Uniwersytet Letni Instytutu im. Wacława Felczaka w Krasiczynie to nie tylko letni obóz oraz miejsce nawiązywania kontaktów naukowych i społecznych. Rodzą się tam także przyjaźnie i relacje osobiste. Na przykład w ciągu ostatniego roku dwoje z naszych uczestników zostało parą...
Najpierw opowiedzcie krótko o sobie. Przyjechaliście z różnych krajów. Kim jesteście?
Lídia Lelle Bartos: Jeśli o mnie chodzi, to jestem działaczką na rzecz obrony życia na Węgrzech. Uważam, że każde ludzkie życie ma tę samą wartość już od momentu poczęcia, czyli staram się na różne sposoby propagować szacunek dla życia ludzkiego. Prowadzę prelekcje w szkołach lub na obozach letnich, biorę udział w dyskusjach panelowych… Staram się też pomagać kobietom w ciąży, które znajdują się w sytuacji kryzysowej. Poza tym właśnie skończyłam psychologię.
Sébastien Meuwissen: Zacznę od tego, że jestem 25-letnim dziennikarzem pochodzącym z Belgii. Tam się urodziłem oraz spędziłem większość mojego życia. W zeszłym roku ukończyłem w Brukseli studia dziennikarskie ze specjalizacją w polityce europejskiej i międzynarodowej. To dzięki mojej mamie, która jest Polką, nauczyłem się tego pięknego języka, jakim jest polski. Mamie zależało na tym, abyśmy nie tylko umieli posługiwać się polszczyzną, ale i znali historię naszego kraju. Swoją pracę magisterską napisałem na temat współpracy krajów Grupy Wyszehradzkiej i to jeden z powodów mojego uczestnictwa w Uniwersytecie Letnim.
Poznaliście się właśnie na Uniwersytecie Letnim. Jak to się stało?
Sébastien: Poznaliśmy się na poprzedniej edycji tego wydarzenia, czyli w sierpniu 2019 roku. Lídia pełniła rolę konferansjerki dla strony węgierskiej, a ja z kolei pełniłem podobną rolę dla młodych Polaków. Więc od pierwszego dnia staliśmy ramię w ramię przed uczestnikami i przedstawialiśmy kolejnych panelistów. Sam fakt tej wspólnej odpowiedzialności siłą rzeczy zbliżył nas do siebie.
Lídia: Potem jednego wieczoru Seb zaprosił mnie na piwo do parku zamkowego. Nad nami rozgwieżdżone niebo… słowem, to było bardzo romantyczne. Po rozmowie wróciliśmy do zamkowego ogrodu, gdzie wszyscy już tańczyli i Seb od razu mnie poprosił do tańca. Najbardziej „filmową” chwilą była ta, gdy muzyka zwolniła, my zaczęliśmy zwalniać w tańcu, a pozostali otoczyli nas kołem i kołysali się w rytm muzyki. Od tamtej pory, krok po kroku „tańczymy razem”.
Słyszeliśmy, że zbliża się już termin ślubu…
Lídia: Wzięliśmy już ślub cywilny, a 10 października będzie ślub kościelny, w związku z którym mamy mieszane uczucia, bo odbędzie się na Węgrzech i w ogóle nie można przewidzieć, czy będą na nim mogli być wszyscy, których chcielibyśmy zaprosić. Najważniejsze jednak, że tego dnia się pobierzemy. Bardzo się denerwujemy, to wydarzenie ważniejsze od wszystkich innych. A po ślubie ruszamy też w inną – oprócz małżeństwa – nową przygodę, bo przeprowadzamy się do Warszawy…
Sébastien: Na razie rozmawiamy ze sobą jeszcze głównie po angielsku. Jednak zacząłem uczyć się języka węgierskiego. Mam dwa języki ojczyste, francuski i polski, pojawiło się pytanie, którego z nich Lidia zacznie się uczyć… Wybrała ten drugi.
