W kwietniu inflacja CPI w Czechach wyniosła 2,9 proc. rok do roku. To spory wzrost, bo jeszcze marcowy odczyt pokazywał tempo wzrostu cen na poziomie 2 proc. Jednocześnie inflacja wspięła się na najwyższym poziom od grudnia ubiegłego roku. Głównym powodem tego przyspieszenia są mocno drożejące żywność, napoje alkoholowe oraz paliwa.
Czeskie korony znów coraz szybciej tracą na wartości. Fot. Petr Svancara/PAP/CTK
Według najnowszych danych czeskich statystyków ceny towarów i usług konsumpcyjnych tylko od marca do kwietnia wzrosły aż 0,7 proc. Najmocniej podrożały napoje alkoholowe i wyroby tytoniowe (o 7 proc.), transport (4,7 proc.) oraz rekreacja i kultura (4,5 proc.). W kwietniu względem marca wzrosły również ceny czekolady (o 10,8 proc.), napojów bezalkoholowych (o 2,8 proc.), wieprzowiny (o 4,6 proc.) oraz warzyw (o 2,3 proc.).
Kwietniowy odczyt inflacji w Czechach to negatywna niespodzianka. Tak szybkiego tempa wzrostu cen nie spodziewał się ani Narodowy Bank Czech (CNB), ani rynek. Przed ogłoszeniem danych ankietowani ekonomiści prognozowali, że inflacja CPI w Czechach wzrośnie do 2,4 proc., czyli do takiego samego poziomu, jaki odnotowano w Polsce.
Odczyt na poziomie 2,9 proc. utrudni przyszłe działania bankowi centralnemu, który w maju trzeci raz obniżył poziom głównej stopy procentowej (do 5,25 proc.). Przyspieszające tempo wzrostu cen pokazuje bowiem wyraźnie, jakie ryzyko niesie za sobą obecnie zbyt szybkie luzowanie polityki pieniężnej. Zdaniem ekspertów jest więc bardzo prawdopodobne, że na czerwcowym posiedzeniu Narodowy Bank Czech (CNB) obniży stopy procentowe zaledwie o 25 punktów bazowych lub zrobi przerwę w luzowaniu polityki pieniężnej.