Wychował się w atmosferze muzyki ładu i porządku, w świecie odwiecznego monarchistycznego porządku. Przeżył kilka zwrotów politycznych i największą rewolucję w świecie dźwięków. Co zyskiwał jako kompozytor, tracił, angażując się w politykę…
Zdjęcie: Wikimedia Commons
MŁODOŚĆ
Węgierski kompozytor Béla Bartók przyszedł na świat 25 marca 1881 roku w miejscowości Nagyszentmiklós (obecnie Sinnicolau Mare w Rumunii) jako syn Béli Bartóka i Pauli Voit. Jego ojciec – uzdolniony amator wiolonczelista – z łatwością komponował polki, walce i utwory taneczne, pełniąc jednocześnie stateczny urząd dyrektora Szkoły Rolniczej. Matka zaś miała wykształcenie muzyczne i grała na pianinie. W życiorysach wielkich ludzi przeważnie podkreśla się, że talent zdradzali już od najmłodszych lat. W przypadku Béli także miało to miejsce. Jako trzylatek wybijał rytm na bębenku, akompaniując swojej mamie, grającej. Wkrótce grał na pianinie z pamięci zasłyszane piosenki. Jednak nie możemy tu mówić o geniuszu dziecka, a raczej o nadzwyczajnym zainteresowaniu światem dźwięku.
Po śmierci męża w 1891 roku Paula z trudem mogła utrzymać rodzinę, a że bardzo jej zależało na muzycznym wykształceniu syna, to przeprowadziła się do Nagyszőlős (dziś Wynohradiw, Ukraina), gdzie otrzymała posadę nauczycielki. Tam mały Béla skomponował swój pierwszy utwór („Walczyk”), a później „Bieg Dunaju”, który opowiada o tym, jak Dunaj cieszy się, gdy dopływa do Węgier. Ten utwór przedstawił na szkolnym konkursie i otrzymał wiele pochlebnych recenzji. To przesądziło, że matka zdecydowała się wyjechać z nim do Pozsony (dziś słowacka Bratysława), a Bartók rozpoczął tam prawdziwą edukację muzyczną u László Erkela, syna twórcy narodowej opery węgierskiej Ferenca. Uczęszczał na lekcje, ale i sam udzielał korepetycji jako trzynastolatek. Zarobione pieniądze wydawał na partytury (m.in. Beethovena).
W POSZUKIWANIU WŁASNEGO STYLU
Pod wpływem starszego kolegi Ernő Dohnányiego (utalentowanego kompozytora i pianisty) Bartók zafascynował się muzyką Brahmsa. Nie od razu jednak udało mu się tworzyć w podobnej stylistyce. Jego wczesne utwory nawiązały do starszych kompozytorów, Beethovena i Schuberta. Z czasem jednak uległ Brahmsowi tak dalece, że stał się jego naśladowcą („Trzy utwory fortepianowe”). Jego warsztat kompozytorski był dość wtórny, ale przecież mówimy wciąż (czy aż) o gimnazjaliście. Szkolił swój warsztat pianistyczny i znany był w szkole bardziej jako doskonały pianista niż kompozytor.
Ukończywszy szkołę, wybrał studia w Budapeszcie, gdzie został przyjęty od razu do II klasy kursu wyższego jako uczeń Istvána Thomána, Hansa (Jánosa) Koesslera i Xavéra Ferenca Szabó. Wynajął jednoizbową stancję przy głównej ulicy Budapesztu – Andrássy út i żył bardzo biednie. Dodatkowo dopadł go kryzys twórczy, nie czynił postępów jako kompozytor, a Koessler był nastawiony do niego bardzo krytycznie. Doskonalił wciąż naukę gry na fortepianie i na tym polu był bardzo ceniony. Wydawało się wówczas, że skupi się na wirtuozerii.
