Corocznie 30 czerwca Kościół katolicki czci wspomnienie św. Władysława węgierskiego. Wyniesiony na ołtarze przez papieża Celestyna III w 1192 roku ma za atrybuty: insygnia królewskie, anioła podającego mu włócznię, chorągiew, krzyż lub/oraz symbol turecki. Gall Anonim napisał, że król Polski Bolesław Szczodry „własnymi siłami wygnał z Węgier króla Salomona, a na stolicy osadził Władysława, równie rosłej postaci, jak pełnego pobożności. Ten Władysław od dzieciństwa chowany był w Polsce i pod względem obyczajów i [sposobu] bycia niejako stał się Polakiem. Mówią, że takiego króla nigdy Węgry już nie miały i że pola po nim nigdy w plon tak nie obfitowały.”
PIOTR BOROŃ
Św. Władysław. Źródło: János Thuróczy / Chronica Hungarorum / domena publiczna
W POLSCE PIASTOWANY
Opowieść rozpocząć należy od buntu z początku lat 30. XI wieku przeciw królowi Stefanowi I, na którego czele stanął Vazul (Wasyl). Został on za to oślepiony, a jego syn Bela uszedł do Krakowa. Żyjąc tu długo na łaskawym chlebie, ożenił się z nieznaną z imienia córką Mieszka II. Wśród ich potomstwa był właśnie właśnie św. Władysław. Tak się złożyło, że lata 30. pogrążyły zarówno Polskę, jak i Węgry w chaosie. Władysław (László) urodził się pomiędzy 1040 a 1048 rokiem. Spędzając dzieciństwo na dworze piastowskim, trafił więc na spokojniejsze czasy. Dwór Kazimierza, zwanego przez jemu współczesnych Mnichem, a przez potomnych częściej Odnowicielem, cieszył się spokojem, a on sam na powrót integrował królestwo i organizację kościelną oraz wprowadzał zasady feudalne, które docenił w Europie zachodniej. Mały Władysław był mu siostrzeńcem, a dla jego syna Bolesława (zwanego Szczodrym) prawie rówieśnikiem, z którym mógł się często bawić. Bolesław został bardzo młodo królem (miał ok. 16 lat) i wówczas ich relacje musiały się zmienić, gdyż Bolesław (panowanie 1058–1079) był człowiekiem bardzo pysznym i lubił podkreślać swoją wyższość. To zrażało do niego wielu współczesnych, o czym szeroko pisał Wincenty Kadłubek, między innymi przy sprawie św. Stanisława. Ambitna polityka imperialna pchała go do ustawiania spraw zarówno na Rusi, w Czechach, jak i na Węgrzech.
Koronacja św. Władysława. Źródło: Chronicon Pictum / domena publiczna
BOLESŁAW I WŁADYSŁAW
Ważnym elementem szerzenia swoich wpływów przez Bolesława na Węgrzech było popieranie praw Władysława do zajmowania tam wysokich funkcji. Nie wiemy dokładnie, na ile rządzący tam wówczas Salomon ulegał naciskom Bolesława, ale już np. w 1063 roku Bolesław udzielił zbrojnego wsparcia opozycji przeciw Salomonowi (popieranemu przez cesarza), a w 1074 roku Władysław otrzymał w swe władanie księstwo Nitry (prawdopodobnie od brata Gejzy, którego Władysław i Bolesław wspierali przeciw Salomonowi). Przypieczętowaniem pomocy Bolesławowej było przejęcie całkowitej władzy na Węgrzech przez Władysława w 1077 roku, gdy po trzechletnich rządach Gejzy wyparł całkowicie Salomona.
