W krakowskim archiwum czeka na wydanie ważna dla Węgrów książka, o której wiedziano, że jest, ale nie wiedziano, gdzie… Zanim zostanie dokładnie opracowana, przetłumaczona w całości, objaśniona i opublikowana, czytelnicy portalu kurier.plus będą pierwszymi, którzy dowiedzą się o tym niesamowitym znalezisku.
Piotr Boroń
Jedna z najpiękniejszych przypowieści biblijnych mówi o skarbie ukrytym w roli jako czymś, czemu warto poświęcić cały majątek i wszystkie swoje możliwości. Takim właśnie skarbem dla wielu historyków węgierskich będzie rękopiśmienna książka, spoczywająca w krakowskim Archiwum Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego.
Fot. Piotr Boroń
Wyobraźmy sobie, że np. w jakimś budapeszteńskim archiwum odnalezione zostaje zupełnie nieznane dzieło ks. Piotra Skargi SI z XVI wieku, w którym nasz wybitny autor „Żywotów świętych” opisał życiorys króla Bolesława Chrobrego. Otóż tym, kim dla nas jest ks. Skarga SI, dla Węgrów jest István Tarnóczy SI, a jego dzieło o bardzo ważnym dla historii Węgier św. Salomonie – królu węgierskim z XI wieku do tej pory pozostaje nieznane szerszemu kręgowi odbiorców.
Król węgierski św. Salomon. Źródło: Chronica Hungarorum / domena publiczna
KRÓL WĘGIERSKI ŚW. SALOMON
Jako syn króla Andrzeja I Białego pochodził z dynastii Arpadów, a ponieważ jego matką była Anastazja, więc był wnukiem wielkiego księcia kijowskiego Jarosława Mądrego. Urodził się w 1052 lub 1053 roku. Dla zapewnienia mu tronu po swojej śmierci Andrzej koronował pięcioletniego syna, czym złamał umowę o sukcesji ze swym bratem Belą (bo jemu już sukcesję obiecał) i popadł w ostry konflikt z rodziną.
Szukając sojuszników, zaręczył w 1058 roku Salomona z Judytą Marią – córką Henryka III i siostrą Henryka IV (króla niemieckiego, a od 1084 roku cesarza, sławnego z konfliktu z papieżem Grzegorzem VII). Długie pasmo wojen o panowanie na Węgrzech, w których Andrzeja I, a następnie Salomona wspierali Niemcy, a Belę I, a następnie Władysława wspierał Bolesław Śmiały, zakończyło wygnanie Salomona w 1083 roku z Królestwa Węgier. Jego dalsze losy nie są pewne. Większość historyków przychyla się do tezy, że udał się do Kumanów lub Pieczyngów i zginął ok. 1086–1087 roku w wojnach z Bizancjum.
Wyłącznie na zasadzie dygresji dodać należy, że wspomniana siostra Henryka IV, czyli wdowa po Salomonie, została następnie żoną księcia Władysława Hermana i znana jest nam jako Judyta, o której rozpisywał się Gall Anonim. Był to zatem jedyny w dziejach przypadek, gdy jedna i ta sama niewiasta była żoną władcy Węgier, a następnie innego władcy Polski! O jej niewierności względem obu mówią zarówno źródła węgierskie, jak i polskie przekazy.
Według niektórych źródeł Salomon dołączył do benedyktynów w opactwie św. Mihovila w Puli na Półwyspie Istria, gdzie zmarł i gdzie został pochowany w kościele św. Klemensa, o czym ma świadczyć napis „Hic requiescit illustrisimus Salamon Rex Panoniae”. Tam utrwalił się jego kult jako świętego, który pokutował za swoje grzechy ze światowego życia. (Ciekawe podobieństwo do domniemanych losów Bolesława Śmiałego w Osijeku w podobnym czasie). Biskup Puli, dokonawszy elewacji szczątków Salomona, to znaczy wyniesienia ponad posadzkę kościoła, uznał go automatycznie za świętego. W czasach, gdy nie było jeszcze ustalonych przez papiestwo procesów kanonizacyjnych ani beatyfikacyjnych (to dopiero reformy Urbana VIII z XVII wieku), a nawet nie rozróżniano tytułów świętego i błogosławionego, elewacja wystarczała za uznanie świętości. Aż do XVII wieku w nazewnictwie i katalogowaniu świętych panował spory chaos, a różni teologowie, sporządzający spisy świętych, dowolnie wpisywali w takie poczty wielu władców, a wśród polskich „świętych” funkcjonowali Mieszko I i Bolesław Chrobry.
