Interesuje wielu naukowców, szczególnie etnografów. Dziś przez większość czasu świeci pustkami, choć sto i dwieście lat temu liczyła ok. pięciuset mieszkańców. Ich potomkowie pamiętają jej specyfikę i corocznie odwiedzają przynajmniej raz – w lipcu na uroczystościach religijnych. Z rożnych względów jej dzieje robią wielkie wrażenie.
SPECYFIKA
Naukowcy wyróżniają trzy formy imigracji/emigracji polskiej na Węgrzech. W XIX wieku wielu polskich robotników przemieściło się tu w poszukiwaniu intratnych zarobków i już pozostali z (najczęściej polskimi) rodzinami. Podczas II wojny światowej wielu żołnierzy (ale i cywilów), uciekając przed niemiecką i sowiecką inwazją w 1939 roku, szukało na Węgrzech ratunku, a życzliwie przyjęci pożenili się tu i pozostali. Po II wojnie światowej przeróżne losy splotły małżeństwa polsko-węgierskie, a jedne wybrały Węgry, inne Polskę jako ojczyznę dla swych potomków. Ale Derenk jest jedynym przypadkiem kilkudziesięciorodzinnej migracji w celu osiedlenia się na obcym terenie z przeniesieniem majątku ruchomego celem założenia gospodarstw w jednej miejscowości i trzymania się „w kupie” ze względu na łatwość komunikowania się, kultywowania zwyczajów i religii. Przypuszczalnie w latach 1711-1717 grupa rodzin z Podhala i Spisza powędrowała do wsi Deryn, należącej do komitatu Torna (węg. Torna vármegye), niedaleko zamku Szádwár, należącego do magnackiego rodu Esterházych (węg. Esterházy család). Były to ziemie odebrane Turkom/wpływom tureckim, spustoszone niedawno przez powstanie antyhabsburskie (węg. Rákóczi-szabadságharc) Franciszka II Rakoczego (węg. II. Rákóczi Ferenc) oraz epidemię cholery a potem dżumy, ale z pięknymi krajobrazami i zielonymi pustkami, bo sąsiednie wsie oddalone były o kilkanaście kilometrów. Wokół kotliny rozpościerają się tam bowiem malownicze góry, a sama wieś Derenk leży na niewielkiej wyniosłości. Powierzchnia mórg katastralnych Derenku lekko przekracza dwa i pół tysiąca. Etymolodzy wywodzą nazwę wsi od licznych krzewów derenia w okolicy. Dziś tereny te rozpościerają się w Północnych Węgrzech, tuż przy granicy węgiersko-słowackiej.
HISTORIA
Polscy górale osiedlali się grupami od drugiej dekady XVIII wieku w wyludnionej wsi, w pustych chatach i pobudowali nowe. Przywieźli tu żywy inwentarz, nieco ruchomości, ubiory spiskie i podhalańskie, a przede wszystkim polskość wyrażającą się najbardziej w tradycjach i mowie (jeden z górali zwał się „Krakowsky”, a o akcji Mátyás Bél napisał w tamtym czasie w „Notitia Hungariae”, że wieś została „Polonis noviter impopulata”). Przechowali język do XX wieku w formie, której próbkę daje kolęda derenczańska:
„Weźnie pastir trubu
Zatrub Panu Bohu
Ze się Chrystus Pan narodil
Chalaz Panu Bohu.”