Przełomem w życiu Bartóka stał się utwór Ryszarda Straussa „Tako rzecze Zaratustra”. Konserwatywna szkoła budapeszteńska i krytycy nie zostawili na tym utworze suchej nitki. Przeciwnie Bartók, zadowolony z siebie, przebudził się ze swej ociężałości twórczej. Rodzący się ruch narodowy dodatkowo pobudził go do tworzenia patriotycznych, żywiołowych kompozycji. „Cztery pieśni” do słów węgierskiego poety Lajosa Pósy były zapowiedzią nowego stylu Bartóka. A w „Etiudzie na lewą rękę” pokazał swoją wyjątkowość i udowodnił prawdziwy, tlący się w nim jeszcze, ale już gotowy do wybuchu talent.
GORĄCY PATRIOTA
Bartók stał się bardzo szybko piewcą narodowych klimatów. Ubierał się po węgiersku i postanowił rozpowszechnić ten strój wśród rodaków. Sprzyjał językowi węgierskiemu, sprzeciwiając się niemczyźnie, która przecież towarzyszyła mu w domowym wychowaniu. Jednak teraz zbuntował się przeciwko wszechobecnej mowie niemieckiej. „Szerzcie, propagujcie język węgierski słowem, czynem i rozmową! Rozmawiajcie ze sobą po węgiersku!” Pisząc listy pełne patriotycznych uczuć, używał papeterii z godłem narodowym i wersetem hymnu: „Boże, błogosław Węgry…” od siebie dodając „…i ratuj je od rodziny Habsburgów. Tylko że to ostatnie nie leży nawet w mocy Boga…”
W swoim pierwszym poemacie symfonicznym „Kossuth” podkreślił węgierskie akcenty narodowe, korzystając pełnymi garściami z rozwiązań muzycznych Ryszarda Straussa. Zniekształcił muzycznie „Gott erhalte…” – znienawidzony przez Węgrów hymn habsburski. To spowodowało, że w 1904 roku, debiutując tym utworem w Budapeszcie, spotkał się z buntem Austriaków zatrudnionych w filharmonii. Symulowali choroby, aby nie uczestniczyć w koncercie. Przyniosło to Bartókowi wielką sławę, a zachowanie Austriaków żyjących na „węgierskim chlebie”, jak donosiły gazety, spotkało się z potępieniem Madziarów. Jednak recenzenci mieli problem, jak pochwalić węgierski patriotyzm, a jednocześnie zganić nowatorską formę, która nie przypadła im do gustu.
FOLKLOR
W 1904 roku, odpoczywając w Gerlicepuszta (dzisiaj Hrlica w południowej Słowacji), usłyszał śpiew pochodzącej z Transylwanii pokojówki Lidii Dósa. Spisał od niej melodie i przerobił na utwory z fortepianem. Zafascynowany tym zjawiskiem od 1905 roku odbywał podróże po węgierskich krajach, spisując zasłyszane melodie, co zaowocowało zbiorem pod tytułem „Węgierskich pieśni ludowych – I seria”. Jednak dopiero po spotkanku z Zoltánem Kodályem, autorem zbioru pieśni ludowych, zaczął to robić w sposób metodyczny. Ta znajomość przerodziła się w wieloletnią przyjaźń i umożliwiła Bartókowi profesjonalne zajęcie się tematem, który od zawsze pielęgnował w swojej duszy. Zasadniczym odkryciem dwóch przyjaciół było dotarcie do prawdziwej muzyki folklorystycznej a nie jej ersatzu czy przeróbek dotychczas uważanych za węgierski folklor. Obaj również uznawali to za ważne patriotyczne zadanie i chcieli wydawać je w postaci profesjonalnych zeszytów nutowych.
Uzbrojony w szczyt ówczesnej techniki, wypożyczony z Muzeum Etnograficznego fonograf, Bartók zaczął nagrywanie w miejscowości Vésztő, posuwając się dalej w kierunku Transylwanii. Jego pasja rozszerzyła się także na utwory innych narodów, zwłaszcza Słowaków, a on szybko uczył się ich języka.
Jednak pierwsze wydanie zeszytów Bartóka i Kodálya (1907) „Dwudziestu węgierskich pieśni ludowych” nie spotkało się z zainteresowaniem. Raptem tysięczny nakład nie został wyprzedany. Choć we wstępie to przewidzieli, pisząc „Wiele czasu upłynie, nim zajmą należne im miejsce w domu i oficjalnym życiu muzycznym. Przeważająca część węgierskiego społeczeństwa jest jeszcze nie dość węgierska….“ to jednak wynik sprzedażowy rozczarował ich, a nawet załamał.
