Wybitny węgierski pisarz i dramaturg Ferenc Molnár, znany w Polsce głównie jako autor „Chłopców z Placu Broni”, był uczestnikiem Wielkiej Wojny z lat 1914–1918. Określany mianem „węgierskiego Moliera’’ pisarz, dramaturg i dziennikarz miał 37 lat, kiedy jako korespondent dołączył do armii austro-węgierskiej. Jego reportaże wojenne ukazywały się początkowo w popołudniówce „Az Est”, jednak wraz ze wzrostem popularności, zaczęto przedrukowywać je w prasie zagranicznej: brytyjskiej oraz amerykańskiej. W 1916 r. zostały one opublikowane w formie zbioru zatytułowanego „Egy haditudósito emlekei”. Publikacja okazała się sukcesem i przyniosła autorowi uznanie ze strony władz cesarsko-królewskich, którego efektem było między innymi powołanie Molnára w roku 1918 w skład Węgierskiej Akademii Nauk.
Maria Jaworska
Jako korespondent wojenny na pierwszej linii frontu wschodniego w Galicji Molnár przemierzył tysiące kilometrów i był świadkiem licznych wydarzeń militarnych, w tym słynnej zwycięskiej dla Austro-Węgier bitwy pod Limanową (grudzień 1914). W swoich reportażach oraz wspomnieniach zwracał uwagę między innymi na zamieszkałe przez Polaków miejscowości, które nie dość, że dotknięte były wojną, to stanowiły scenę tragicznych losów narodu włączonego w działania zbrojne prowadzone przez wszystkich zaborców.
LIMANOWA
W grudniu 1914 r., podczas podróży do Limanowej, Molnár wspominał stację w Tymbarku, na której mijały go wagony z żołnierzami niemieckimi jadącymi z Verdun do Warszawy. Uwagę pisarza przykuwały światła pochodzące z rozsianych po okolicy namiotów żołnierzy. Molnár przybył na pobojowisko po bitwie pod Limanową – ciężkich walkach o wzgórze Jabłoniec. Operacja limanowsko-łapanowska miała na celu powstrzymanie Rosjan przed zdobyciem Krakowa (z twierdzą Festung Krakau), a w dalszym biegu Śląska, Czech i Węgier. Autor „Chłopców z Placu Broni” w poetycki sposób opisywał działania zwycięskich wojsk na pobojowisku. Tam też wysłuchiwał opowieści z placu boju, w szczególności dotyczących szarży węgierskich huzarów na wzgórze Jabłoniec, podczas której zginął ich dowódca Othmar Muhr. To właśnie ku jego czci zbudowano neorenesansową kaplicę, do dziś wznoszącą się na tle panoramy cmentarza w okolicy Limanowej.
Limanową odwiedził Molnar po raz kolejny w 1915 roku, w drodze do odbitego z rąk Rosjan Przemyśla. Dawne miejsce bitwy porosło bujną roślinnością, która całkowicie zatarła zimowy obraz krwawej potyczki.
Ferenc Molnár w mundurze wojskowym jako korespondent wojenny w 1916 r. Fot. Domena publiczna
KRAKÓW
Do Krakowa autor „Chłopców z Placu Broni” trafił w styczniu 1915 roku. Podczas swojego pobytu nocował w Hotelu Saskim przy ul. Sławkowskiej 3. Dawna stolica Polski miała wówczas status drugiej co do wielkości twierdzy w monarchii Austro-Węgierskiej. Ogromną liczbę automobili, które Molnár widział w Krakowie, zestawił z opustoszałymi pod tym względem Wiedniem oraz Budapesztem.
Pewnego wieczoru korespondent udał się na premierę opery Bolesława Wallka-Walewskiego „Pan Twardowski”, która miała miejsce na scenie teatru im. Juliusza Słowackiego. Zwrócił uwagę na piękną kurtynę, której autorem był Henryk Siemiradzki. Po spektaklu obejrzał kolejną operę – „Królewicza Jaszczura” Bolesława Raczyńskiego. Oba przedstawienia wystawiane były w języku polskim. Podczas widowiska Molnár prowadził rozmowę z Polakiem – nieznanym z imienia i nazwiska profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego na temat narodu polskiego, jego tradycji, kultury i ciężkiej sytuacji politycznej. Kraków był określany przez uczonego jako serce kultury polskiej. Przy okazji akademik poinformował Molnára o nieudanej próbie utworzenia przez Witolda Gorczyńskiego legionów polskich przy armii rosyjskiej.
Pocztówka z 1914 r. z widokiem na ul. Sławkowską i Hotel Saski w Krakowie, gdzie przebywał Ferenc Molnár. Fot. Domena publiczna.
