Po wygnaniu przez króla Andrzeja II z Węgier, Krzyżacy zostali sprowadzeni przez Konrada Mazowieckiego na ziemie polskie. Szkoda, że nie wyciągnął wniosków z ich „zagnieżdżania się” na Węgrzech, bo byłby mądrzejszy po węgierskiej szkodzie…
Piotr Boroń
SZLACHETNE POCZĄTKI ZAKONU
Nie posuwając się aż do krytyki całej idei krucjat – która niestety jest dziś modna – poprzestańmy na stwierdzeniu, że wyprawy krzyżowe były jednym z elementów konfrontacji cywilizacji chrześcijańskiej ze światem islamu. Zmagania odbywały się na różnych terytoriach, sporna była zwaszcza Ziemia Święta. Powstrzymawszy napór islamu na Półwyspie Pirenejskim, Europa uderzyła na Bliski Wschód. Dwustuletnia epoka krucjat była brzemienna w różnorakie skutki, a wszystko zaczęło się na synodzie w Clermont w 1095 roku, gdy papież rzucił hasło odbicia przez chrześcijan grobu Chrystusowego w Jerozolimie. Już następnego roku ruszyły rzesze krzyżowców. Najpierw były to masy ludowe, które niczego nie osiągnęły, poźniej jednak lepiej zorganizowane rycerstwo zdobyło wiele krain i uwieńczyło wyprawę w 1099 roku zdobyciem Jerozolimy. Ponieważ muzułmanie nie zrezygnowali ze zmagań, trasy dla pielgrzymów były wciąż niebezpieczne, a ranni i chorzy potrzebowali pomocy medycznej, więc – z naturalnej potrzeby – jeszcze podczas walk na Półwyspie Iberyjskim zaczęły powstawać zakony rycerskie, których zadaniem była różnoraka pomoc pielgrzymom i wojownikom w dziele krucjat. W 1079 roku powstał zakon Joannitów (dziś to Kawalerowie Maltańscy), w 1098 roku Rycerski i Szpitalniczy Zakon św. Łazarza z Jerozolimy, w 1099 roku Bożogrobcy, a w 1118 roku Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona (czyli Templariusze).
4 lipca 1187 roku groźny Saladyn, który bezwzględnymi metodami zjednoczył muzułmanów, pokonał w bitwie pod Hittin krzyżowców. Zginęła ich blisko połowa z 20-tysięcznej armii. Następnie zdobył Jerozolimę, dokonując rzezi i sprzedając ludzi w niewolę (chyba że ktoś się u niego wykupił). Na wieść o tym papież Klemens III wezwał chrześcijan do III krucjaty (1189–1192), która miała się składać z trzech odrębnych części: niemieckiej pod dowództwem cesarza Fryderyka I Barbarossy, angielskiej (króla Ryszarda Lwie Serce) i francuskiej (króla Filipa II). Fryderyk utopił się, kąpiąc w rzece Salef. Podczas oblegania największej twierdzy Akki (dokładnie 19 XI 1190 r.) krzyżowcy – mieszczanie z Bremy i Lubeki – założyli hospicjum, używając do tego żagli z okrętu (właściwie kogi), które przerobili na namioty. Taki był początek Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie (po niemiecku Orden der Brüder vom Deutschen Haus Sankt Mariens in Jerusalem, Deutscher Orden, a po łacinie Ordo Fratrum Domus Hospitalis Sanctae Mariae Theutonicorum in Jerusalem). Jego dewizą stało się: „Pomagać i leczyć”.
ZASADY I ORGANIZACJA KRZYŻAKÓW
Po dwuletnim oblężeniu i zdobyciu Akki Krzyżacy dostali tam pierwszą siedzibę w 1191 roku – podobnie jak Templariusze i Joannici. Naśladowali Templariuszy w regule i stroju. Ślubowali: czystość, ubóstwo, wspólnotowość i walkę rycerską z niewiernymi. Zakładali na zbroje białe jupki i płaszcze z czarnymi wąskimi krzyżami. Wyrzekali się swoich dawnych dóbr i ślubowali, że nie będą posiadali niczego, na co by nie pozwolili ich zwierzchnicy.