Wobec największego ze swoich sąsiadów, czyli Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, Bolesław żywić mógł raczej więcej obaw niż chęci dominacji, ale i tu dobrze radził sobie – podobnie jak Węgrzy, opowiadając się w sporze cesarza Henryka IV z papieżem Grzegorzem VII, poparł papieża. Zarówno Bolesław, jak i Władysław zostali za to uznani przez Grzegorza VII królami. Władysław nie uznawał się jednak za króla, bo żył przecież odsunięty od władzy przez rycerstwo Salomon, który koronę na głowie nosił. Nawet gdy mógł go uśmiercić, okazał łaskę, a Salomon zginął dopiero po ucieczce do Pieczyngów (przeciw którym walczył kiedyś wspólnie z Władysławem) i prawdopodobnie poległ w walkach przeciw Bizancjum.
UPADEK BOLESŁAWA I AZYL NA WĘGRZECH
W 1079 roku nastąpiły w Polsce wydarzenia, które doprowadziły do upadku Bolesława Szczodrego. Historycy nie są zgodni co do interpretacji źródeł w kwestii tzw. sprawy św. Stanisława, ale z pewnością despotyczny charakter króla odegrał w niej decydującą rolę. Potwierdza to notabene jego karygodne zachowanie, gdy już Władysław przyszedł mu łaskawie z pomocą, udzielając azylu. Gall Anonim pisze o tym w sposób jasny: [Bolesław Szczodry] „choć bowiem jako zbieg przybywał do cudzego królestwa i choć zbiega nie słuchał nawet żaden chłop, Władysław, jako mąż pokorny, pospieszył wyjść naprzeciw Bolesława i oczekiwał zbliżającego się z daleka, zsiadłszy na znak uszanowania z konia. A tymczasem Bolesław nie miał względów dla pokory uprzejmego króla, lecz uniósł się w sercu zgubną pychą, mówiąc: »Ja go za lat pacholęcych wychowałem w Polsce, ja go osadziłem na tronie węgierskim. Nie godzi się [więc], bym mu ja, jako równemu, cześć okazywał, lecz siedząc na koniu oddam mu pocałunek jak jednemu z książąt«. Zauważywszy to Władysław obruszył się nieco i zawrócił z drogi, polecił jednak, by mu wszędzie na Węgrzech niczego nie brakło. Później atoli zgodnie i po przyjacielsku spotkali się między sobą jak bracia. Węgrzy wszakże owo zajście głęboko sobie i na trwałe w sercu zapisali. Wielką ściągnął na siebie Bolesław nienawiść u Węgrów i – jak mówią – przyspieszył tym swoją śmierć”.
CHARAKTERYSTYKA ŚWIĘTEGO
Wielu średniowiecznych władców zostało kanonizowanych, a wielu, nawet katolików, patrzy na ich wyniesienie na ołtarze jako raczej znak polityki ich następców, by podnieść prestiż swojej korony. Zapewne potomkom bardziej zależało na możliwości poszczycenia się wyniesieniem krewnych na ołtarze niż kogoś obcego. Przechodząc zatem nad tym faktem do porządku dziennego i przyjmując jako cechę dawnych czasów, że dobrze jest, gdy władca jest święty, warto spojrzeć na cechy osobowe króla Władysława, aby wyrobić sobie choćby pobieżne zdanie na temat jego świętości, pamiętając, że chodzi bardziej o ówczesne kryteria. Skąpe źródła nie pozwolą nam odpowiedzieć z całą pewnością, jaki był w życiu codziennym, a to by było może najważniejsze: jak się odnosił do swojego otoczenia, czy był prawdomówny, czy dotrzymywał słowa itd. Sporo o jego charakterze mówi zacytowany wyżej fragment z „Kroniki” Galla Anonima, z której widać wyraźnie, że był człowiekiem łaskawym i wiernym. Życzliwość wobec Bolesława okazał w sytuacji, gdy ten nie mógł się już niczym odwdzięczyć, a nawet gdy jeszcze nie okazał swojemu dobroczyńcy szacunku. Zapewne większość z nas zareagowałaby bardziej „lustrzanie” niż on.
