Narodowy Bank Węgier (MNB) po raz drugi z rzędu podniósł stopy procentowe, tym razem z 0,9 proc. do 1,2 proc. Tak wyraźna podwyżka zaskoczyła wielu analityków finansowych.
Fot. charlemagne z Pixabay
Węgierski MNB, aby walczyć z inflacją – która nad Balatonem jest ostatnio najwyższa w całej Unii Europejskiej – i przegrzaniem gospodarki, już w czerwcu 2021 roku jako pierwszy bank centralny w regionie zdecydował się podnieść po pandemii koronawirusa COVID-19 stopy procentowe z 0,6 proc. do 0,9 proc. Była to równocześnie pierwsza taka podwyżka od niemal dekady – ostatni raz węgierskie stopy procentowe rosły bowiem w grudniu 2011 roku (wówczas z 6,75 proc. do 7 proc.). W maju ceny na Węgrzech według metody HICP wzrosły o 5,3 proc. (miesiąc wcześniej o 5,2 proc.). Dla porównania inflacja HICP w Polsce wyniosła w maju 4,6 proc.
W lipcu eksperci Narodowego Banku Węgier (MNB) zdecydowali, że referencyjna stopa procentowa zostanie podniesiona z 0,9 proc. do 1,2 proc. Tak wyraźna podwyżka zaskoczyła wielu analityków finansowych, którzy w ankietach spodziewali się podwyżki maksymalnie do 1,1 proc. Tak wyraźna podwyżka stóp doprowadziła do umocnienia się lokalnej waluty, jaką jest forint.
Węgry to kolejny kraj w Europie Środkowo-Wschodniej, w którym bankierzy centralni zaostrzają politykę pieniężną, aby walczyć ze wzrostem cen. Podobną decyzję w ostatnich miesiącach podjęły również Czechy oraz Rosja.
W Polsce – która również boryka się z problemem zbyt wysokiego tempa wzrostu cen – stopy wciąż utrzymywane są na rekordowo niskiem poziomie. Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński wielokrotnie sugerował zaś, że nie ma potrzeby podnoszenia stóp procentowych, a wysoka inflacja jest „przejściowa” i „nie zagraża portfelom Polaków”.
(JAP)