Presja inflacyjna w węgierskiej gospodarce wciąż jest bardzo wyraźna. Mimo to marcowe przyspieszenie inflacji CPI nad Dunajem okazało się słabsze, niż spodziewali się ankietowani ekonomiści.
Fot. tomfield z Pixabay
Węgierski Centralny Urząd Statystyczny (KSH) poinformował, że ceny dóbr i usług konsumpcyjnych w marcu były średnio o 8,5 proc. wyższe niż w analogicznym miesiącu roku ubiegłego. To najwyższy odczyt od maja 2007 roku. Wzrost inflacji wyraźnie jednak przyhamował, w lutym podobny odczyt wynosił bowiem 8,3 procent. Tymczasem ankietowani przed ogłoszeniem najnowszych danych ekonomiści spodziewali się, że inflacja w marcu wzrosła do 8,8 proc. Pozytywne niespodzianki w kwestii inflacji, to w regionie Europy Środkowej i Wschodniej rzadkość. Niższy niż oczekiwany wzrost cen może wynikać z działań podjętych przed wyborami parlamentarnymi przez rząd premiera Viktora Orbána. W listopadzie władze wprowadziły maksymalne ceny na paliwa sprzedawane na węgierskich stacjach. Zgodnie z rozporządzeniem cena benzyny 95-oktanowej oraz oleju napędowego nie może przekraczać 480 forintów (6,11 zł) za litr. W styczniu rząd zdecydował się również wprowadzić urzędowe ceny na podstawowe produkty żywnościowe: mąkę pszenną, mleko, cukier, olej słonecznikowy, udziec wieprzowy oraz piersi kurze. W żadnym sklepie nad Dunajem te produkty nie mogą kosztować więcej niż kosztowały 15 października 2021 roku.
Niektórzy analitycy spodziewają się, że po wygranych wyborach koalicja rządząca będzie mogła zrezygnować z cen maksymalnych. Taki krok grozi z kolei wystrzałem inflacji CPI. Niewykluczone zatem, że również nad Dunajem inflacja będzie dwucyfrowa (w Polsce według danych Głównego Urzędu Statystycznego wynosiła w marcu 10,9 proc.)
Ekonomiści banku inwestycyjnego Goldman Sachs prognozują, że w 2022 roku inflacja średnioroczna wyniesie na Węgrzech 8,3 proc. To dużo, ale i tak nieźle na tle innych państw regionu. Z tego samego raportu Goldman Sachs wynika bowiem, że ekonomiści tego banku spodziewają się, iż inflacja średnioroczna w Czechach wyniesie aż 12,1 proc, w Polsce ma być niewiele niższa (10,4 proc.), a w Rumunii analitycy spodziewają się wzrostu cen na poziomie 9,2 proc. "Spodziewamy się, że w regionie CEEMEA (Turcja, Izrael, RPA, Rosja oraz cztery kraje Europy Centralnej – dop. aut.] inflacja wyniesie przeciętnie 24 proc., przy średniej w Turcji blisko 60 proc., blisko 20-procentowej w Rosji i 10-15-procentowej w CEE-4 [Polska, Czechy, Węgry, Rumunia – dop. aut.]" - czytamy w raporcie banku Goldman Sachs.
Od kilkunastu miesięcy Stany Zjednoczone, Europa, a także - w szczególności - kraje Europy Środkowo-Wschodniej - borykają się z niewidzianym od wielu lat tempem wzrostu cen. Aby mu przeciwdziałać banki centralne systematyczne podnoszą stopy procentowe. Narodowy Bank Węgier (Magyar Nemzeti Bank) był pierwszym bankiem w regionie, który wkrótce po wyjściu gospodarki z trudnego pandemicznego okresu zdecydował się rozpocząć cykl zacieśniania polityki monetarnej. W marcu 2022 roku Magyar Nemzeti Bank już dziesiąty raz z rzędu zdecydował o podniesieniu stóp procentowych. Ogłoszona pod koniec marca podwyżka referencyjnej stopy procentowej aż o 100 punktów bazowych wyniosła ją do poziomu wynoszącego aż 4,4 proc. Tym samym koszt pieniądza nad Dunajem stał się najwyższy od roku 2008. Tak mocne zacieśnienie polityki monetarnej ma za zadanie - według bankierów centralnych z Budapesztu - nie tylko zmniejszenie tempa wzrostu cen, ale również obronę wartości osłabiającego się forinta. Zgodnie z najnowszymi oficjalnymi prognozami inflacyjnymi analityków Narodowego Banku Węgier (MZB) inflacja powróci do celu sięgającego od 2 do 4 proc. najwcześniej w pierwszej połowie 2024 roku.