Kres wsi jako całości administracyjnej położył regent Miklós Horthy, który w 1936 roku podjął decyzję o wysiedleniu stamtąd Polaków, by poszerzyć państwowe tereny myśliwskie i przywrócić naturze jak najwięcej hektarów, a obawiał się podobno także ich kłusownictwa. Proces wysiedlania sfinalizowano w roku 1943. Polacy trafili do jedenastu okolicznych miejscowości, poprawiając na ogół swój status majątkowy, choć niektórzy czuli się przymuszeni. Pierwsi pojechali do Büdöskutpuszty (w pobliżu Miskolca). Wielu zasiedliło – na ogół dobrowolnie – Martonyi, Ládbesenyő, Szendrőd, Szögliget, Sajószentpéter i Emőd, gdzie wśród większości madziarskiej zaczęli się wynaradawiać. Najdłużej w Derenku pozostała rodzina Babarcsików, z których ostatnia mieszkanka codziennie w południe uderzała w dzwon, który nazywano „Anna”. Włosi mają bardzo zgrabne określenie „campanilismo” na patriotyzm, sięgający tak daleko, jak słyszalny jest dzwon z parafialnego kościoła. Dzwony były bardzo często symbolem suwerenności i integralności wspólnot ludzkich. Derenczanie darzyli więc ów dzwon wielkim sentymentem, a dziś powrócił do swej rodzinnej wsi i zawisł, by świadczyć o lokalnym patriotyzmie i przywiązaniu do wiary ojców.
Najwięcej, bo około pięćdziesięciu rodzin, trafiło do folwarku Istvánmajor, gdzie najsilniej przechowali tożsamość i skąd powróciła fala tożsamości do innych skupisk, by pielęgnować to, co polskie. Podkreślić należy, że polskość nie funkcjonuje tu w opozycji do węgierskości, że przyjacielskie wspólnoty narodowe wzajemnie się ubogacają i fascynują specyfikami.
NAUKA W SUKURS TRADYCJI
Polakami na Węgrzech zainteresowali się, a nawet zafascynowali naukowcy (ich polskie i węgierskie nazwiska widnieją jako autorów opracowań w polecanej bibliografii na końcu artykułu), którzy zostali zaakceptowani przez rodziny z Derenku, a odwzajemnili się utrwaleniem przeszłości i zachętami do trwania przy oryginalności. Tak spełniły się słowa wybitnego krakowskiego (jak wielu z owych badaczy) naukowca prof. Władysława Konopczyńskiego „Nauka ma ludziom służyć, lecz nie może się im wysługiwać”. Historyk węgierski Tibor Rémiás przebadał świetnie zachowane księgi parafialne (urodzin, związków małżeńskich i zmarłych) od roku 1724 do drugiej wojny światowej, z których można znakomicie odtworzyć koligacje, drzewa genealogiczne oraz przeróżne statystyki, od długości życia począwszy, poprzez wiek zawierania związków małżeńskich, dzietność rodzin, a na sile autorytetu różnych rodzin skończywszy. Tibor Rémiás przeanalizował także inkluzyjność Derenku, wyszukawszy bodaj wszystkie związki małżeńskie, zawarte z przedstawicielami innych wsi.
Zrozumienie, jak wielką zaletą jest docenianie swej historycznej tożsamości i podążanie jej torem, dało wspólnocie derenczańskiej ogromne atuty z poczuciem dumy włącznie. Kulminacyjnym, dorocznym momentem, spajającym Polaków, wywodzących się z Derenku są uroczystości religijne wokół nieistniejącego kościoła świętych Apostołów Szymona (Zeloty) i Judy Tadeusza, gdzie dziś stoi kaplica i krzyż.
Wiele zabudowań nie dotrwało do naszych czasów. Niektóre miejsca zagród udało się niedawno zidentyfikować i oznaczyć w terenie. Niesamowite wrażenie robią liczne mogiły zachowane na cmentarzu – to one dziś mówią najwięcej o przeszłości wsi. Ocalał, choć dość zniszczony budynek szkolny z okresu międzywojennego.
