Back to top
Publikacja: 28.01.2024
FENOMENALNE ŹRÓDŁO DO HISTORII TRANSYLWANII
Kultura

Legat papieski Antonio Possevino SI wśród rozległej działalności dyplomatycznej spisał też jako raport dla papieża dzieje węgierskie zatytułowane „Commentario di Transilvania”. Zawartość dokumentu jak i jego dzieje są fascynujące.

 

MIEJSCE AUTORA RAPORTU W DZIEJACH EUROPY

Mistrz Jan Matejko umieścił na jaskrawo kolorowym obrazie „Stefan Batory pod Pskowem” postać, która odbija czernią od tła, które stanowią dziesiątki barwnych postaci. Ten kapitalny zabieg artystyczny intryguje obserwatora i skupia uwagę na papieskim legacie Antonim Possevinie SI – sprawcy pokoju w Jamie Zapolskim. Ten jezuita z końcem XVI wieku posługiwał się władcami europejskimi jak figurami na szachownicy. Wśród jego zainteresowań ważne miejsce zajmowała kwestia węgierska, a rozegranie Transylwanii miało zmienić losy nawet Moskwy i Stambułu. Doszło do tego tylko cząstkowo, ale wówczas Possevino był w centrum uwagi Europy.

Po setkach lat popełniamy często błąd niedoceniania ludzi i wydarzeń tylko dlatego, że dzieje poszły innym torem. Słusznym jest jednak patrzeć na wiek XVI przez pryzmat emocji, które towarzyszyły polityce w tamtych czasach, a nie z dzisiejszej perspektywy. By zrozumieć to zjawisko, możemy sobie uświadomić, jak wielu żołnierzy niezłomnych kontynuowało podziemną działalność jeszcze w latach pięćdziesiątych, choć tyle lat minęło od zajęcia Polski przez Sowietów. Dziś nawet wielu spośród historyków nazywa tę konspirację bezsensowną, bo nie bierze pod uwagę, że prawie wszyscy w tamtych czasach byli pewni, iż zaraz wybuchnie trzecia wojna światowa, a upewniała ich w tym wojna koreańska. By zrozumieć tamte czasy, musimy koniecznie uwzględniać tamte emocje, a nie dzisiejszą wiedzę o dalszym rozwoju sytuacji. Tak samo ma się sprawa z misjami politycznymi Possevina w drugiej połowie XVI wieku. Jego kolejne akordy dyplomatyczne wydawały się początkiem nowej ery. Dziś wielu stwierdza, że z wielkich planów papieskiego dyplomaty nic poza inwestowaniem w nierealne plany nie wynikło, ale wszyscy powinni doceniać źródła, jakie wytworzył, bo dają ogromną szansę, by zrozumieć atmosferę XVI wieku.

 