Tak przedstawia się (w skrócie) dotychczasowa wiedza o jednym z ważnych węgierskich królów, a zarazem „świętych”. Czy dzięki znalezisku w krakowskim archiwum jezuitów może zostać znacznie powiększona?
Odnalezione w krakowskich archiwach dzieło węgierskiego autora. Fot. Piotr Boroń
CICHE ARCHIWUM W GŁOŚNYM KOLEGIUM
Gdy wiosną 1579 roku przybyli do Krakowa dwaj pierwsi włoscy jezuici, znaleźli gościnę przy kościele św. Szczepana (jego lokalizację upamiętnia dziś plac Szczepański), ale czynili starania o własną świątynię i kolegium, które by mogło być ważnym centrum ich działalności w stołecznym i uniwersyteckim mieście. Z wielką pomocą przyszedł im pochodzący z Węgier król Stefan Batory. 7 lutego 1583 roku odbyła się uroczystość przekazania jezuitom kluczy do kościoła św. Barbary, znanego do tej pory z głoszenia tam kazań po niemiecku. Klucze odebrał sławny legat papieski Antonio Possevino SI. Początki świątyni sięgały XIV wieku, gdy funkcjonowała ona jako kaplica cmentarna „w cieniu” i na terenie cmentarza przesławnego kościoła mariackiego, a mecenasem jej ważnej przebudowy od 1394 roku była św. Jadwiga królowa. Latem 1584 roku – po licznych renowacjach – kościół wyglądał jak nowy. Przy nim działał, znany dobrze w Polsce i na Węgrzech, ks. Jakub Wujek SI. Tutaj także zmarł.
Legenda mówi, że gdy wieczorem 9 grudnia 1587 roku przy świetle wielu pochodni wjeżdżał triumfalnie do Krakowa od bramy floriańskiej król Zygmunt III Waza, największe wrażenie zrobiło na nim powitanie wygłoszone przez ks. Piotra Skargę przy kościele mariackim, czego efektem było wyniesienie go do rzędu najważniejszych królewskich doradców oraz budowa kościoła świętych Piotra i Pawła przy ul. Grodzkiej. W 1615 roku krakowscy jezuici zakupili przy kościele św. Barbary trzy kamienice i połączyli je w jeden dom zakonny. Nastały czasy triumfu, ale w XVIII wieku Towarzystwo Jezusowe zostało rozwiązane (Klemens XIV, 21 VII 1773 r.), a powróciwszy do działalności, właśnie tutaj w 1820 roku zaczęło gromadzić cenne archiwalia. Po kilku zmianach nazw funkcjonuje obecnie jako Archiwum Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego przy Małym Rynku 8, gdzie w niewyjaśniony (jeszcze) sposób trafiło z Wiednia przez Tarnopol dzieło sławnego węgierskiego jezuity z XVII wieku.
Kónya Franciska (Tarnóczy István és a kora újkori meditációs irodalom, 2015) przedstawia nam postać autora tego dzieła jako Węgra i jezuitę, człowieka utalentowanego i pracowitego autora z dziedziny nowożytnej literatury medytacyjnej. István Tarnóczy urodził się 20 sierpnia 1626 roku w Nyitranovak (Nitrze), ukończył gimnazjum w Trnawie i wstąpił do Towarzystwa Jezusowego w Wiedniu (18 XI 1647 r.). Święcenia kapłańskie przyjął w roku 1659. Kształcił się, pracował i sam nauczał w Győr, Grazu, Sopron, Użhorodzie, Kisdy, Lewoczy, Kassie i Trnawie. 15 sierpnia 1665 roku złożył śluby wieczyste w zakonie. Od 1662 roku wykładał logikę, fizykę, metafizykę i tzw. „kontrowersje” na Uniwersytecie Jezuickim w Koszycach. Tam też opublikował podręcznik do filozofii. W latach 1667–1668 był profesorem interpretacji Pisma Świętego i studiów przypadków w Trnawie. W latach 1670–1671 był rektorem w Győr. W latach 1673-1977 uczył kazuistyki, prawa kościelnego, kontrowersji i interpretacji Pisma Świętego ponownie w Trnawie. W 1678 roku wykładał studia przypadków w Klagenfurcie. W latach 1679–80 pełnił funkcję ojca duchownego w Sopron. W 1681 roku był przełożonym kolegium w Lewoczy. W latach 1682–1683 pracował jako ojciec duchowny w Bratysławie, a następnie jako spowiednik w Leoben. W latach 1686–1688 był nauczycielem kazuistyki w Trnawie, dyrektorem seminarium duchownego i ojcem duchownym. W 1689 roku zachorował w Győr, gdzie wkrótce zmarł. Dużo pisał. Połowa jego prac z zakresu duchowości została opublikowana w języku węgierskim. Szczególnych „odkryć” dokonał w tematyce hagiografii, bo opracował po łacinie cztery żywoty: św. Stefana, św. Emeryka, św. Władysława (które są znane i często przy badaniach mediewistów cytowane) oraz św. Salomona, które dziewiczo oczekuje w Krakowie na ogłoszenie światu wiadomości w nim zawartych.