POD PRĄD UPŁYWOWI CZASU
I oto badania naukowe historyków i etnografów oraz pomoc urzędów i działaczy na niwie kultury tak zmobilizowały rodziny z Derenku, że postanowiły odwiedzić kraj przodków, a nawet poszukać swych rodzin. Zakopane, Białka Tatrzańska, Czarna Góra i inne miejscowości podjęły gościnnie wieloosobową delegację i rozpoczęto współpracę. Derenk też w jakiś zadziwiający sposób ożył. Statystyki dowodzą, że wzmógł się tu ruch turystyczny, że na cmentarzu nie tylko w dzień Wszystkich Świętych, ale także w rocznice śmierci tu pochowanych świecą się znicze i widnieją świeże kwiaty. Tradycją stało się też odwiedzanie Derenku w wigilię Bożego Narodzenia, bo przecież w ten wieczór rodziny spędzają czas razem. Coraz piękniej wygląda dawna szkoła, którą odnowiono i stała się filią Muzeum Polonii Węgierskiej. Coraz częściej w Derenku można zobaczyć polskie i węgierskie flagi, bo ta wieś łączy nasze narody, a przedstawiciele obu państw jak ojciec i matka pomagają wspólnie swym dzieciom. Ośrodek Kultury Turystyki Górskiej PTTK w Pieninach w swej działalności wydawniczej ma już kilka publikacji w tzw. „Bibliotece Derenckiej”, a jego szef Ryszard M. Remiszewski komentuje, że „Jesteśmy to winni potomkom osadników sprzed z górą trzystu lat z Podhala i Spiszu, którzy zachowali wiarę, świadomość i archaiczną gwarę. To fenomen godny podziwu i szacunku!”
Piotr Boroń
POLECANA LITERATURA PRZEDMIOTU
Zjawiska, występujące w dziejach Derenku zasługują na bliższe poznanie, a niniejszy artykuł tylko niektóre z nich sygnalizuje. Dlatego Czytelnikom, którzy chcą zgłębić wiedzę o tym fenomenie można polecić następujące opracowania:
- Valeria Bubenkó-Greskóné, Polska gwara Derenczan, w: Łódzkie Towarzystwo Naukowe, Prace Wydziału I, nr 99/1988, s. 215-219;
- Urszula Kaczmarek, Na węgierskiej ziemi, Poznań 1999;
- Janusz Kamocki, Ryszard Kantor, Jadwiga Plucińska-Piksa, Krakowianie na derenczańskich szlakach, Szczawnica 2015;
- Janusz Kamocki, Jadwiga Plucińska-Piksa, Derenk – trzysta lat historii, Białka Tatrzńska 2017;
- Janusz Kamocki, Istvánmajor-Derenk-Białka Tatrzańska, w: Ciekawość świata, ludzi, kultury…, Kraków 2012 s. 27-31;
- Janusz Kamocki, Derenk. Polska wieś na Węgrzech, Szczawnica 2012;
- Anna Kowalczyk, Julian Kowalczyk, Elżbieta Łukuś, Słownik gwarowy mieszkańców Derenku i ich potomków, Edeny brak roku wydania;
- Ewa Krasińska, Świadomość etniczna ludności polskiego pochodzenia we wsi „Istvánmajor” na Węgrzech, w: Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego DCXIV, Prace Etnograficzne, zeszyt 4, Warszawa-Kraków 1981, s. 7-18;
- Ryszard Kantor, Dzieje wsi Derenk – osady polskiej na Węgrzech w relacjach jej mieszkańców, w: Zeszyty naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego, DCXIV, Prace Etnograficzne, zeszyt 14, Warszawa-Kraków 1981, s. 19-26;
- Andrea Poros, Derenkről – Istvánmajorba. Egy lengyel közösség áttelépitésenek története (praca magisterska), Pécs 2005;
- Jadwiga Plucińska-Piksa, Wędrujący apostołowie, Szczawnica 2011;
- Jadwiga Plucińska-Piksa, O Białce Tatrzańskiej słów kilka, Szczawnica 2013;
- Tibor Rémiás, Derenk polska wieś góralska na Węgrzech (tłum. Konrad Sutarski), Miszkolc 2009;
- Tibor Rémiás, Derenk, Miszkolc-Budapest t. I 2004, t. II 2005, t. III 2007;
- Ryszard M. Remiszewski, Derenczanie, Szczawnica 2012;
- Konrad Sutarski, Polska flaga na Węgrzech, Lengyel zászló Magyaroszágon, Budapeszt 2012.
Zdjęcia: Wikimedia Commons