Z czasem zafascynował się folklorem rumuńskim, a fascynację umocniła przyjaźń z dyrektorem greckokatolickiej szkoły Ioanem Busitią. Zakończyło się to wydaniem ok. 600 melodii rumuńskich, które bezpłatnie przekazał wydawanemu przez patriotów słowackich czasopismu „Slovenskie Spevy”. Zainteresował go problem wędrówki ludów, dlatego zdecydował się wyjść ze swoimi poszukiwaniami poza granice Węgier. Podróżując do Algierii, już planował wyjazd do Rosji na tereny zamieszkałe przez Tatarów i Czuwaszów.
Największe jego dzieło wydane w 1924 roku „Węgierska pieśń ludowa” objęło poza teorią także 320 melodii z komentarzami. Ze smutkiem jednak stwierdził, że jego prace „nikogo nie interesują, że Węgrzy nie chcą wracać do swoich korzeni”.
PIERWSZA MIŁOŚĆ
Na jednym z koncertów Béla Bartók poznał utalentowaną skrzypaczkę, osiemnastoletnią Stefi Geyer (jako cudowne dziecko wystąpiła m.in. w Warszawie w 1903 roku). Pod pozorem poszukiwania folkloru spędził z nią miłe chwile w Jászberény niedaleko Budapesztu. Szybko jednak doszło do końca przyjaźni, gdy Stefi zerwała z nim. Na pamiątkę otrzymała „I Koncert skrzypcowy”, który pisał z myślą o niej. Właśnie dzięki temu koncertowi w jego twórczości nastąpił przełom, którego ona stała się nieświadomą muzą.
KAKOFONIA I BRZYDOTA
Zerwanie z romantyzmem i nowy styl muzyczny oparty na nowym uporządkowaniu zjawisk harmonicznych, który zapoczątkował m.in. Debussy, zafascynował Bartóka. Opracował własny system harmoniczny, a Debussy był impulsem, który pomógł mu się uwolnić z objęć muzyki romantycznej. W 1908 roku ukończył „Czternaście bagatel op. 6 na fortepian”, które stały się pierwszym utworem całkowicie nowoczesnym. Jednak dla krytyków było to za wiele. Wybaczali mu wcześniejsze nowatorstwo ze względu na patriotyczne tematy teraz jednak uznali, że kakofonia i „brzydota jako dotąd nieznany element muzyki” jest nie do zniesienia.
Spowodowało to skonfliktowanie się z konserwatywnym środowiskiem muzycznym Budapesztu. Razem więc z Kodályem założyli w 1911 roku Nowe Węgierskie Towarzystwo Muzyczne (UMZE), które miało stanowić opozycję do tradycyjnego repertuaru filharmonii. Jednak pomysł wkrótce upadł z braku chętnych słuchaczy, a towarzystwo się rozpadło.
WIERNE TOWARZYSZKI ŻYCIA
Młodziutka Márta Ziegler, gdy została uczennicą Bartóka w 1907 roku, miała zaledwie 14 lat. Jednak szybko ich znajomość przekroczyła sztywne ramy lekcji, a – zwykle zamknięty w sobie Béla – poczuł się przy niej doskonale i zwierzał się ze wszystkich kłopotów. Márta zdecydowanie podzielała jego poglądy i pomagała mu w pracy folklorystycznej. Stała się jego wierną towarzyszką życia. 16 listopada 1908 roku pobrali się (ona miała lat 16, on 28). Syn Béli (także Béla) urodził się w rok po ślubie. Małżeństwo przetrwało do 1923 roku i zakończyło się rozwodem, kiedy to Bartók zakochał się w kolejnej swojej uczennicy – Ditcie Pásztory. To sama Márta wyszła z propozycją rozwodu, nie chcą stać na drodze do szczęścia ukochanemu mężowi. Sama zresztą wkrótce wyszła za mąż za swojego kuzyna, a Béla w kilkanaście dni po rozwodzie poślubił Dittę. Miał z nią syna Petera.
