Obchodząc Święto Niepodległości, nie zapominajmy o działaniach poza granicami Polski, które w dużym stopniu przysłużyły się do uznania i ugruntowania naszej niepodległości na arenie międzypaństwowej.
Piotr Boroń
PODCZAS WIELKIEJ WOJNY
Odwieczna przyjaźń polsko-węgierska jeszcze w dobie pierwszej wojny światowej legła u podstaw zabiegów o odzyskanie przez Polskę niepodległości. Węgry ze swym potencjałem wojskowym i dyplomatycznym były ważnym koalicjantem państw centralnych, a jako przeciwnik Rosji spełniały najważniejszy dla większości ówczesnych Polaków spod zaboru niemieckiego i austriackiego warunek politycznego sojuszu.
Na polu praktycznego zjednoczenia działań wielkie zasługi położył od samych początków wojny krakowianin, absolwent Akademii Rolniczej w Altenburgu (węg. Mosonmagyaróvár) działacz oświaty rolniczej w Galicji, hrabia Tadeusz Ligęza-Stamirowski, który założył w Budapeszcie punkt werbunkowy do Legionów Piłsudskiego. On też, jako prezes Klubu Polsko-Węgierskiego, który założył podczas zorganizowanej przez siebie manifestacji przyjaźni polsko-węgierskiej we Lwowie 3 maja 1908 roku, koordynował spontanicznie wizyty o charakterze politycznym, wojskowym i religijnym działaczy związanych z brygadierem Józefem Piłsudskim na Węgrzech. Czynił to wszystko z własnych pieniędzy.
Od czerwca 1915 roku pełnił oficjalnie funkcję kierownika stałej placówki Naczelnego Komitetu Narodowego w Budapeszcie. Rada Regencyjna mianowała go w 1917 roku swym oficjalnym reprezentantem w Budapeszcie, a w styczniu 1919 roku został konsulem Rzeczypospolitej Polskiej w Budapeszcie. O jego znaczeniu świadczyć może fakt, że odradzająca się Polska miała wówczas w sumie tylko dziesięć placówek dyplomatycznych na całym świecie. Jakież musiało być wobec tego zaskoczenie Tadeusza Stamirowskiego, gdy dowiedział się w styczniu 1920 roku, że przewodnictwo polskiej dyplomacji powierzono Janowi Szembekowi, a on został „odstawiony” do dyspozycji polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych bez konkretnego przydziału funkcji. Niedocenienie jego dokonań odczuł jako wielką niesprawiedliwość. Posłusznie przyjął funkcję konsula generalnego w Miszkolcu (węg. Miskolc). Do końca życia pozostał na Węgrzech, żonaty z Węgierką i jako przyjaciel tego narodu. Zmarł w Budapeszcie 16 stycznia 1933 roku i został pochowany na cmentarzu Rákoskeresztur.
TRZY LATA JANA SZEMBEKA
Doceniając wielkie zasługi Tadeusza Stamirowskiego i współczując mu w jego niedocenieniu przez zwierzchników, uznać jednak musimy, że Jan Szembek z Poręby Żegoty to postać wielkiego formatu na europejskiej scenie dyplomatycznej. Arystokrata, urodzony w podkrakowskim rodzinnym pałacu, który dziś przeraża ruiną i fascynuje romantycznymi drzewami, wyrastającymi ze zbutwiałych legarów świetnego niegdyś salonu, sali balowej i bilardowej, oraz chylącą się ku upadkowi murowaną kaplicą hrabiowskiego rodu w środku parku z dwustuletnim drzewostanem, używał oficjalnie ośmiu imion: Jan Włodzimierz Józef Cezary Stanisław Piotr Klemens Zygmunt. Pieczętował się własnym herbem rodowym o nazwie „Szembek”. Ukończył słynne Theresianum w Wiedniu oraz dodatkowe studia dyplomatyczne (Akademię Konsularną). Podjął pracę w administracji habsburskiej, a zaraz po odzyskaniu przez Polskę niepodległości zgłosił się do naszego MSZ i został wysłany na placówkę do Wiednia. Nominowany 15 marca 1919 roku na przedstawiciela Polskiej Misji Specjalnej w stolicy Węgier, rozpoczął tam pracę de facto 9 sierpnia jako chargé d’affaires. W 1921 roku status przedstawiciela Rzeczypospolitej w Budapeszcie został podniesiony do rangi poselstwa. Jan Szembek pełnił tę funkcję do 1924 roku, urzędując w barokowej kamienicy przy ulicy Országház 13 na Wzgórzu Zamkowym i umacniając więzi polsko-węgierskie. Przychodziło mu to o tyle łatwiej, że był spokrewniony z szanowanym rodem arystokratycznym Esterházy. W 1921 roku nastąpił jednak zgrzyt w relacjach polsko-węgierskich, gdyż do tej pory jednolita negatywna polityka wobec Czechosłowacji (pod wpływem Francji) przybrała w Polsce pozytywną postać. Ochłodzenie stosunków dyplomatycznych nie przełożyło się na animozje narodowe. Sam Jan Szembek nagrodzony został przez regenta Miklósa Horthyego cennym Orderem Zasługi.
