchownego brzmiała następująco: „Zjednoczona Europa nie powstanie z dnia na dzień i nie bez przeszkód na swojej drodze. Jej budowa będzie podążać drogą ducha. Nic, co jest trwałe nie dokonuje się łatwo. Europa jest w drodze. Jednak ponad instytucjami kluczowe są korzenie idei wspólnoty i jej ducha solidarności jako społeczności”. Odrzucenie Ducha i Miłości Bożej w budowaniu Trójmorza, bo o tym mówi Schuman spowoduje niewypełnienie misji stojącej przed liderami Trójmorza, co zaprzepaści szansę na powrót do życia i rozkwitu Europy w duchu wartości chrześcijańskich i skaże Europę na jedynie wegetację, co w pewien sposób można wyrazić następującymi słowami wiersza polskiej laureatki nagrody Nobla Wisławy Szymborskiej: „Można nie kochać cię - i żyć, ale nie można owocować”
Czy tacy politycy jak Viktor Orbán, Mateusz Morawiecki i inni przywódcy z Grupy Wyszehradzkiej ratują integrację europejską przed przejęciem jej przez niebezpiecznych utopistów?
Zdecydowanie tak. Wyobraźmy sobie, że nie ma teraz takich przywódców jak Viktor Orbán, Mateusz Morawiecki, Andrzej Duda, ale i Andrej Babiš i kilku innych, to mielibyśmy w tej chwili już bardzo zaawansowane superpaństwo według wzorców Spinellego z centralną władzą w Brukseli. Proszę pamiętać, że nie byłyby to Stany Zjednoczone Europy, ale Spinelli mówi wprost o komunizmie, który byłby stukrotnie gorszy od sowieckiego. Schuman proroczo przestrzegał, że apostołowie takiej ideologii jaką realizował Spinelli nie ustaną i będą strać się ją realizować pod różnymi pozorami. Takie ostrzeżenie Schuman formułuje w następujący sposób: „Strzeżcie się tych, których czar prowadzi nas do bierności. Strzeżcie się tych, którzy chcą uśpić nas w fałszywym poczuciu bezpieczeństwa. Strzeżcie się dostarczycieli pustych zapewnień obiecujących złudne środki do realizacji bezpieczeństwa. Oni starają się wprowadzać etapami i krok po kroku, to co zdrowy duch narodu odrzuca i się temu sprzeciwia. Ostateczny ich cel jest jasny. Oni starają się zgasić życie religijne w krajach i w ludziach. Z miłości do naszych dzieci, chcemy zapobiec tym następstwom. Taka nasza postawa, którą przyjmujemy, nie powinna wynikać tylko z przeciwstawienia się, ale przede wszystkim dlatego, że nie możemy zdradzić duszy naszego narodu”
Kierowany przez Pana Instytut Roberta Schumana ma przyjaciół nad Dunajem?
Tak, mamy tam wiele kontaktów, odbywamy na Węgrzech wiele spotkań i konferencji, nawet wśród współpracowników premiera Orbána jest wielu zwolenników idei Schumana.
Rozmawiał Jakub Pacan