Hrabia Pál Teleki to postać niezwykle ważna dla dziejów Węgier w XX w. Był to jeden z ważniejszych polityków i działaczy pierwszej połowy XX stulecia, a jego zaangażowanie w sprawy polityczne, naukowe i społeczne budzi do dziś podziw. Całkowicie słusznego spostrzeżenia dokonał - w wydanej niedawno w języku polskim biografii tej postaci (B. Ablonczy, Pál Teleki, wyd. IPN, Warszawa 2020) – współczesny węgierski historyk, Balázs Ablonczy, stwierdzając, że spośród Węgrów z okresu międzywojennego w zasadzie jedynie regent Miklós Horthy budzi większe zainteresowanie współczesnej opinii publicznej. To właśnie ta książka stanowiła dla mnie bodziec do napisania niniejszego tekstu. Chciałbym połączyć w tym miejscu dwa elementy treściowe: dokonać krótkiego omówienia przetłumaczonej przez polskiego historyka–hungarystę Szymona Brzezińskiego i opublikowanej przez IPN publikacji, a także przyjrzeć się związkom polsko–węgierskim, które wyłaniają się w życiorysie Telekiego, spisanym przez B. Ablonczyego.
Zacznijmy zatem od elementów recenzji. Autor jest węgierskim historykiem związanym z Uniwersytetem im. Loránda Eötvösa w Budapeszcie. W swojej działalności badawczej skupia się na historii Węgier w okresie międzywojennym, przede wszystkim na traktacie trianońskim, jak również polityce rewizyjnej. Jego książki spotykają się z dużym zainteresowaniem czytelników, o czym świadczą kolejne wydania najważniejszych prac. W te zainteresowania postać Telekiego wpisuje się znakomicie, gdyż polityk odegrał doniosłą rolę – nie tylko polityczną – w dziejach Królestwa Węgierskiego. Autor doskonale orientuje się w realiach okresu międzywojennego, w związku z czym książka została napisana niewątpliwie w sposób fachowy. Tłumaczenia dokonał wspomniany już Szymon Brzeziński. Jest on historykiem zajmującym się dziejami Węgier. Bada co prawda okres nowożytny, niemniej jednak zna doskonale język węgierski oraz skomplikowaną nieraz terminologię historyczną, w związku z czym możemy ufać jego przekładowi i wiernemu odtworzeniu trudnych pojęć z zakresu historii politycznej.
Czytelnicy, którzy sięgną po książkę Pál Teleki jedynie w poszukiwaniu śladów polsko– -węgierskich, mogą się czuć nieco rozczarowani i przytłoczeni. Jest to bowiem – jak słusznie stwierdził Wojciech Stanisławski, autor ciekawej i godnej uwagi recenzji książki – klasyczna biografia. Opisuje ona w porządku chronologicznym całe życie tego znanego arystokraty węgierskiego, a polskie wątki pojawiają się w niej w zasadzie mimochodem. Zostały one co prawda nieco uwydatnione i podkreślone na rzecz polskiego wydania, niemniej jednak giną wśród wielu wydarzeń, postaci, organizacji itp. elementów, które nijak nie są związane z Polską. Nie znaczy to jednak, że informacji o Polsce oraz stosunku Węgrów i Pála Telekiego do Polaków nie ma wcale. Jest ich sporo, niemniej jednak komponują się z innego rodzaju treścią.
Książka ma, w moim mniemaniu, kilka bardzo istotnych zalet. Po pierwsze, opisuje życie polityka zagranicznego, którego rządy były dla Polski niezwykle znaczące. Sprawował on urząd premiera w dwóch kluczowych dla dziejów Rzeczpospolitej momentach: w chwili krwawych zmagań z bolszewikami w 1920 r., a także w pierwszych latach drugiej wojny światowej. W obu przypadkach okazał się gorącym zwolennikiem idei przyjaźni polsko–węgierskiej, przez co do dziś jest jednym z lepiej znanych w Polsce Węgrów. Zatem poznanie szczegółów z życia takiej postaci powinno być dla pasjonatów historii kwestią istotną.