Objęcie funkcji ministra spraw zagranicznych, a następnie premiera rządu RP przez Aleksandra Skrzyńskiego (Szembek żonaty był ze Skrzyńską od 1905 roku) zbiegło się w czasie z przeniesieniem Szembeka najpierw do Brukseli, a następnie do Bukaresztu, gdzie wcześniej reprezentował RP Skrzyński. Dane było przy tym Szembekowi organizować pobyt wypoczynkowy marszałka Józefa Piłsudskiego w Rumunii i skutecznie ocieplać stosunki RP z Rumunią. Wreszcie w 1932 roku został podsekretarzem stanu przy młodym ministrze Józefie Becku i miał ogromny wpływ na budowę naszej polityki zagranicznej z układami o nieagresji na czele: polsko-sowieckim (1932 r.) i polsko-niemieckim (1934 r.). Zmarł po II wojnie światowej w Portugalii.
KRÓTKI EPIZOD
Jerzy Bończa-Tomaszewski, urodzony w 1872 roku w Petersburgu, reprezentował carską szkołę dyplomacji i był wytrawnym politykiem, zaprawionym na kilkunastu placówkach w różnych częściach Europy, a nawet Afryki. Władze odrodzonej Polski skorzystały z jego talentów także podczas obrad konferencji paryskiej w 1919 roku. Ceniony w warszawskiej centrali, wysyłany był na różne placówki, by tam interweniować doraźnie. 1 października 1924 roku został skierowany do Budapesztu jako chargé d’affaires ad interim. Zakończył urzędowanie już 24 grudnia tegoż roku i przekazał stery polskiej dyplomacji na Węgrzech Janowi Zygmuntowi Michałowskiemu.
Wobec rozchodzących się dróg polityki zagranicznej Polski i Węgier małopolski arystokrata i kawaler maltański Jan Zygmunt Michałowski (który miał wykształcenie i przygotowanie do dyplomacji wręcz identyczne jak Jan Szembek) w latach 1924–1928 starał się zdziałać jak najwięcej na niwie gospodarczej, animować kontakty kulturalne i realizować tradycyjną politykę historyczną. Konkretnym efektem tych zabiegów było podpisanie przez Polskę i Węgry konwencji handlowej 26 marca 1925 roku. Na czas jego posłowania w Budapeszcie przypadły obchody 400-lecia śmierci Ludwika Jagiellończyka (węg. II. Lajos) pod Mohaczem (węg. Mohács) i 75-lecia śmierci gen. Józefa Bema. Ściślejsze porozumienie Polski z Rumunią, która miała jak najgorsze stosunki z Węgrami, starał się wynagradzać próbą łagodzenia konfliktu węgiersko-rumuńskiego za pomocą polskiej mediacji. W ogólnym rozrachunku nie miało to, oczywiście, realnych szans. Wizytę Piłsudskiego w 1928 roku w Bukareszcie „amortyzował” jak najmilszą oprawą wizyty ministra spraw zagranicznych Augusta Zaleskiego w Bukareszcie w maju kolejnego roku. Coraz większe zbliżenie Węgier do Włoch i Niemiec nie było jednak do pogodzenia z sojuszem polsko-francuskim i wynikającym z tego zbliżeniem Polski do Rumunii. W czasach Michałowskiego na budapeszteńskiej placówce pozytywnie zaznaczył swą obecność Jerzy Stanisław Ciechanowiecki, zastępujący posła jako chargé d'’ffaires ad interim. Galicyjski arystokrata i ziemianin (dziedzic ponad 13 tys. hektarów w Galicji) zmarł na zawał serca w Hotelu Duna-Palota w Budapeszcie 1 czerwca 1930 roku. Michałowski opuszczał Budapeszt i udawał się do Kopenhagi z poczuciem niedosytu. Zmarł w 1947 roku w rodzinnym Krakowie. Wielu Polakom znane jest jego potomstwo: jeden z synów był opatem benedyktyńskim w Tyńcu, a drugi, Zygmunt, dyrektorem rozgłośni Radia Wolna Europa.
