Apogeum polonizacji Moskwy nastąpiło nawet nie podczas polskiego panowania nad Rosją z Kremla podczas wielkiej smuty, ale w czasach cara Aleksego (1645–1676), który doskonale mówił po polsku, a wszystko co polskie było mile widziane przez niego w Moskwie. Polskość „zagrażała” Rosji tak bardzo do początków XIX wieku, że w obawie przed jej zdominowaniem grupa intelektualistów z Mikołajem Karamzinem i Aleksandrem Puszkinem na czele powzięła zdecydowaną akcję budzenia rosyjskości Rosji.
Piotr Boroń
PAŃSTWOWOŚĆ CZY PRZESTRZEŃ
Potężna w X–XI wieku Ruś ze stolicą w Kijowie stała się trzysta lat później już raczej przestrzenią, na której krzyżowały się obce wpływy polityczne. Przyczyną takiego stanu rzeczy w XIII–XIV wieku było rozdrobnienie dzielnicowe, rozpoczęte w 1054 roku po śmierci księcia Jarosława Mądrego. O ile jednak samo rozdrobnienie było typowym zjawiskiem dla wieku dziecięcego wielu państw europejskich, o tyle w przypadku Rusi nastąpiły jeszcze powikłania w postaci najazdu mongolskiego (1223) i uzależnienia słabych politycznie księstw ruskich od chanów. Nie była to okupacja, ale bardzo perfidne związanie książąt ruskich z władcami mongolskimi, którym służyli, rządząc swym ludem z mongolskiego nadania i w sieci inwigilacji. Słabła przy tym ich więź z Bizancjum – prestiżowym centrum religijnym i politycznym, do którego odwoływali się pierwsi Rurykowicze.
Gdy w XIV wieku potęga mongolska zaczęła słabnąć, wytworzyły się dwa centra polityczne, roszczące sobie prawa do zbierania ziem ruskich – bo polityka nie znosi próżni. Jednym z nich była Moskwa, nieznana wcześniej, a rozpoczynająca swoją wielką karierę, drugim zaś Troki jako stolica litewskich Giedyminowiczów. Z dzisiejszej perspektywy większość laików ocenia, że to Moskwa jako bliższa narodowo reszcie Rusi miała większe prawa do jednoczenia jej, ale w tamtych czasach więzi feudalne nie kierowały się XVIII-wiecznymi ustaleniami Johanna Herdera i Wilhelma Humboldta o więziach językowych, ale liczyła się lojalność wasala względem seniora. Znaczenie miały też więzi religijne, ale na terenach przeoranych przez represje tatarskie działalność Cerkwi prawosławnej bardzo osłabła (np. w Kijowie chan zniszczył wszystkie chramy). Do końca XIV wieku Ruś była zatem podzielona między książąt moskiewskich i litewskich, między którymi zaczynały się śmiertelne zmagania na podobieństwo Rzymu i Kartaginy – o wszystko. Jednym ze skutków tej rywalizacji była dążność dalekowzrocznych książąt litewskich do unii z Koroną Królestwa Polskiego, by mieć stałego sojusznika przeciw Moskwie i wspólnie cywilizować zapuszczone kresy. Skutkiem tej unii była polonizacja Wielkiego Księstwa Litewskiego.
KTÓRĘDY NA ZACHÓD?
Nieprawdą jest, że Moskwa żyła w kompletnej izolacji od Zachodu. Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego i Anglia były mocno zainteresowane współpracą polityczną z Moskwą, a w XV i XVI wieku często książęta moskiewscy zawierali z nimi układy. Również, wbrew powszechnej opinii, że Wielkie Księstwo Moskiewskie rozwijało się w niechęci do kultury zachodniej, można wykazać konkretne wpływy, przyjmowane zwykle przez władze, szczególnie gdy mogły wpływać na podniesienie ich prestiżu. Cały ich szereg wykazał Emre Sashalmi – węgierski znawca problematyki Europy Środkowo-Wschodniej. Turcja oddzielała Wielkie Księstwo Moskiewskie od Wschodu absolutnie. Królestwo Polskie i Królestwo Węgier oddzielały Wielkie Księstwo Moskiewskie od Zachodu, ale też je z Zachodem łączyły. Do XIV wieku na terenie Rusi krzyżowały się wpływy polityczne, handlowe i kulturalne Polski i Węgier. Od XIV wieku najbliższe, bo sąsiedzkie kontakty z Moskwą miało Wielkie Księstwo Litewskie, które przyjęło wiele wzorów z Polski.
