Jeżeli nawet nazwa ta nie jest oczywista dla wszystkich, to można powiedzieć, że znana jest na całym świecie, koneserzy zaś na jej dźwięk znacząco cmokają lub podnoszą ręce w proteście „Say no more…”. A jeżeli ktoś z Czytelników jeszcze nie kojarzy Zsolnaya, to wystarczy, że przypomni sobie dach kościoła Macieja w Budapeszcie…
SECESJA
Koniec XIX wieku zaznaczył się w dziejach sztuki poważnym załamaniem dotychczasowych kanonów, a nawet kryzysem ideowym. Bo oto dotychczasowa funkcja odtwarzania rzeczywistości przez malarstwo, rzeźbę, mozaikę itp. została zdeklasowana przez fotografię, a fabryczne upowszechnienie sztuki użytkowej zaprowadziło niektórych twórców do wniosku, że sztuką może być równie dobrze wszystko jak i nic. Z drugiej strony dopalał się eklektyzm, który wydawał się niektórym krytykom zapętleniem i kresem ciągu sinusoidy epok artystycznych, bo polegał na łączeniu dawnych stylów, a pojawiła się secesja z zupełnie nowymi wzorami, symboliką i nadzieją, że sztuka zamiast się kończyć, wzięła nowy oddech do parcia w przód. Za miejsce narodzin secesji i jej stolicę uznaje się Wiedeń, ale przecież druga stolica Habsburgów, Budapeszt, rywalizował z Wiedniem dosłownie w każdej dziedzinie, a to samo można powiedzieć szerzej o Austriakach i Węgrach, którzy w sposób naturalny porównywali się. Ważną dziedziną twórczości przełomu wieków były porcelana, używana w każdej rodzinie jak i zduństwo, dające przede wszystkim ciepło każdemu domostwu, ale i w coraz liczniejszych przypadkach, podnoszące walory estetyczne dnia codziennego. Na obu tych polach zaznaczyła licznymi sukcesami swe istnienie firma „Zsolnay Pécs”, która pochodziła jeszcze z poprzedniej epoki, ale prawdziwą sławę dała jej secesja. Sławę tak wielką, że pozwoliła jej przetrwać nawet czasy Węgierskiej Republiki Ludowej i odrodzić się po jej upadku.
POWSTANIEC PRZEDSIĘBIORCĄ
Fabryka została założona w 1853 roku w Pécs’u przez Miklósa Zsolnaya (węg. Zsolnay Keménycserép Manufaktúra) i początkowo produkowano tu kamionkę i inną ceramikę. Był to mały zakład, a Miklós z obawami patrzył na jego przyszłość, bo pierworodny z siedmiorga potomstwa (Ignac) nie miał smykałki do biznesu takiej jak ojciec. Fabrykę przejął zatem wkrótce drugi z synów (Vilmos 1828-1900), odkupując ją od brata i z godną pozazdroszczenia śmiałością nie tylko zadbał o produkcję, ale równie dobrze o jej rozsławienie w świecie. Vilmos był typowym przedstawicielem pokolenia romantyków, którzy jako młodzieńcy skłonni byli zginąć w powstaniach narodowowyzwoleńczych, ale – skoro już przeżyli – służyli swemu narodowi na sposób pozytywistyczny, bogacąc swą rodzinę i okolicę oraz przynosząc narodowi chlubę. W powstaniu 1848-9 należał do formacji paramilitarnej, ryzykując utratę życia i solidnego wiedeńskiego wykształcenia politechnicznego, a w 1854 roku, odziedziczywszy po ojcu spadek, otworzył duży sklep handlowy, zaś w 1863 roku ruszył do pracy w odkupionym od brata zakładzie ceramicznym na peryferiach. W 1878 roku zdobył np. Grand Prix na Światowej Wystawie w Paryżu, a od rządu francuskiego otrzymał order Legii Honorowej. Zgłaszał wytwory na różne inne wystawy i konkursy, uczestniczył w zjazdach i konferencjach producentów i miał trochę szczęścia, bo np. w 1882 roku Pécs został połączony linią kolejową z Budapesztem, co wpłynęło na wielki wzrost zamówień i odzwierciedliło się natychmiast wzrostem liczby zatrudnionych w firmie do 460 pracowników. Patriotyzm lokalny właścicieli sprawił, że pieczętowali swe produkty (ależ to dziś marka!) pięcioma wieżyczkami kościelnymi, bo ich miasto słynęło właśnie z tych wczesnochrześcijańskich świątyń, a nawet po łacinie nazywano go Quinque Ecclesiae.
