W sobotę 23 października, w 65. rocznicę wybuchu Powstania Węgierskiego, w warszawskim Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego odbył się koncert Orkiestry Kameralnej Erdődy. Spośród węgierskich zespołów muzycznych to właśnie Orkiestra Kameralna Erdődy wykonuje najwięcej polskich utworów.
– 65 lat temu o tej godzinie było już po demonstracji pod pomnikiem generała Józefa Bema, podczas której manifestanci sformułowali postulaty wolnościowe. Już trwał szturm na budynek radia, aby te postulaty mogły być publicznie odczytane. A dzień później na ulicach Budapesztu pojawiły się sowieckie czołgi – zauważył w sobotę 23 października tuż po godzinie 19 dyrektor Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej prof. Maciej Szymanowski, zwracając uwagę, że podczas walki z komunistami wielu Węgrów zginęło, a wielu musiało opuścić swoją ojczyznę. – 23 października obchodzimy również rocznicę śmierci naszego patrona, profesora Wacława Felczaka, żołnierza polskiej armii podziemnej i kuriera tatrzańskiego. Niezwykle się cieszę, że możemy ten wieczór spędzić w towarzystwie znakomitej Orkiestry Kameralnej Erdődy – dodał dyrektor Szymanowski.
Prof. Maciej Szymanowski, dyrektor Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka, przemawia podczas koncertu 23 października. Fot. JAP
Brzmienie roku 1948
Spośród węgierskich zespołów muzycznych Orkiestra Kameralna Erdődy wykonuje najwięcej polskich utworów. – Nasze związki z Polską trwają już dwadzieścia lat. Obecny tutaj Maciej Szymanowski, wówczas dyrektor Instytutu Polskiego, zaprosił nas do nagrania utworów polskich kompozytorów. Od tego czasu wielokrotnie graliśmy w Polsce utwory węgierskie, a na Węgrzech polskie. I chociaż ten rok nie był szczęśliwym okresem ani dla Polski, ani dla Węgier, to przyjeżdżając na koncert do Warszawy, chcieliśmy pokazać, że muzyka nie poddaje się tym złym czasom – mówił w warszawskim Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego Zsolt Szefcsik. Dyrektor artystyczny zespołu, jego dyrygent i skrzypek podkreślił, że Orkiestra Kameralna Erdődy właśnie wydała czwartą już płytę z utworami polskich i węgierskich kompozytorów. – Głównym zamysłem naszego ostatniego nagrania było skupienie się na prezentacji utworów skomponowanych przez artystów węgierskich i polskich w jednym czasie, a dokładnie w roku 1948. I wtedy właśnie zostały skomponowane utwory prezentowane na dzisiejszym koncercie. To, że powstały one kilka lat po zakończeniu drugiej wojny światowej, odcisnęło na nich swoje piętno – dodał Zsolt Szefcsik.
Koncertmistrz Zsolt Szefcsik, skrzypek, dyrygent i dyrektor Orkiestry Kameralnej Erdődy w warszawskim Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego. Fot. JAP
W programie sobotniego koncertu, który odbył się w prestiżowym warszawskim Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego, znalazła się więc m.in. „Serenada na orkiestrę smyczkową” Endre Szervánszkyego oraz „Divertimento na orkiestrę smyczkową” Rezső Sugára. – W tych utworach wciąż słychać specyficzny nastrój lat 20. i 30. XX wieku – tłumaczył dyrektor Orkiestry Kameralnej Erdődy zebranym słuchaczom, którzy mimo czwartej fali pandemii i konieczności przestrzegania wszelkich zasad reżimu sanitarnego zapełnili salę w warszawskim Studiu Koncertowym Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego. Stylistyka wybranych utworów obu węgierskich kompozytorów stanowi bowiem naturalną kontynuację charakterystycznego dla okresu międzywojnia „węgierskiego brzmienia”, ukształtowanego przez dzieła Zoltána Kodálya – wybitnego węgierskiego kompozytora, etnografa i pedagoga.
Słuchacze w Warszawie mieli też okazję zapoznać się z dwoma polskimi kompozycjami, które również znalazły się na najnowszej płycie węgierskiego zespołu. Były to „Concertino na skrzypce i smyczki (op. 42.)” Mieczysława Wajnberga oraz „Koncert na orkiestrę smyczkową” Grażyny Bacewicz. – To dzieła wybitnych autorów, które mają bardzo specyficzny nastrój. Lubimy grać zarówno Wajnberga, jak i Bacewicz, której „Koncert na orkiestrę smyczkową” jest już jednak o krok bardziej nowoczesny od pozostałych utworów – tłumaczył dyrektor artystyczny zespołu Zsolt Szefcsik. Złożony z trzech części „Concertino na skrzypce i smyczki (op. 42.)” Mieczysława Wajnberga wyraźnie czerpie z tradycji późnego romantyzmu. Tymczasem „Koncert na orkiestrę smyczkową” Grażyny Bacewicz, jedno z dzieł życia tej wybitnej kompozytorki, łączy elementy zaczerpnięte neoklasycyzmu, barokowe formy takie jak concerto grosso z indywidualnym brzmieniem charakterystycznym dla słynnej polskiej wirtuozki.
Uchronić przed zapomnieniem
Orkiestra Kameralna Erdődy została założona w Budapeszcie w roku 1994 przez Zsolta Szefcsika, który trzy lata wcześniej z wynikiem celującym ukończył Katedrę Skrzypiec w Wyższej Szkole Muzycznej im. Ferenca Liszta. Koncertując w różnych miastach świata – od Wrocławia i Lublany po Rzym i Wiedeń – zespół popularyzuje zarówno uratowane przed zapomnieniem dzieła węgierskiego dziedzictwa muzycznego, jak i utwory współczesnych kompozytorów. Orkiestra ma również na swoim koncie 15 płyt, z który wiele otrzymało prestiżowe nagrody od międzynarodowych wydawnictw branżowych. W 2002 roku zespół został laureatem Węgierskiej Nagrody Klasycznej ufundowanej przez wydawnictwo Gramofon, a w 2005 roku otrzymał Nagrodę Artystyczną Klubu Akademickiego.
Sobotni koncert w Warszawie Orkiestry Kameralnej Erdődy został dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Kultury (NKA), Ministerstwa Zasobów Ludzkich (EMMI) Węgier oraz Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka.
(JAP)