Ciekawe są jednakże nie tylko związki Polski i Węgier, które przewijają się w życiorysie Telekiego i uchwycone zostały przez B. Ablonczyego. Sama ta postać – także w oderwaniu od jakichkolwiek kwestii polskich – jest godna uwagi. Jako przedstawiciel najwyższych elit społecznych (rodzina o kilkuwiekowej tradycji, o pochodzeniu arystokratycznym) i intelektualnych, miał on niezwykle szerokie horyzonty. Z powodzeniem łączył działalność na bardzo wielu polach. Był doskonałym naukowcem i specjalizował się w geografii. Wykraczał jednak zdecydowanie poza kwestie kartograficzne, łącząc swoją ukochaną naukę z socjologią, kulturą, antropologią, ekonomią i wieloma innymi dziedzinami, będąc jednocześnie wzorem metodologii badawczej. Zaangażowanie na tym polu nie przeszkodziło mu w prowadzeniu działalności politycznej. Mimo iż całe życie powtarzał, że nigdy nie był i nie będzie prawdziwym politykiem, to od czasów, kiedy po raz pierwszy kierował rządem, ciągle był gdzieś w pobliżu. W gruncie rzeczy zatem był również politykiem, co świadczyć może w pewnym stopniu o jego hipokryzji (zaprzeczanie działalności, mimo ciągłej aktywności na tym polu). Poza tym należał także do aktywnych działaczy społecznych. Liczba instytucji i organizacji, którymi kierował lub wchodził w ich skład przewijająca się na kartach książki B. Ablonczyego, jest wręcz oszałamiająca. W zasadzie rodzi się przy tym pytanie, czy rzeczywiście jeden człowiek mógł tyle jednocześnie ogarnąć. Telekiemu, jak widać, z mniejszym lub większym skutkiem to wychodziło.
Z powyższej perspektywy postać ta stanowi niewątpliwie wzór do naśladowania nie tylko dla Węgrów, ale również dla innych narodowości. Wszakże Historia magistra vitae est (Historia jest nauczycielką życia), a Pál Teleki jawi się nam jako doskonały wzór.
Ten medal ma jednak również drugą stronę. Mimo licznych sukcesów i obowiązków, a także bardzo wysokiej pozycji i szacunku społecznego, jaki przez lata ciężkiej pracy udało mu się wypracować, całe życie zmagał się z poważną depresją. Objawiała się ona niemalże chronicznym brakiem wiary w siebie, w swoje możliwości i w sens podejmowanych przedsięwzięć. W szczególnym zakresie dotyczyło to działalności naukowej. Jako badacz do dzisiaj jest szanowany, a jego prace cytowane również współcześnie. Świadczy to o trwałym wkładzie w dziedziny nauki, którymi się zajmował. Mimo wszystko jednak choroba poważnie go ograniczała. Mogłoby się wydawać, że człowiek, który osiągnął w życiu tyle co Pál Teleki, powinien być szczęśliwy i czuć się całkowicie spełniony. Tymczasem w sposób wyraźny choroba odciskała piętno na jego psychice, nie pozwalając mu odczuwać prawdziwej satysfakcji z tego, co robił. Nie była to chora ambicja pchająca go do coraz nowych działań, raczej wprost przeciwnie, nawracające stale fale poczucia bezsensu i braku własnej wartości. To również stanowić może pewien wzorzec dydaktyczny i temat do refleksji i przemyśleń. Lektura biografii Telekiego z pewnością takie refleksje w czytelniku wywoła.
Wspomnieć również trzeba nieco szerzej o kontaktach polsko–węgierskich, które nieśmiało przewijają się w analizowanej książce. W polskiej publicystyce historycznej Pál Teleki pojawia się dość często. Ma to miejsce z reguły przy okazji tych samych wydarzeń, które najsilniej łączą tę postać z Polską. O obu już wspomniałem, dlatego też nie będę do tego wątku wracać. B. Ablonczy w swej książce charakteryzuje zarówno pomoc węgierską, jak i kwestie odmowy uczestnictwa Węgier w wojnie przeciwko Polsce i wsparcia udzielonej polskim uchodźcom. Wiele już na ten temat napisano, zarówno w pracach popularyzatorskich w formie artykułów internetowych, jak również w poważnych opracowaniach naukowych. Warto więc poświęcić kilka zdań tym wątkom, o których wspomina się u nas znacznie rzadziej.