LATA SPOKOJNE
Bezpośrednim następcą Michałowskiego na budapeszteńskiej placówce był Otmar Łazarski, który już w 1928 roku przybył do poselstwa w stolicy Węgier i pracował jako radca do 1 czerwca 1929 roku, gdy został mianowany chargé d’affaires ad interim. Doświadczony w dyplomacji austriackiej, kończył karierę, więc jego nominację rozumiano raczej jako ostudzenie relacji polsko-węgierskich.
W maju 1931 roku posłem RP w Budapeszcie został blisko czterdziestoletni absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, dr praw Stanisław Łepkowski. W swej karierze był już wcześniej ambasadorem w Waszyngtonie, a pracował m.in. w Moskwie. Może jeszcze większe znaczenie miało to, że był też wcześniej adiutantem marszałka Józefa Piłsudskiego, a po 1926 roku powoli, ale wyraźnie wojskowi przejmowali ważne funkcje także w dyplomacji. Niestety, stopniowo także ograniczano wydatki na dyplomację polską w ogóle, a ambasada budapeszteńska jako dopiero trzeciej klasy ucierpiała nie tylko z powodu cięć w zakresie wydatków reprezentacyjnych, lecz także etatowych. Nolens volens, Łepkowski zredukował aktywność do niezbędnych posunięć. Węgry coraz ściślej współpracowały z Niemcami, a poselstwo polskie tym silniej uaktywniło wywiad wojskowy. Zajmował się tym specjalnie wysłany 1 kwietnia 1936 roku do Budapesztu kpt Roman Królikowski, pełniąc oficjalnie funkcję attaché honorowego. Nie zaprzestał swej pracy wywiadowczej po wrześniu 1939 roku, a po wojnie zamieszkał w Johannesburgu, skąd pisał do „Zeszytów Historycznych” pod pseudonimem „ERKA”.
KU WOJNIE
W maju 1936 roku jako poseł nadzwyczajny i minister pełnomocny RP przybył do Budapesztu Leon Orłowski. W obliczu agresywnej polityki III Rzeszy, a szczególnie Anschlussu Austrii, był zgodny z węgierskimi partnerami, że i los Czechosłowacji jest przesądzony, więc toczył śmiałe rozmowy (od kwietnia 1938 roku) w kwestii ewentualnej wspólnej granicy polsko-węgierskiej. Węgry uzależniały swoje ruchy na Rusi Zakarpackiej od gwarancji niemieckich, gdyż obawiały się reakcji Rumunii i Jugosławii. W połowie marca 1939 roku agresja niemiecka i rozbiór Czechosłowacji wyjaśniły całkowicie wątpliwości. Węgry, uczestnicząc w rozbiorze, ustanowiły granicę z Polską. Kilkusetletnie sąsiedztwo polsko-węgierskie znów było faktem, a wobec przyszłej okupacji ziem polskich przez III Rzeszę i ZSRR zbliżenie z Węgrami miało mieć wielkie znaczenie dla przerzutów Polaków jako kurierów i uciekinierów.
Z całą mocą należy podkreślić, że ambasada polska w Budapeszcie zlikwidowana została dopiero 31 grudnia 1940 roku. Węgrzy przez 16 miesięcy nie ustępowali zmasowanym naciskom III Rzeszy, by uznać rozpad Rzeczypospolitej Polskiej. Działalność Leona Orłowskiego w tym okresie warta jest osobnego opracowania.