W skład Zakonu wchodzili bracia-rycerze, bracia-kapłani i bracia-służebni. Musieli być od czterech pokoleń rycerzami niemieckimi. Według Honoriusza III, każdy kto wstąpił do Zakonu, stawał się wolny od oskarżeń, stąd do Zakonu wstępowało sporo bandytów. Wbrew utartym poglądom zakonników było bardzo niewielu. Ich siłę bojową stanowili w większości tzw. goście Zakonu, czyli rycerze (głównie z Niemiec), których werbowano okazjonalnie. Członkowie Zakonu był zatem raczej menedżerami.
Kapituła generalna, składająca się z najwyższych dostojników (dożywotnia), spotykała się corocznie w najważniejszych sprawach. Wielki Mistrz był wybierany dożywotnio przez kapitułę generalną. Miał kompetencje zarówno religijne, wojskowe, jak i polityczne. Według monteskiuszowskich kryteriów można by je określić jako najwyższą władzę wykonawczą. Wielki komtur był niejako ministrem gospodarki i spraw wewnętrznych, był też zastępcą wielkiego mistrza. Wielki marszałek pełnił funkcję ministra wojny. Wielki szpitalnik był jak gdyby ministrem dyplomacji (teoretycznie zajmował się działalnością charytatywną), a wielki skarbnik zajmował się finansami zakonu. Wielki mincerz odpowiedzialny był za opiekę nad uzbrojeniem, końmi i stanem twierdz, wielki szafarz odpowiadał zaś za handel Zakonu. Stolicą Krzyżaków była znakomicie położona i bogata Wenecja, skąd władze zakonne mogły zawiadywać różnymi działaniami, a przede wszystkim ekspediować nowych śmiałków na Bliski Wschód.
Hermann von Salza, wielki mistrz Zakonu w latach 1210–1239. Fot. domena publiczna
NIE TYLKO BLISKI WSCHÓD! TAKŻE WĘGRY…
W latach 1210–1239 wielkim mistrzem Zakonu Szpitalników Najśw. Maryi Panny został Hermann von Salza. Pochodził z ubogiej niemieckiej szlachty. W 1196 roku pojechał do Akki wraz ze swym seniorem i został tam wybrany na wielkiego mistrza. Jako ceniony przyjaciel cesarza Fryderyka II miał szanse utrzymywać znakomite kontakty z najważniejszymi ludźmi swej epoki. O jego brylowaniu w chrześcijańskim świecie niech świadczy fakt, że Herman von Salza dostał dla Krzyżaków od papieża Honoriusza 113 przywilejów! W 1229 roku zbudował forteczną rezydencję Montfort w Galilei i szpital w Jerozolimie.
Od króla węgierskiego Andrzeja II (syna Agnieszki de Châtillon, córki Renalda – sławnego właściciela zamku Kerak de Chevaliers w Syrii, sprawcą wojny z Saladynem w 1187 r.) Krzyżacy dostali w roku 1211 w siedmiogrodzkiej ziemi Borsa (Burzenland) duże nadanie ziemskie (tzw. baliwat), które Herman von Salza obsadził zakonnikami celem obrony przed Połowcami i Kumanami. Podobno największe „zasługi” dla sprowadzenia Krzyżaków miała żona Andrzeja Gertruda, córka możnych niemieckich feudałów Meran-Adechs. Krzyżacy coraz bardziej panoszyli się w Transylwanii. Łamali np. zasady, na których mieli tu przebywać - budowali twierdze już nie tylko z drewna, lecz także z kamienia. Do dziś – choć w ruinie – imponuje wielkością zamek krzyżacki w Marienburgu (Transylwania). Jeszcze gorsze było to, że zamiast koncentrować się na walkach z Połowcami i kupami góralskich bandytów, więcej wagi przykładali do sporów z węgierskimi możnymi, którzy byli im nieżyczliwi, oraz do ujarzmiania węgierskiej ludności wieśniaczej, która miała pracować na rzecz ich walki przeciw wrogom zewnętrznym. Ewidentnie budowali państwo w państwie. Zamek Kronstadt stał się siedzibą komturii siedmiogrodzkiej. Zamek Kreuzburg postawili nawet poza nadaną im ziemią.