Gościcie na Uniwersytecie Letnim już kolejny raz. Jak oceniacie, co się najbardziej zmieniło?
Sébastien: Z wiadomych względów liczba uczestników musiała zostać w tym roku ograniczona. Poza tym mieliśmy odczucie, że program został w pewnej mierze dopasowany do życzeń uczestników. Odniosłem wrażenie, że panele oraz inne części programu odbywają się coraz płynniej. Jeśli chodzi o poruszane tematy, to nie widzę ogromnej różnicy w porównaniu do poprzedniej edycji, co moim zdaniem jest pozytywne. Podsumowałbym stwierdzeniem, że widzę w tym koherentną ciągłość zmierzającą w dobrym kierunku.
Jaki wykład w tym roku spodobał się Wam najbardziej?
Sébastien: Zdecydowanie moim ulubionym panelem był ten ostatni. Była to rozmowa z redaktorem Bronisławem Wildsteinem – zachęciła mnie do przeczytania jego książki „Bunt i afirmacja”, którą gorąco polecam. Arcyciekawe były panele z udziałem innych wybitnych polskich dziennikarzy, jak choćby Pawła Lisickiego, Grzegorza Górnego czy też Tomasza Sakiewicza, m.in. na temat wojen (dez)informacyjnych oraz dominacji sił liberalno-lewicowych w mediach szeroko pojętego Zachodu.
Chwileczkę, widzę, że Lídia siada obok mnie, więc jednak moim ulubionym panelem była jej prezentacja na temat obrony życia…
Lídia: Dobra odpowiedź ? A mówiąc poważnie, mi chyba najbardziej podobał się wykład Piotra Pilcha.
A ulubiony punkt programu towarzyszącego?
Lídia: Najbardziej lubię wieczory, gdy po prostu jesteśmy wśród ludzi i rozmawiamy do nocy.
Sébastien: Piłka nożna!
Jak według Was można najkrócej opisać istotę spotkań w Krasiczynie?
Lídia: Moim zdaniem ich najważniejszym celem jest to, żebyśmy przyjaźń polsko-węgierską znali nie tylko ze słynnego powiedzenia, ale żeby zawiązywały się prawdziwe przyjaźnie i kontakty. My to potraktowalismy nawet dosyć poważnie…?
Jak sądzicie, w jaki sposób Uniwersytet Letni może pomóc w rozwoju współpracy polsko-węgierskiej w przyszłości?
Sébastien: Wierzę w to, że w przyszłości tego typu spotkania przyniosą korzystne owoce nie tylko w postaci zacieśniania więzi między naszymi dwoma narodami, ale także pomogą kształtować liderów w naszym regionie. Inicjatywa ta może nawet zainspirować naszych sąsiadów z Europy Środkowej do naśladowania takich projektów. Mam na myśli kraje V4 oraz szerzej – kraje Trójmorza, z którymi tak wiele nas łączy zarówno historycznie, jak i politycznie czy kulturowo.
W jakim kierunku mógłby rozwijać się Uniwersytet Letni?
Lídia: Myślę, że powinniśmy rozmawiać o naszej współczesności i wspólnej przyszłości. Na świecie jest wiele spraw, w których trzeba zająć zdecydowane stanowisko. Polacy i Węgrzy to narody, które chronią podstawowe wartości. Uważam, że ważne jest wychowanie młodych, którzy będą potrafili je obronić i przekazać. Wracam do mojego tematu, ale właśnie takim problemem jest aborcja. Uniwersytet Letni mógłby stworzyć ramy dla takich działań.
Sébastien: Myślę, że ciekawa byłaby degustacja tradycyjnych potraw oraz napojów z naszych krajów oraz prezentacja podstaw języka naszych bratanków. Jestem przekonany, że arcyciekawy byłby panel z udziałem tak wybitnego historyka, jakim jest krakowski profesor Andrzej Nowak. Może w przyszłości?