W niedzielę ulicami Warszawy przeszedł XVI Narodowy Marsz dla Życia i Rodziny. Marsze te – organizowane od 2005 r. – to okazja dla środowisk pro-life, aby dać publiczne świadectwo o podstawowej wartości ludzkiego życia od poczęcia oraz rodziny opartej na małżeństwie kobiety i mężczyzny, otwartym na przyjęcie i wychowanie dzieci. Chociaż w poprzednich latach zgromadzenia odbywały się w ponad 140 miastach i miejscowościach, w tym roku – ze względu na epidemię koronawirusa – organizatorzy zdecydowali się na jeden marsz w stolicy pod hasłem „Tato – bądź, prowadź, chroń”. Jak podkreślił w rozmowie z mediami prezes Centrum Życia i Rodziny Paweł Ozdoba, tegoroczny marsz był także okazją do wyrażenia radości i wdzięczności za beatyfikację kard. Stefana Wyszyńskiego, obrońcy godności ludzkiego życia i wartości małżeństwa i rodziny.
Napięta sytuacja na granicy
Z pierwszych stron gazet i czołówek mediów nie schodzi też sytuacja na granicy białorusko-polskiej, gdzie od początku września obowiązuje stan wyjątkowy. Prezydent Andrzej Duda zapytany o możliwość przedłużenia stanu nadzwyczajnego (na razie wprowadzono go na 30 dni), w wywiadzie dla serwisu Polska Times nie wyklucza takiej możliwości. – Spodziewam się wnikliwej analizy w momencie, w którym będzie upływać miesięczny termin, na który został wprowadzony – tłumaczy prezydent.
Tymczasem, jak podkreśla na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Maciej Pieczyński, „Łukaszenka nie przejął się ani stanem wyjątkowym, ani wojskowymi zasiekami. Do polskiej granicy wciąż dobijają się setki nielegalnych migrantów”. Potwierdzają to dane Straży Granicznej, która codziennie informuje o udaremnionych próbach przekroczenia granicy przez imigrantów, a w niedzielę służby potwierdziły, że w rejonie przygranicznym znaleziono zwłoki trzech osób. Jak poinformował w mediach społecznościowych premier Mateusz Morawiecki, sprawę badają policja i prokuratura. „Należy zbadać ewentualny związek powyższych dramatycznych zdarzeń z dotychczasowymi białoruskimi prowokacyjnymi działaniami mającymi” – podkreślił jednocześnie szef polskiego rządu.
„Stan wyjątkowy jest stanem tymczasowym, który kiedyś trzeba będzie znieść. A wtedy Łukaszenka, licząc na pomoc pożytecznych idiotów z polskiej lewicy, może zaatakować ze zdwojoną siłą. Granica musi być trwale wzmocniona i zabezpieczona. Zdaniem wielu komentatorów powinna być również w sposób bardziej czytelny wyznaczona i oznakowana. Tak, aby nie było pola do absurdalnych dyskusji o tym, na terenie którego państwa znajduje się koczowisko nielegalnych migrantów” – tłumaczy natomiast dalej Pieczyński.
Jak podkreśla również na łamach „DR” ks. Paweł Antosiak z Papieskiego Stowarzyszenia Pomocy Kościołowi w Potrzebie, osobom znajdującym się na granicy potrzebna jest mądra i przemyślana pomoc. – Grupa imigrantów, która przebywa na granicy białorusko-polskiej, stała się kartą przetargową Putina i Łukaszenki. Wielu polskich polityków tego nie dostrzega. Trzeba być niewidomym intelektualnie, aby nie widzieć tego, w jaki sposób jest to rozgrywane – tłumaczy duchowny. – Oczywiście współczuję grupie ludzi, która znalazła się na granicy – dodaje ks. Antosiak.
Trudne relacje Polski z Unią Europejską
Nie ustaje spór pomiędzy unijnymi instytucjami a Polską. – Dziś otwarcie się przyznaje, że budowane są Stany Zjednoczone Europy, a przywództwo sprawuje kilka najsilniejszych państw. Reszta ma słuchać i się podporządkować. Grupa wielkich, trzymająca władzę, sprawuje ją za pomocą zhierarchizowanej, upolitycznionej Komisji. I ona, i inne instytucje unijne zostały zawłaszczone, uprowadzone przez europejskie mocarstwa – komentuje obecne relacje wewnątrz UE europoseł PiS Jacek Saryusz-Wolski na łamach tygodnika „Sieci”. – To fundamentalna zmiana, która wykoleiła ten projekt. Unia, o której myślimy, do której wstępowaliśmy, już nie istnieje. Dlatego gdy mówimy o wszechwładnych brukselskich urzędnikach, powielamy stereotyp – to są politycy i to jest polityka. A gdy myślimy „Bruksela”, musimy pamiętać, że dziś to znaczy często „Berlin” – tłumaczy dalej polityk.
Europoseł odniósł się także do wyrażanych przez polską opozycję obaw o wyjście Polski z UE. – To propagandowe hasło niemające nic wspólnego z rzeczywistością. Pierwszy rzucił je Lech Wałęsa, domagając się, by nas Bruksela z Unii wyrzuciła. Potem Grzegorz Schetyna proponował organizację referendum w sprawie dalszej obecności Polski w UE, czyli właśnie polexit. Rząd Prawa i Sprawiedliwości wręcz się od tego odżegnuje – podkreśla Saryusz-Wolski.
Jak tymczasem relacjonuje „Dziennik Gazeta Prawna”, jeden z liderów opozycji – były premier Donald Tusk –zapowiedział nowelizację Konstytucji RP, która ma utrudnić wyjście z Unii Europejskiej. „Proponuję Jarosławowi Kaczyńskiemu, abyśmy wspólnie zmienili art. 90 i wpisali do konstytucji, że wypowiedzenie umowy międzynarodowej odbywa się większością dwóch trzecich – mówił Tusk, oskarżając jednocześnie PiS, że polexit to jego polityczny cel. Podkreślał, że w obecnych warunkach takiego kroku można dokonać zwykłą większością głosów” – czytamy.
Z informacji podawanych przez „Rzeczpospolitą” wynika jednak, że rządzące Prawo i Sprawiedliwość, chociaż określa pomysł Tuska jako „propagandowy”, to jest gotowe na „rzeczową” rozmowę na ten temat. „Pomijając propagandowy aspekt tego zagajenia, oczywiście jesteśmy gotowi podjąć rzeczową dyskusję na ten temat – odpowiedział Tuskowi premier Mateusz Morawiecki. Co to oznacza? Z informacji »Rzeczpospolitej« wynika, że PiS będzie chciało przy okazji poszerzyć temat zmian w konstytucji o inne sprawy, które wiążą się z członkostwem Polski w UE” – czytamy.