RODZINNY BIZNES
Za rządów Vilmosa Zsolnaya w pełni uwidoczniła się rodzinna solidarność jego krewnych, wyrosła z tradycji chrześcijańskiej oraz przebojowość XIX-wiecznego mieszczaństwa, które dzięki kapitalizmowi skutecznie rywalizowało ze szlachtą o pozycję ekonomiczną a nawet polityczną w państwie. Jego trójka dzieci (według własnych podpisów: Júlcsa, Teréz i Miklós) wsparła sercem i talentem działania ojca i dziadka. Miklós – następca faktycznie od 1897 roku na firmowym tronie – po naukach w Wiedniu powrócił prosto do domu i fabryki. Już od siedemnastego roku życia pracował u boku ojca w fabryce. Może być przykładem człowieka, który całe swoje życie ukierunkował na sukces firmy. Odbył nawet kilkunastomiesięczną podróż po Bliskim Wschodzie, poszukując kontaktów handlowych i gromadząc sporą kolekcję płytek ceramicznych, którą historycy uznają dość zgodnie za główny impuls do uruchomienia przez zakład wielkiej produkcji elementów budowlanych. Julia i Teresa od wczesnych lat interesowały się dizajnami a nawet kolekcjonowały artefakty węgierskiej sztuki ludowej, do których sięgały ze swym wzornictwem. Słynna była zorganizowana przez nie w Budapeszcie wystawa ich kolekcji. Na sukcesy firmy znaczny wpływ miał Polak, nazywany Tádé Sikorski (1852 – 1940), który zwiedzając zakład ceramiczny Zsolnayów, zakochał się też w córce jego właściciela. Ożeniwszy się z Julią, wszedł do rodziny i utożsamił się bez reszty z firmą, pełniąc formalnie funkcję dyrektora artystycznego. To jego projekty naczyń uznaje się za pionierskie dzieła węgierskiej secesji. Tadeusz, z zawodu architekt (po Akademii Monachijskiej) zaprojektował też na niedalekim od rodzinnego osiedla wzgórzu mauzoleum rodzinne (pocz. 1902). O secesyjną malarskość ceramiki zadbał w szczególności László Mattyasovszky Zsolnay – wnuk Vilmosa i syn Teresy. Znamiennym dla rodzinności firmy była decyzja o gremialnym wyprowadzeniu się prawie wszystkich z centrum miasta na peryferie, by mieszkać bliżej fabryki. To była decyzja pod prąd ówczesnym tendencjom. Wielu fabrykantów czerpało ze swych biznesów zyski, ale pragnęło upodabniać się do arystokracji, a Zsolnayowie chcieli mieszkać właśnie przy swej fabryce. Pobudowali obok siebie kilka willi, a ich wspólny ogród z jednohektarowego urósł do sześciu hektarów. W sposób cudowny koegzystowały w nim rośliny – głównie jadalne, pielęgnowane przez ogrodniczego pasjonata Vilmosa – z ceramiką własnej produkcji. Niektórzy przyrównywali ogród do biblijnego raju.
NA FUNDAMENCIE ETOSU PRACOWITOŚCI
Klan Zsolnayów czuł się mocno osadzony w społeczności lokalnej. Okoliczni mieszkańcy pracowali u nich z pokolenia na pokolenie. Przyjmowanie do pracy odbywało się bardzo często na zasadzie znajomości przez szefów firmy syna starego pracownika, który dorastał pod ich okiem i uczestniczył np. w licznych piknikach, pokazach lub zabawach dla pracowników z rodzinami w dzielnicy Budai, a właściciel zakładu założył też dla okolicznych mieszkańców kółko śpiewacze. Vilmos powołał do życia w Budai oddział straży pożarnej a nawet szkołę przyzakładową, której uczniowie dobrą postawą inwestowali w swą przyszłość u Zsolnayów, choć również konkurencyjne firmy patrzyły na nich chciwie, mogąc skorzystać z doświadczenia wypracowanego w wiodącym zakładzie produkcyjnym.
Produkcja Zsolnayów obejmowała głównie trzy pokrewne, ale tak ze względu na materiał, jak i technologie odrębne kierunki: porcelana (użytkowa i artystyczna), ceramika budowlana (dachówki i elementy zdobieniowe) oraz ceramika łazienkowa. Szeroki asortyment i stanie na trzech nogach miało zapewnić im pewny popyt nawet przy różnych koniunkturach. Miklós skutecznie inwestował nawet w produkcję artykułów skórzanych, produkcję szampana i przemysł drukarski. Cios nadszedł jednak od strony politycznej. Pierwsza wojna światowa oznaczała kryzys budowlany, oszczędności wszystkich budżetów domowych w zakresie przedmiotów zbytkownych i odkładanie renowacji na spokojniejsze a późniejsze czasy. Wojna z Serbią przyniosła zniszczenia a nawet wyniszczającą okupację Pécsu. Starzejący się Miklós, w 1918 roku uznał, że czas przejść w stan emerytalnego spoczynku. Druga wojna poskutkowała nawet zbombardowaniem fabryki. Dla socjalistycznego ustroju powojennego firma Zsolnayów była wręcz solą w oku jako przykład dużego, prywatnego, dobrze prosperującego dla licznych pracowników przedsiębiorstwa, które należało upaństwowić i/lub doprowadzić do upadku. Tak też się stało. W 1948 roku zrobiono z niej „narodową spółkę” i co prawda syn Teresy – Tibor – został jej szefem, ale został obstawiony przez tzw. „czynniki społeczne”, za którymi stała węgierska bezpieka. Skutkiem „kontroli społecznej” produkowano w zakładzie coraz prostsze elementy zastawy stołowej, coraz mniej różniącej się od stołówkowej porcelany. Dopiero w 1995 roku firma uległa prywatyzacji i odtąd walczy o odzyskanie swej dawnej sprawności i pozycji w świecie kultury materialnej. Znów turyści wystają długo przed witrynami sklepów, gdzie są produkty Zsolnayów… Niektórzy przybywają do Pécsu i Budapesztu specjalnie, by zwiedzać muzeum urządzone w części ich zakładów lub kilka innych muzeów, w których ich produkty, czy lepiej powiedzieć – arcydzieła, są liczniej reprezentowane.
Piotr Boroń
Zdjęcia: Hippopx Pexels, Wikimedia Commons