PRZEMYŚL
Molnár w reportażach opisywał upadek Przemyśla z marca (z relacji niejakiego Lehmanna), a także momenty po jego odbiciu z czerwca 1915 roku. W swojej relacji zwracał szczególną uwagę na patriotyzm i odwagę stacjonujących tam żołnierzy oraz mieszkających cywili. Ci ostatni podobno nawet podczas oblężenia przechadzali się słynnym przemyskim deptakiem. W dniu wysadzenia twierdzy ludność cywilna została wyprowadzona na Górę Tatarską. Z relacji otrzymanych już po odbiciu twierdzy Molnár przytaczał niektóre z działań okupanta. Mowa jest między innymi o rozdawnictwie ogromnych ilości jedzenia – co miało miejsce np. w Ratuszu, czy działalności charytatywnej i akcjach dobroczynnych Towarzystwa Wszech Rosjan. Jednym z ważniejszych wydarzeń podczas okupacji rosyjskiej Przemyśla były odwiedziny cara – Mikołaja II.
Po odbiciu Przemyśla z pięćdziesięciu tysięcy cywilów zostało około sześciu-siedmiu tysięcy. Jednym z pierwszych wrażeń opisywanych przez korespondenta po wkroczeniu do odbitego miasta był widok zniszczonych mostów. Molnár zwracał uwagę na wręczane zwycięskim żołnierzom chleby – wypiekane z rosyjskiej białej mąki. Węgierski korespondent opisywał defiladę Bawarczyków oraz podkreślał, że całe miasto ogarniała muzyka. Sam Przemyśl miał dla Molnára mało wojskowy charakter – przypominał mu dzielnicę Budapesztu: Krisztinaváros.
TARNÓW
W maju 1915 roku Molnár wysiadł na stacji w Bogumiłowicach. Stamtąd opisywał zniszczenia dokonane przez działo 42 w Tarnowie, a także odwrót Rosjan – przytoczony na podstawie relacji tamtejszych kupców i kramarzy. W swoim reportażu zwracał uwagę na ogromną ilość towarów rosyjskich, jakimi zalany był tarnowski rynek. Z rosyjskich samolotów rozrzucano w mieście ulotki mówiące o upadku Przemyśla. Nawoływano w nich do kapitulacji. Po wkroczeniu do miasta Molnár dostrzegł dużą ilość gazet i plakatów. Głównie kijowskich, ale też tych pisanych po polsku z Warszawy i Lwowa. Tamtejsi Polacy opowiadali o tym, że gazety mimo cenzury pisały o niepowodzeniach rosyjskich na Mazurach oraz o nieudanej kampanii karpackiej. Korespondent tutaj też wymienia przykłady złego traktowania ludności żydowskiej przez Rosjan i Kozaków.
BIECZ
Molnár w swoich reportażach informował, że w przeciwieństwie do większości mijanych na swoim szlaku miejscowości pod Bieczem nikt nie zbierał pozostawionych przez żołnierzy puszek po konserwach – żółtawych rosyjskich i srebrzystych austro-węgierskich. W zniszczonych po pociskach artyleryjskich domach pozostawały jedynie piece i kominy. To tam zbierały się wiejskie rodziny.
KROSNO
W Krośnie Molnár opisywał śpiew i chóry kościelne, a także widok na trzy tysiące rosyjskich jeńców.
LWÓW
Do Lwowa Molnár trafił 24 czerwca 1915 roku. W swoich reportażach opisywał całkowicie spalony dworzec, wielkomiejską zabudowę oraz widoczne przygotowania miasta do celebracji związanych z wyzwoleniem: na szybko szyte flagi – austro-węgierskie oraz niemieckie, kobiety ubrane w żółto-czarne stroje, przypięte do ubrań kokardy z różnymi kolorami, wystawiane w oknach portrety arcyksięcia Fryderyka. W sklepach, podobnie jak w pozostałych odbitych z rąk Rosjan miastach, znajdowały się ogromne ilości rosyjskich papierosów i cygar. Wszystkie szyldy wypisane cyrylicą zostały usunięte. Jako korespondent Molnár był świadkiem wielu oficjalnych uroczystości, podczas których miał możliwość wysłuchania mów powitalnych przygotowanych między innymi przez profesorów tamtejszych uczelni.
*Z relacjami wojennymi Ferenca Molnára zapoznać się można w przetłumaczonym na język polski zbiorze reportaży zatytułowanym „Galicja 1914–1915. Zapiski korespondenta wojennego”.
Literatura:
Molnár F., Galicja 1914–1915. Zapiski korespondenta wojennego, tłum. A. Engelmayer, Warszawa 2016.
Siwiec K., Czuma M., Węgierska Małopolska, Cieszyn 2011.