Wiemy, że był człowiekiem bardzo walecznym. I choć w dzisiejszych czasach ze świętością bardziej kojarzy się postawa wręcz męczeńska, to pamiętajmy, że w czasach św. Władysława od władcy jako pierwszego z rycerzy oczekiwano bardziej, by był krzyżowcem, odbierającym wrogom chrześcijańskie ziemie niż ofiarą najazdu niewiernych. Święty Władysław zasłynął w walce z Pieczyngami, gdy podczas jednej z bitew najpierw zabił czterech przeciwników, a następnie – choć ciężko ranny – pokonał jeszcze piątego. Nie był żądny władzy dla samego jej posiadania, bo szczerze popierał swego brata Gejzę, a dopiero po jego śmierci, gdy został wyniesiony do władzy przez rycerstwo, zgodził się na to, by ją objąć. Wszystkie te argumenty brzmią jak jednorazowe decyzje, ale jego postawa trwała dziesięciolecia i świadczy o wyraźnych cechach charakteru.
Władysław był bardzo wyczulony na przestrzeganie Dekalogu. Dlatego w związku z panoszeniem się jeszcze pogańskich zwyczajów o nieposzanowaniu własności, a liczni włóczędzy żyli z kradzieży, władca wydał surowy kodeks, nazywany „Decretalia” (1092 r.), dzięki któremu wytępił złodziejstwo i znacznie poprawił bezpieczeństwo podróżnych na węgierskich traktach. Jako władca dbał o chrześcijan i przedsiębrał wyprawy na Siedmiogród, by ich ochronić przed najazdami pogańskimi. W efekcie tych wypraw ludność poczuła się bezpieczna, a postawa Władysława poskutkowała także efektem zaufania do Królestwa Węgier jako państwa dbającego o swych poddanych. To zatem właśnie jemu przypisać można faktyczne przyłączenie Siedmiogrodu do Węgier.
Wreszcie sprawa poparcia papieża w jego sporze z cesarzem: Czy obranie opcji papieskiej to już cecha świętości? Zapewne nie. I to nawet gdyby któryś z kolejnych papieży tak to uznał, bo przecież mógł kierować się po prostu solidarnością urzędu… Ale jeżeli przyjrzymy się bliżej postaciom Henryka IV i Grzegorza VII, to można przyjąć, że człowiek szlachetny powinien był się w tamtym czasie ująć za papieżem, a nie za pokrętnym politykiem, który poprzez kłamstwo i niedotrzymywanie przysięgi doprowadził w końcu papieża do śmierci.
UPAMIĘTNIENIE ŚW. WŁADYSŁAWA W KRAKOWIE
Stolica Piastów, a potem Jagiellonów pamiętała o świętym, który się tu urodził. Między bajki można włożyć legendę o jego najeździe na Kraków w 1086 roku przeciw Władysławowi Hermanowi, który miałby na celu oddanie władzy w ręce syna Bolesława Szczodrego, czyli Mieszka. Legenda mówi dalej, że po trzymiesięcznym oblężeniu zdobył Kraków, ale nic nie potwierdza takiego biegu wypadków i nie stwierdzono żadnych skutków domniemanej wyprawy. Swoją drogą, trudno orzec, czy Mieszko nie byłby lepszym władcą niż gnuśny Władysław Herman…
Kraków kocha św. Władysława – w wielu miejscach jest on upamiętniony. Jego figura umieszczona jest na przepięknej kaplicy Wazów przy katedrze wawelskiej. Ma też swój posąg na fasadzie kościoła świętych Piotra i Pawła – pierwszej w Polsce jezuickiej świątyni barokowej, wzorowanej stuprocentowo na rzymskich budowlach. Ma swoją specjalną kaplicę w kościele kamedułów na Bielanach z malowidłami Tomasza Dolabelli.
Przyjaciele Węgrów mają więc jeszcze jeden powód, by odwiedzić Kraków – „rodzinne” miasto św. Władysława, króla Węgier, kanonizowanego w 1192 roku.