ROZMACH PLANÓW

Pochodzący z Mantui Possevino przybrał szaty jezuickie w 1559 roku jako 26-latek. Założony w 1540 roku zakon św. Ignacego z Loyoli, miał zasadę całkowitego oddania się pod papieskie rozkazy, by katolicyzm oparł się rozłamom, zapoczątkowanym przez Marcina Lutra. Jako sprawne narzędzie w rękach papieskich, jezuici nie tylko słynęli z gorliwości i poświęcenia, ale może jeszcze bardziej z najwyższej inteligencji, sprytu i sumienności. Nie dziwota więc, że obejmowali nawet najwyższe stanowiska przy władcach i budzili zawiść przeciwników. Słynąc z najwyższego poziomu nauczania, przyjmowali do swych kolegiów synów najbogatszych i najbardziej wpływowych magnatów we wszystkich państwach, do których tylko zostali wpuszczeni. Właśnie Possevino, mający doświadczenie z pracy w kolegiach w Awinionie i Lyonie, walki z herezjami w Sabaudii i Francji oraz olbrzymi zasób wiedzy o całości pracy jezuitów jako sekretarz generała zakonu (a także znajomość kilkunastu języków) został wysłany na północny-wschód, by osadzać jezuitów w głównych ośrodkach politycznych. Bawił na dworze krakowskim, skąd udał się dwukrotnie do rozległej Szwecji, by ją rekatolicyzować, pertraktując z Janem III Wazą, mężem Katarzyny Jagiellonki. Szczególną sympatią darzył go Stefan Batory (węg. Báthori IX. István), który pchnął go do Transylwanii, gdzie założył kolegium w Kolozsvárze (obecnie rumuńska Cluj-Napoca) i podjął nawet pertraktacje z sułtanem w sprawie misji katolickich w Mołdawii i Wołoszczyźnie. Co prawda misje te nie powiodły się, ale sułtan zezwolił franciszkanom na działalność religijną w samym Stambule! To on był sprawcą zawarcia pokoju po wojnach Batorego przeciw Iwanowi IV Groźnemu, z czym wiązał się główny cel jego działalności: wielka krucjata antyosmańska, której Stefan Batory miał przewodzić. Śledzący poczynania króla nuncjusz Caligari donosił Rzymowi: „Król uważa się za zobowiązanego do uwolnienia ojczystych Węgier z rąk wroga chrześcijaństwa. Jednak na to nie wystarczą jego własne siły, konieczne jest współdziałanie papieża i innych władców, a przynajmniej Filipa II i Wenecji. Wtedy użyłby jego, Łaskiego, jako zwiastuna wojny, który zapoczątkuje ją, przebijając się przez Mołdawię do granic Turcji. Za nim pośpieszy on sam na czele ligi i przekroczywszy Dunaj, przez Bułgarię uderzy na Konstantynopol”. Zawarcie pokoju w Kiwerowej Horce koło Jamu Zapolskiego z Moskwą w oczach niektórych naukowców było błędem i winą obarczali Possevina, ale mogli nie uwzględniać, że siły Batorego już wówczas były na wyczerpaniu i że Rzeczpospolita, zaangażowana w wojnę na północy, byłaby wówczas bezbronna wobec sułtana, który prawdopodobnie planował agresję. Korzystnym więc wydawało się udaremnić plany muzułmańskie, a nawet samemu zaatakować Turcję wespół z carem, o co zabiegał w Moskwie w lutym i marcu tegoż roku (jak i o unię kościelną z prawosławiem), by wyzwalać Bałkany, poczynając od Transylwanii. Plany przerwała niewyjaśniona śmierć naszego monarchy w 1586 roku. Przekierowanie polskiej polityki zagranicznej przez Zygmunta III na Szwecję i Rosję skończyło misję polityczną Possevina, który zajął się z powodzeniem nawracaniem króla Francji Henryka IV Burbona na katolicyzm. Na starość skoncentrował się na nauczaniu we Włoskich kolegiach i pisarstwie.

 

RAPORT Z TRANSYLWANII

Possevino jako człowiek niezwykle pracowity, przebywając głównie w Kolozsvárze a także w Gyulafehérvárze (obecnie rumuńska Alba Julia) i Nagyváradzie (obecnie rumuńska Oradea), pracował nie tylko nad zakładaniem kolegium dla młodzieży i dyplomacją, ale i – co zawsze wiązało się z dyplomacją – wywiadem na rzecz papiestwa. Tak jak w 1582 roku wykorzystał pobyt w Moskwie, by sporządzić dla papiestwa obszerny opis dziejów i współczesnych mu realiów Rusi, tak i jego pobyt w 1583 roku w Transylwanii zaowocował dużym, pięcioksięgowym materiałem informacyjnym dla Grzegorza XIII (znanego też z reformy kalendarza), spisanym w roku następnym pod nazwą „Commentario di Transilvania”. Prawdopodobnie zainspirował go do tego dzieła sam król Stefan. Oczywiście, Possevino informował też papieski Sekretariat Stanu i władze zakonu jezuitów poprzez bogatą korespondencję na bieżąco o różnych sprawach.

