Przemawiając na Uniwersytecie w Heidelbergu polski premier Mateusz Morawiecki kontynuował tradycje europejskiego duumwiratu: Francji i Niemiec. Emmanuel Macron wygłosił ważne przemówienie w 2017 roku na paryskiej Sorbonie, a Olaf Scholz w zeszłym roku w Pradze na Uniwersytecie Karola. „Obaj mówili głównie o przyszłości Europy, która w ich mniemaniu oznacza przede wszystkim więcej UE” – zauważa ONDŘEJ ŠMIGOL na portalu Echo24.cz. „Morawiecki też mówił głównie o przyszłej organizacji kontynentu europejskiego. W ten sposób postawił się na równi z prezydentem Francji i kanclerzem Niemiec. I dał do zrozumienia, że polska wizja Europy różni się od francusko-niemieckiej” – dodaje publicysta, podkreślając, że „Polska jest obecnie jednym z trzech najważniejszych krajów UE” i „zabiega o przywództwo w Unii Europejskiej”.
– Europa nie powinna koncentrować się na centralizacji, a na rozszerzeniu oraz respektowaniu różnorodności narodów – przekonywał w poniedziałek premier Mateusz Morawiecki podczas wykładu na Uniwersytecie w Heidelbergu, który nosił tytuł „Europa w historycznym punkcie zwrotnym”. Polski premier podkreślał, że Europa znajduje się obecnie nawet w poważniejszym momencie dziejów, niż gdy upadał komunizm. – Europa jest dziś na historycznym zakręcie. Nawet poważniejszym niż w czasach upadku komunizmu. Tamte przemiany miały w większości pokojowy charakter. Dziś, gdy całemu światu grozi wojna wywołana przez rosyjskiego agresora, na myśl przychodzą raczej czasy sprzed 70–80 lat – mówił szef rządu w Warszawie, przypominając niemieckim słuchaczom, że „Polska wraz z innymi państwami Grupy Wyszehradzkiej to partner dużo ważniejszy od Chin czy USA”.
Źródło: YouTube
„Paradoksem stosunków europejskich jest to, że Czesi należą do największych eurosceptyków, mimo że Czechy nie są w Brukseli uważane za wichrzyciela, a Polacy to euroentuzjaści, chociaż Bruksela co jakiś czas ich prześladuje. Nie są jednak eurofederalistami. I to jest w zasadzie główne przesłanie Morawieckiego, silna Europa może opierać się tylko na współpracy suwerennych państw” – zauważył publicysta dziennika Echo24 Ondřej Šmigol. Absolwent historii międzynarodowej na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Karola, który dorastał w Pradze, Warszawie, Brukseli i Wiedniu, zauważył, że „po nieco nietaktownym wstępie, w którym [premier Mateusz Morawiecki – przyp. red.] przypomniał Niemcom o II wojnie światowej i o tym, że nie wypłacili reparacji Polsce, przystąpił do obrony narodowej suwerenności, na co po raz pierwszy zwrócił uwagę w kontekście wojny na Ukrainie”.
Publicysta portalu czeskiego dziennika zwrócił uwagę, że szef polskiego rządu przekonywał, że jeśli Europa ma być silna, to musi pozostać zróżnicowaną wspólnotą państw narodowych. A także ostrzegał przed nadmierną federalizacją prowadzącą do centralizacji, a być może nawet biurokratycznej tyranii Brukseli.
Zakazane dziedzictwo?
Ondřej Šmigol zwrócił również uwagę na „nie mniej ciekawe” wątki poboczne przemówienia polskiego premiera. „Z jednej strony Morawiecki otwarcie mówi o tym, że współczesna Europa stoi na dziedzictwie starożytnych Greków, Rzymian i chrześcijaństwa. Trudno sobie wyobrazić, żeby w ten sposób mówił polityk na Zachodzie, gdzie oczekuje się ciągłych przypomnień o wielokulturowości, a współczesne społeczeństwo przedstawia się jako harmonijną mieszankę kultur z całego świata. Zwracanie uwagi na rolę starożytności i chrześcijaństwa jest równoznaczne z flirtowaniem z prawicowym ekstremizmem” – zauważył czeski publicysta, dodając, że z przeprowadzonego niedawno na zlecenie brytyjskiego rządu badania mające na celu „zwalczanie skrajnej prawicy” pokazało, że oglądanie serialu dokumentalnego BBC „Cywilizacja” z 1969 roku lub czytanie Szekspira „może prowadzić do skrajnych poglądów”.
Nasza przyszłość zależy od wyniku wojny
Według czeskiego publicysty, Morawiecki nie pozostawia wątpliwości, że „klęska Ukrainy byłaby klęską Zachodu”, a także, że „Europa musi utrzymać więzi transatlantyckie i silne NATO”. „Najwyraźniej nie podziela poglądów Macrona o konieczności wprowadzenia europejskiej armii o »śmierci mózgowej« sojuszu północnoatlantyckiego – pisze Ondřej Šmigol, podkreślając, że „Polska jest obecnie jednym z trzech najważniejszych krajów UE”.
„Wystąpienie Morawieckiego pokazuje przede wszystkim, że obecny polski rząd ma pozytywny program dla UE, ale stoi w opozycji do idei Paryża i Berlina” – pisze czeski publicysta. „UE ma być organizacją współpracujących ze sobą suwerennych państw, a nie organizacją zmierzającą nieustannie w kierunku większej integracji, dopóki nie znikną w niej państwa narodowe. UE powinna z dumą powoływać się na swe historyczne korzenie. Powinna ściśle współpracować z USA i być jej równorzędnym partnerem, a nie marzyć o byciu swego rodzaju przeciwwagą. UE musi uznać Rosję za zagrożenie egzystencjalne, a nie za potencjalnego partnera handlowego. Rosyjska inwazja na Ukrainę udowodniła, że Polacy mieli rację w ostatnim punkcie. Może z czasem okaże się, że mają ją też w innych” – konkluduje komentator dziennika „Echo24”.
Pełen tekst wystąpienia premiera Mateusza Morawieckiego na Uniwersytecie w Heidelbergu TUTAJ
(JAP)