Rząd Pála Telekiego usiłował nawiązać dobre relacje dyplomatyczne z państwem polskim. Wydatnym tego przejawem były noty dyplomatyczne premiera, a także – nieopisane niestety przez B. Ablonczyego – listy regenta Miklósa Horthyego z początków 1920 r. Polska, kierowana jednak pragmatyzmem politycznym, nie mogła związać się bliżej z Węgrami i, mimo prób mediacji węgiersko–rumuńskiej, Polacy wybrali ostatecznie orientację prozachodnią, której przejawem był sojusz z Rumunią. Doprowadziło to do całkowitego osamotnienia Węgier na arenie międzynarodowej. Udzielona w czasie dla państwa polskiego najgorszym pomoc (zbliżanie się bolszewików do Warszawy w lipcu/sierpniu 1920) nie była w stanie niczego zmienić. Co prawda nie zostało to opisane w książce, niemniej jednak widać wyraźnie, że to Węgrzy byli zdecydowanie bardziej wierni naszej odwiecznej przyjaźni, aniżeli Polacy.
Warto wspomnieć również o nieco ciemniejszej stronie wydarzeń rozpatrywanych w Polsce zazwyczaj jednoznacznie pozytywnie. Biografia Pála Telekiego pokazuje naszym czytelnikom, że pomoc udzielona uchodźcom po wojnie obronnej 1939 r. (znanej potocznie jako kampania wrześniowa) nie spotkała się wcale z entuzjazmem całego węgierskiego społeczeństwa. Okazuje się bowiem, że wzrastający stale w siłę tzw. strzałokrzyżowcy (skrajni faszyści węgierscy, ślepi zwolennicy Hitlera i jego polityki) prowadzili działania zmierzające do zdyskredytowania premiera i jego rządu za propolskie działania. Stały one w jawnej sprzeczności z działaniami III Rzeszy, w związku z czym nie mogły budzić ich entuzjazmu. Zarówno działania propagandowe, jak i oficjalna legislatywa w parlamencie uderzały zarówno w Telekiego, jak i jego aktywność na rzecz Polaków, którzy przybyli na Węgry w czasie II wojny światowej. W każdym razie B. Ablonczy pokazał, że część społeczeństwa węgierskiego była tym działaniom wyraźnie przeciwna. Obala to w pewnej mierze ugruntowany w polskiej świadomości historycznej mit o nieograniczonej sympatii Węgrów wobec polskich uchodźców.
Przykładów kontaktów i relacji polsko–węgierskich z okresu życia i działalności Pála Telekiego jest znacznie więcej, niemniej jednak stanowią one materiał na osobny artykuł i nie ma możliwości omówienia ich wszystkich w jednym tekście. Ogólnie rzecz biorąc można uznać, że dwukrotnego premiera nie łączyły – jak to zwykło się w piśmiennictwie polskim sugerować – szczególnie bliskie relacje i miłość do naszych rodaków. Był to raczej model powszechny na Węgrzech, a sympatia tego narodu do Polaków była niejako wpisana w geny. Teleki nie odstawał zatem od powszechnie przyjętej „normy”. Nie umniejsza to oczywiście jego zasług dla narodu polskiego, ale stawia je w nieco innym świetle, aniżeli się to powszechnie przyjmuje.
Podsumowując, uważam, że książka Balázsa Ablonczyiego o Pálu Telekim jest publikacją godną polecenia zarówno dla miłośników dziejów Węgier i kontaktów polsko–węgierskich, jak również osób zainteresowanych biografistyką. Napisana w sposób niezwykle fachowy przez znawcę tematyki praca jest cennym dziełem, które z pewnością zajmie ważne miejsce także wśród publikacji podejmujących tematykę relacji Polski i Węgier w XX stuleciu. Lekki niedosyt mogą czuć osoby szukające jedynie śladów wspólnych dziejów, niemniej jednak również one znajdą w tej publikacji coś dla siebie. Węgierski premier to postać, która stanowić może wzór do naśladowania dla wszystkich osób o charakterze „działaczy” i z tego względu również książka ta jest wartościowa.
Nota o autorze:
Adam Lubocki – studia historyczne ukończył w 2017 r. na Uniwersytecie Gdańskim, obecnie doktorant na tej samej uczelni i pracownik Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko–Pomorskiej w Wejherowie. Jego zainteresowania badawcze koncentrują się wokół historii średniowiecza, kontaktów polsko–węgierskich i pomorsko–węgierskich na przestrzeni dziejów.