Andrzej II węgierski. Źródło: domena publiczna
WYGNANIE KRZYŻAKÓW Z WĘGIER
Wspomniany Andrzej II odwołał się do sądu papieskiego i po długich perturbacjach wygrał proces z Krzyżakami, w którym zarzucał im łamanie własnej reguły i umowy z nim jako zwierzchnim panem powierzonych im ziem. Sam również był krzyżowcem i brał udział w V krucjacie (1217–1218), a narażał się bardziej niż Krzyżacy. Przypadek chciał, że walczył właśnie o Akkę, gdzie zaczęła się ich historia. Po powrocie z krucjaty przegonił Krzyżaków z Węgier. Zakon nie chciał uznać roszczeń węgierskich, wiec nawet bp siedmiogrodzki Reinald musiał wyprawiać się przeciw nim zbrojnie. Prawdopodobnie zdobył przy tym zamek Kreuzburg. Teraz z kolei papież próbował ująć się za Krzyżakami, którzy widząc swoją słabość, zadeklarowali się oddawać mu część swoich dochodów, byle by nie cofał im protekcji. Andrzej II, przekonany już zupełnie, że jakikolwiek kompromis będzie tylko przerwą w sporze z Krzyżakami, postanowił zupełnie ich wypędzić. O jego czteroletniej determinacji niech świadczą jego własne słowa, że Zakon był „jak ogień w piersiach, jak mysz w plecaku, jak żmija w łonie”.
Andrzej II nie był antyniemiecki w ogóle, o czym może świadczyć, że popierał u siebie kolonizację saską w Siedmiogrodzie (tzw. Diploma Andreanum z 1224 r.). Ciekawy epilog znalazły też stosunki Andrzeja II z Kumanami, których wódz Barc ochrzcił się po wygnaniu Krzyżaków dobrowolnie (po misjach chrystianizacyjnych zakonników dominikańskich), a już w 1229 roku założono dla nich pierwsze biskupstwo w Milkó.
CO SIĘ NIE UDAŁO NA WĘGRZECH…
Hermann von Salza był przekonany, że jego misją nie jest tylko walka przeciw muzułmanom, ale może nawet przede wszystkim potęga instytucji, której przewodził. Utożsamił się nie z chrześcijańskimi celami, lecz z budową potęgi Zakonu dla niego samego. Najlepszym oparciem dla Zakonu miało się więc stać państwo położone w Europie. Plan węgierski nie powiódł się, ale czternaście lat doświadczeń w zmaganiach z królem Andrzejem nauczyło Krzyżaków wiele: z jakimi władcami pertraktować, o jakie przywileje się starać, jakie zamki budować i jak postępować z ludnością poddaną, by jak najwięcej korzyści czerpać z ich pracy. Gdy Krzyżacy zrozumieli, że nie utrzymają się na Węgrzech, podjęli działania dyplomatyczne, by osiąść na ziemiach piastowskich z perspektywą podboju słabych – bo wciąż nieumiejących się zjednoczyć – Prusów. Rozmowy z Konradem Mazowieckim znalazły finał w 1226 roku, a najbardziej konkretnym potwierdzeniem ich sukcesu było otrzymanie we władanie ziemi chełmińskiej. Tak zaczynało się pasmo trzech wieków kłopotów Polski z Zakonem. Wydaje się, że największym nieszczęściem dla Polski była przewaga krzyżacka w doświadczeniu, które zdobyli na Węgrzech, a które Piastowie mazowieccy musieli dopiero poznać, doznając nieszczęść na własnej skórze.