Pierwsza uwaga, jaką trzeba poczynić, zanim wskażemy konkretne wyrazy, importowane przez Moskwę, to podkreślenie, że wyrazy są tylko i aż odzwierciedleniem dorobku myślowego, są odzwierciedleniem świadomości, a – co więcej – obrazują wspólny dorobek całych ludzkich grup. Skoro bowiem możemy używać wyrazów do przekazania sobie jakiegoś znaczenia, to znaczy, że zarówno mówiący (lub piszący), jak i słuchający (lub czytający) mniej więcej tak samo rozumieją to samo słowo. To znaczy, że jest ono ich wspólnym dorobkiem, dziedzictwem po przodkach lub wytworem ostatnich czasów, ale już na tyle oswojonym, że służącym wymianie myśli. W przypadku tytulatury władców narzucane poddanym terminy to jedna z najważniejszych form propagandy, urabiania ich poddaństwa i uświadamiania, jak ważną osobą jest ich panujący. W relacjach między władcami autoprezentacja ma równie wielkie znaczenie, czego dowodem było wiele wojen o sam tytuł (jak sławna bitwa pod Austerlitz).
Zofia Witoldówna na ślubie Wasyla II Ślepego w 1433 roku zrywa z Wasyla Kosookiego pas należący niegdyś do Dymitra Dońskiego – Pawieł Czistiakow / Domena publiczna
W latach 1425–1462 wielkim księciem moskiewskim był Wasyl II Ślepy. Tracił panowanie nawet nad swoją stolicą kilkakrotnie. Przydomek zawdzięczał „zabiegowi” wykonanemu na nim przez spiskowców w 1446 roku. Ale utrzymał panowanie do końca życia i nawet umocnił władzę wielkoksiążęcą. Jako wnuk wielkiego księcia litewskiego Witolda (przez matkę Zofię), był w niego zapatrzony i brał z niego wzór. On to – jako pierwszy władca moskiewski– zaczął używać formy pluralis maiestatis, co było powszechne w Europie Zachodniej i Środkowej, a w Królestwie Polskim i Koronie św. Stefana władcy nie uznawali od dawna liczby pojedynczej do określania samych siebie. Ten sam Wasyl II usankcjonował w traktatach międzypaństwowych przygotowywanych przez jego kancelarię określenie „Bożej milostiu”, czyli łacińskie „Dei gratia”, funkcjonujące w Polsce, a przez to i na Litwie czasem w tłumaczeniu „Z Bożej miłości”. Pierwszy raz w historii Rosji użył formy „Bożej milostiu” zięć wielkiego księcia litewskiego Witolda, a ojciec Wasyla II, Wasyl I w 1396 roku, czyli pięć lat po ślubie z jego córką Zofią. Zapewne, aby nie być „gorszym” od teścia. Wasyl II użył natomiast po raz pierwszy określenia „Bożej milostiu” w traktacie zawartym w 1449 roku z naszym Kazimierzem Jagiellończykiem.
Trzecim elementem tytulatury, bez którego trudno sobie wyobrazić późniejszych carów, jest określenie „Gosudar”, które importował wielki książę moskiewski Wasyl II z Litwy, gdzie funkcjonowało zamiennie jeszcze starożytne, a potem odziedziczone przez władców zachodnich określenie „Dominus” i zruszczone „Gospodar”. Użył go po raz pierwszy w relacjach z uzurpatorem władzy w Moskwie Dymitrem Szemiaką, by pokazać, kto tu jest panem… Dosłowne tłumaczenie „Dominus” to „Pan”, z czego my wywodzimy w Polsce termin „państwo”. Od słowa „Dominus” pochodzi forma sprawowania rządów w starożytnym Rzymie, zwana „dominatem”, charakteryzująca się silną pozycją jedynowładcy. We wczesnym średniowieczu państwo rozumiane było jako wielkie gospodarstwo władcy patrymonialnego, gdzie miał on więcej władztwa niż dzisiejszy gospodarz majątku ziemskiego, którego ograniczają przepisy państwowe.
Apogeum polonizacji Moskwy nastąpiło nawet nie podczas polskiego panowania nad Rosją z Kremla podczas wielkiej smuty, ale w czasach cara Aleksego (1645–1676), który doskonale mówił po polsku, a wszystko co polskie było mile widziane przez niego w Moskwie. Polskość „zagrażała” Rosji tak bardzo do początków XIX wieku, że w obawie przed jej zdominowaniem grupa intelektualistów z Mikołajem Karamzinem i Aleksandrem Puszkinem na czele powzięła zdecydowaną akcję budzenia rosyjskości Rosji.