APOGEUM
Porażka po skomponowaniu „Zamku Sinobrodego” w 1911 roku spowodowała u kompozytora wielki kryzys. Budapeszt nie przyjął dobrze jego utworu. Skupił się więc na pracy pedagogicznej i naukowej. W 1917 roku powrócił nie bez oporu do pracy kompozytorskiej i wydał balet „Drewniany książę”, który przełamał jego niemoc, ale także spotkał się z zainteresowaniem publiczności. Od tego momentu przeżywał najbardziej płodny okres w swoim życiu muzycznym, wyjeżdżał na liczne tournée po Europie i USA. W Polsce 21 października 1927 rpku miał koncert w Filharmonii Warszawskiej. Powstały wówczas jego największe dzieła, jak balet „Cudowny mandaryn”, „I Koncert fortepianowy”, sonaty na fortepian i skrzypce oraz wiele innych. Nawiązał współpracę z wydawnictwem Universal Edition, które nagrało i spopularyzowało jego utwory. W 1934 roku został członkiem rzeczywistym Węgierskiej Akademii Nauk. Przez 30 lat pracuje również jako pedagog na Akademii Muzycznej w Budapeszcie. jego najbardziej znanym dziełem jest „Mikrokosmos” – 153 utwory, które mają ułatwić kształcenie gry na fortepianie, napisane jako lekcje dla syna Petera.
POLITYKA
Pierwsza wojna światowa zaskoczyła go w Budapeszcie, co spowodowało kolejną depresję. Nie został wzięty do wojska z powodu słabej kondycji. Po wojnie wraz ze swoimi przyjaciółmi znalazł się w orbicie działań komunistycznego rządu Béli Kuna. Bartók został zastępcą dyrektora Akademii Muzycznej. Jego przyjaciel Kodály również. Dla awangardowych muzyków odwrócił się los – choć nie na długo. Sprzyjając Béli Kunowi jako ciało doradcze w sprawach muzyki, spotkali się z represjami po jego upadku choć nie dotyczyły one samego Bartóka bezpośrednio. Po zmianie władzy Béla otrzymał cios tzw. rykoszetem, gdyż libretto do jego utworów napisał Béla Balázs, zakazany po objęciu władzy przez Hortyego. Przez to zakaz objął samego Bartóka. Dopiero w 1935 roku odbyła się ponowna premiera „Drewnianego księcia” (w choreografii Jana Cieplińskiego), a w 1936 roku „Zamek Sinobrodego”.
Sytuacja przed drugą wojną światową stała się coraz bardziej napięta, a Bartók przyjął zdecydowanie antynazistowską postawę. Zerwał nawet kontrakt z wydawnictwem Universal Edition. „Nie jesteśmy żadnymi aryjczykami tylko ugrofinami” – wściekał się w listach.
OSTATNI ZRYW
Schyłek życia Bartóka to powrót do korzeni i wycofanie się z awangardy. Ostatni okres twórczy rozpoczął trio na skrzypce, klarnet i fortepian na zlecenie Benny'ego Goodmana. W marcu 1941 roku wyjechał do USA. Wcześniej umarła jego matka, która była ostatnią kotwicą, trzymającą go w ojczyźnie. Pracował na Columbia University jednak z pensją było krucho, a koncertów nie udawało mu się zorganizować. Tantiemy z Węgier przestały przychodzić po zaangażowaniu obu państw w wojnę po przeciwnej stronie. 21 stycznia 1943 roku dyrygował ostatni koncert w Filharmonii Nowojorskiej. Potem poczuł się bardzo źle. Podejrzewano białaczkę, jednak nastąpiło cudowne ozdrowienie, gdy zamówiono u niego „Koncert na orkiestrę”, który stał się szczytem jego dokonań symfonicznych, choć w stylistyce nawiązał do XIX wieku. Koncertem zainteresował się Yehudi Menuhin i stał się wielkim zwolennikiem Bartóka. Przyczynił się do rozsławienia jego utworów pod koniec życia. Béla Bartók zmarł 26 września 1945 roku w Nowym Jorku. Na jego pogrzeb przyszło 10 osób.
Zdjęcie na okładce: Ivan Herman, 2009.