Fot. Piotr Boroń
ZNALEZISKO
Młody jezuita Dénes Szittyay z Węgier w roku 1924 przeprowadzał w krakowskim Archiwum Prowincji Polskiej Towarzystwa Jezusowego kwerendę i odnotował z satysfakcją odkrycie dzieła Tarnóczego, które dopełniło całości hagiografii autorstwa węgierskiego polihistora. „REGIUS EREMITA sive S. SALOMON REX UNGARIAE SEXTUS NOVUS TRISMEGISTUS. REX, MILES, EREMITA. TRIBUS LIBRIS DESCRIPTUS Authore R.P. Stephano Tarnóczy e Societate JESU – to oryginalny tytuł dzieła Tarnóczyego (w tłumaczeniu na języku polski: „Król pustelnik lub św. Salomon król Węgier szósty, dzieło potrójne. Król, rycerz, pustelnik w księgach trzech opisany. Autorstwa Stefana Tarnóczyego z Towarzystwa Jezusowego”).
Dzieło dedykował księciu Pálowi Esterházyemu, wychowankowi jezuitów, sławnemu wodzowi, związanemu z Habsburgami, który stanął na czele ok. 20 tys. wojska podczas wojny z Turkami i zasłużył się podczas odsieczy wiedeńskiej w 1683 roku, ale też – może jeszcze sławniejszemu – poecie i kompozytorowi, który pozostawił w swej spuściźnie cykl 55 kantat pod wspólnym tytułem „Harmonia Caelestis”. Z tego jawnie wynika, że Tarnóczy zawdzięczał mu (jak i wszyscy tamtejsi jezuici) ocalenie przed Turkami, Tatarami, a może najbardziej realnie przed powstaniem kuruców, które nienawidziło jezuitów w tym samym stopniu co Habsburgów.
Funkcjonujące pod numerem katalogowym 546. w krakowskim archiwum dzieło Tarnóczyego to zszyte i oprawione łacińskie rękopisy kilku rodzajów pisma. Dénes Szittyay ograniczył się do identyfikacji treści i nie mamy wątpliwości co do autorstwa zapisanych kart. Z całą pewnością praca jest przepisana, przynajmniej częściowo, z innego rękopisu. Żaden z archiwistów nie ustalił dotychczas, czy ręką Tarnóczyego pisany jest któryś z fragmentów. Owszem, w krakowskim egzemplarzu jest nawet podpis Tarnóczyego, ale nie mamy pewności, czy pisany jego ręką, czy tylko ktoś z przepisujących podpisał dzieło jego imieniem i nazwiskiem.
Pojawia się zatem zasadnicze pytanie: Dlaczego – mimo tak wielkiego znaczenia tego dzieła dla literatury i historii Węgier – nie zostało ono jeszcze opublikowane? Odpowiedź jest tyleż niesatysfakcjonująca, co i banalna: dla polskich badaczy dzieje jednego z królów węgierskich stanowiły barierę językową w koniecznej literaturze węgierskiej, a dla badaczy węgierskich ślęczenie nad dziełem, przechowywanym w Krakowie to długa praca na wyjeździe. Wydaje się, że badacze, oparłszy się na naukowym savoir-vivrze, nie wchodzili na „teren” Dénesa Szittyaya… a tymczasem on w 1925 roku opuścił zakon jezuitów i jako ksiądz diecezjalny pełnił różne funkcje kościelne, a nawet państwowe po drugiej wojnie światowej (jako doradca ministra do spraw wyznań), więc nie miał czasu na badania naukowe.
Postulując zatem jak najszybsze opublikowanie pełnego życiorysu św. Salomona według Tarnóczyego przez wytrawnych badaczy, cieszmy się z możliwości dotarcia do tajemnic, skrywanych w cichym archiwum w cieniu kościołów św. Barbary i mariackiego w Krakowie.