Obniżony VAT na benzynę i olej napędowy w Polsce oraz wprowadzone przez węgierski rząd maksymalne ceny paliw na stacjach powodują, że na polskie i węgierskie stacje przyjeżdża mnóstwo kierowców z Niemiec, Czech i Słowacji.
Niemieccy kierowcy tankują paliwo na jednej ze stacji benzynowych w Lubieszynie (pow. policki). Fot. Marcin Bielecki / PAP
Ceny paliw na niemieckich stacjach benzynowych są najwyższe od ponad dziesięciu lat. Drogo jest również na stacjach na Słowacji i w Czechach. Za litr benzyny 95 w Niemczech trzeba zapłacić równowartość około 7,66 zł, a w Czechach i na Słowacji odpowiednio 6,67 zł oraz 6,89 zł (choć zdarzają się stacje, na których trzeba zapłacić nawet 7,21 zł). Tymczasem w Polsce litr benzyny 95 kosztuje około 5,24 zł, a na Węgrzech maksymalnie 6,10 zł (480 forintów).
Niemieckie i słowackie media szacują, że na jednym tankowaniu w Polsce lub na Węgrzech kierowca z terenów przygranicznych może zaoszczędzić ponad 20, a czasem ponad 30 euro (135 zł). Część kierowców przyjeżdża więc z bagażnikiem pełnym kanistrów lub nawet z przyczepkami wyładowanymi kanistrami.
Skala turystyki paliwowej jest już na tyle duża, że urzędnicy w krajach sąsiadujących z Polską i Węgrami ostrzegają swoich obywateli przed wysokimi karami za „nielegalny import” tańszego paliwa. Oczywiście zatankowanie swojego samochodu do pełna jest całkowicie legalne, w kanistrze między krajami UE można już jednak przewieźć bez narażania się na kary maksymalnie 10 litrów benzyny lub oleju napędowego. Jeśli przewozi się większą ilość paliwa, to powinno się już ten fakt zgłosić i zapłacić cło.
„Funkcjonariusze celni przeprowadzają regularne kontrole drogowe, co oznacza, że mają prawo zatrzymać samochód w celu ustalenia ilości przewożonego paliwa” – ostrzegła na łamach słowackiego portalu ujszo.com Martina Rybanská, rzeczniczka słowackiego urzędu celno-skarbowego, ostrzegając, że grzywna może wahać się między 100 a 100 tys. euro w zależności od ilości przewożonego paliwa. Nieco bardziej liberalne są niemieckie służby. Rzeczniczka Urzędu Celnego we Frankfurcie nad Odrą Astrid Prinz powiedziała serwisowi DW.com, że bez konieczności uiszczania cła czy podatku można zatankować bak do pełna oraz dodatkowo 20 litrów do kanistra. Wysokie kary grożą również jednak i Niemcom. Jeden z kierowców z Turyngii, który wybrał się do Polski na tanie tankowanie, został ukarany grzywnami o łącznej wysokości ponad 2 tys. euro, gdy patrol niemieckiej policji podczas kontroli zauważył, że przewozi on osiem metalowych beczek o pojemności 200 litrów wypełnionych kupionym w Polsce olejem napędowym.
Jednocześnie właściciele stacji paliw, głównie w Niemczech i na Słowacji, narzekają na drastyczny spadek obrotów i apelują do swych rządów o wprowadzenie podobnych rozwiązań, zmierzających do obniżenia cen paliw, co w Polsce i na Węgrzech. „Die Welt” zauważył w tym tygodniu, że niemieckie Stowarzyszenie Warsztatów i Stacji Paliw ostrzega przed falą bankructw wśród operatorów stacji paliw w strefie przy granicy z Polską. Na razie niemieckie władze ograniczają się jednak do publikowania filmików instruujących kierowców, jak jeździć samochodem, aby zużywać jak najmniej paliwa.
Zgodnie z decyzją rządu w Warszawie obniżka VAT na paliwa ma obowiązywać do końca lipca. Wprowadzone w listopadzie maksymalne ceny paliw na Węgrzech mają obowiązywać do końca lutego, ale rząd w Budapeszcie może zdecydować o przedłużeniu tych regulacji o kolejne trzy miesiące. Władze w Polsce i na Węgrzech zdecydowały się na wprowadzenie rozwiązań obniżających ceny paliw, aby złagodzić skutki rekordowo wysokiej inflacji.
(JAP)