WIERZENIA I OPOWIEŚCI WĘGIERSKIE
Klęska czeskich husytów pod Lipanami spowodowała po 1434 roku ucieczkę ich części do Królestwa Węgier, gdzie znaleźli schronienie. Posłujący do króla węgierskiego Macieja Korwina od Iwana III Srogiego Fiedor Kuricyn zetknął się z ich żydowskimi grupami, gdy już odeszli od swoich zasadniczych poglądów, a stali się bardziej judaizantami. Była to wywodząca się jeszcze ze starożytności herezja, z którą polemizował św. Paweł [Rz 2,25-29]. Uważali, że należy silnie spajać chrześcijaństwo z judaizmem, a każdy, kto chce być prawdziwym wyznawcą Chrystusa, powinien również dać się obrzezać. Zbliżyli się też do poglądów antytrynitarskich starożytnego Ariusza, negując dogmat o Trójcy Przenajświętszej. Kuricyn po powrocie do Moskwy dał się poznać jako zdecydowany wyznawca ich poglądów. Badacze ich dziejów zlokalizowali w Wielkim Księstwie Moskiewskim kilka grup judaizantów i wskazali, że to Kuricynowi mogli zawdzięczać import poglądów znad Dunaju. Co ciekawe, przez Rosję przedostali się sto lat później na nasze ziemie. Gdy bowiem za czasów Iwana IV Groźnego rozpoczęły się szykany odszczepieńców, niektórzy – jak pop Ezajasz – uciekli do Polski i tu utworzyli grupy „judaizantów” wśród tzw. braci polskich, zwanych też arianami.
Ten sam Fiedor Kuricyn zetknął się na ziemiach Korony Świętego Stefana z opowieściami o księciu Drakuli i przeniósł on lub ktoś z jego poselstwa wiedzę o złym księciu do Moskwy. Przy czym nie najważniejszy był w tej historii wątek wampiryczny, lecz stosunek księcia do świętej wiary prawosławnej, którą miał zdradzić na rzecz katolicyzmu oraz jego despotyzm wobec poddanych. Sugestie licznych uczonych co do tego, że właśnie opowieści o Drakuli miały zasadniczy wpływ na ukształtowanie się pozycji władcy w późniejszej Rosji, trzeba traktować ostrożnie. Pewne jest jednak, że dzieło literackie „Opowieść o Drakuli Wojewodzie” doczekało się przeniesienia różnych wątków do dzieł powstałych od XV wieku na terenie Wielkiego Księstwa Moskiewskiego, a później Carstwa Rosyjskiego. Ciekawe jest przy tym, że o ile wątek zdrady prawosławia traktowano zawsze jako największą z przewin oraz źródło wszelkich jego złych czynów i nieszczęść, o tyle despotyzm Drakuli stał się – jak wiemy z całych późniejszych dziejów Rosji – wzorem dla jej władców. Owszem, nieraz ubolewano nad niedolą poddanych, ale raczej było to współczucie jednostkom niż krytyka systemu, który potrzebował ofiar dla dania odstraszających przykładów. W średniowiecznej opowieści o Drakuli pojawił się jeszcze jeden ciekawy wątek deifikacji władcy, który przybrał w Rosji formę dojrzałą, wyrażającą się w nowożytnych przysłowiach:
„Bóg jest w niebiosach, car na ziemi”
lub „Nie ma świata bez Boga, nie ma władzy bez cara”.
Powyższe zjawisko ma zapewne źródło w myśli bizantyjskiej, a do Konstantynopola przyszło z cesarskiego Rzymu, ale to ziemia węgierska transmitowała go na Ruś.
RUŚ WĘGIERSKA I RUŚ POLSKA
Warto wreszcie zwrócić uwagę na ziemie ruskie, które znajdowały się przynajmniej przez jakiś czas pod panowaniem Węgrów lub Polaków. Tak było z Rusią Węgierską, zwaną też Karpacką, Podkarpacką i Zakarpacką, gdzie w X wieku blisko sto procent mieszkańców było wschodnimi Słowianami. Stopniowo napływali tam Madziarzy. Początkowo władcy węgierscy traktowali ją jako strefę buforową lub „Marchię Karpacką”. Znajdowała się ona w granicach węgierskich przez prawie tysiąc lat, a nawet jeszcze dziś narodowość węgierską deklaruje tam ponad 12 proc. mieszkańców. Teren ten do XX wieku nigdy nie był częścią Rusi Kijowskiej czy Rosji. Jego skład etniczny zadziwiająco zmienił po wyludnieniu przez najazdy tatarskie Bela IV, sprowadzając tam Niemców i Włochów – w ten sposób znacznie przyspieszył proces europeizacji tej części Rusi, co czyni ją także dzisiaj inną niż Ukraina, w granicach której się znajduje.
W granicach Rzeczypospolitej znalazły się od XIV wieku różne i wielkie obszary etnicznie ruskie, a co warto podkreślić, w przytłaczającej większości nie były przez Polskę zawojowane, ale weszły drogą zapisów testamentalnych i decyzji władców. Jak wykazał ostatnio prof. Andrzej Nowak, to nie stosunki własnościowe (czyli zawłaszczanie setek wsi przez Polaków, jak to sugerowała dotychczas historiografia) stanowiły o polonizacji ziem ruskich i ukrainnych, ale konwersje większości najbogatszych Rusinów – zwykle dawnych książąt, którzy stali się zlatynizowaną polską magnaterią. To ustalenie o wielkim znaczeniu, bo dowodzące dobrowolności konwersji. Proces depolonizacji tych ziem nie był możliwy inaczej jak poprzez ludobójstwo, którego dokonano w XX wieku.