Wielbiciele francuskiego historyka Ferdynanda Braudela, przyznający mu przełom w historiografii, gdyż w swym fundamentalnym i rozległym dziele „Morze Śródziemne i świat śródziemnomorski w epoce Filipa II” pioniersko rozpoczął od opisu klimatu, roślinności i zwierząt z tego rejonu świata, mogli by się zdziwić raportowi Possevina, który nie zaniedbał tych wiadomości trzy wieki przed twórcą nowego, a dziś dominującego stylu przedstawiania historii. Possevino przedstawił między innymi: klimat, spławność głównych rzek, rodzaje drzew, sposoby leczenia miejscowych chorób, pochodzenie nazw miejscowości, a sięgając do najstarszych dziejów, posłużył się wiadomościami z antycznych dziejopisów: Strabona, Pliniusza, Ptolomeusza, Tacyta i Owidiusza. Dokładnie zajął się Hunami i rządami Arpadów, a przy nich (popełniając błędy w datach) chrystianizacją. Charakterystyczne jest to, że Transylwanię traktował zawsze łącznie z Węgrami – co w pewnych okresach było naturalne, ale za jego czasów różne czynniki polityczne dążyły do rozerwania Korony Świętego Stefana w ślad za podziałem z 1540 roku. Najwięcej miejsca poświęcił w swym raporcie kwestiom religijnym.

W czasach Possevina katolicyzm zajmował dopiero czwarte miejsce wśród wyznań na terenie Transylwanii po kalwinizmie, luteranizmie i unitarianizmie. Słabość katolicyzmu polegała nawet na braku nieruchomości, w oparciu o które można by było prowadzić działalność duszpasterską. Stan ten poprawił dopiero Stefan Batory jako książę, ale różnowiercy przeciwdziałali mu intensywnie w uposażaniu duchowieństwa katolickiego. Szansą dla jezuitów były kolegia, do których wysyłali swe dzieci na naukę nawet wrogowie katolików. Za najbardziej niebezpiecznego dla katolicyzmu na Węgrzech Possevino uznał personalnie unitarianina Franciszka Davida, który czynił „spustoszenia” w wierze w Trójcę Przenajświętszą. Z niesamowitą skrupulatnością przedstawił Possevino dzieje i realia transylwańskie drugiej połowy XVI wieku.

W kwietniu 1584 roku Possevino przekazał rękopis do Rzymu, gdzie mieli zapoznać się z nim dwaj recenzenci jezuiccy i zdecydować o rekomendacji dla publikacji w formie druku i dla osobistego użytku papieża. Fabritius Pallavicino ocenił go pozytywnie, choć ganił zbytnią emocjonalność autora, a Paul Hoffaeus stwierdził, że dzieło nie będzie przydatne do druku, zarzucając zbyt skromne przypisy naukowe i obawiając się, że śmiałe wnioski Possevina mogą sprowadzić na jego zakon złość osób, których imiona zostały w raporcie zawarte. Nie wiemy, ile było w tych ocenach jakiegoś osobistego uprzedzenia do autora i jaki użytek z raportu zrobił Sekretariat Stanu jako kierujący całą dyplomacją papieską. Raport trafił więc jako rękopis w jednym egzemplarzu na jedną z półek wielkiego archiwum.

Odkrycie raportu Possevina w zasobach Rzymskiego Archiwum Towarzystwa Jezusowego zawdzięczamy uczonemu węgierskiemu. To budapesztańczyk Andrei Veress w 1913 roku opublikował jego treść jako trzeci tom serii „Fontes Rerum Transylvanicarum” i jako taki znajduje się w zbiorach wielu bibliotek oraz wersjach elektronicznych. Wiedząc, że istnieje, łatwo znaleźć do niego dostęp.

 

Possevino widoczny w czarnym stroju samym środku obrazu Matejki

 

WYSPIAŃSKI O BATORYM I POSSEVINIE

Szkoda, że z naszej pamięci zbiorowej wyparty został bardzo interesujący młodzieńczy dramat Stanisława Wyspiańskiego pt. „Batory pod Pskowem”, napisany w rocznicę śmierci wielkiego króla (1886), a kończący się słowami Antoniego Possevina do króla Batorego:

„O nie wątp Królu – pod Bożą opieką

rozwiniesz sztandar krzyżowej wyprawy,

a Rzym miecz tobie przyśle poświęcony;

zgnębisz nim Turka – ukarzesz Tatara,

a gdy czyn święty będzie już spełniony,

błogosławione będzie twoje państwo,

boś pogan zwalczał, podniósł chrześcijaństwo!”

Warto wracać do wiedzy, jaką dysponowali nasi przodkowie, by spojrzeć na różne czasy oczyma ich świadków, a nie pisać dziejów na nowo na zamówienie współczesne, a – co gorsza – w oderwaniu od tamtych realiów.

 

Piotr Boroń

Zdjęcia: Wikimedia Commons, Polona.pl