Nie tylko Węgrzy i Polacy, lecz także Słowacy, Rumuni, Austriacy (może oni przede wszystkim) i Niemcy mogą się przyznawać do tego potężnego rodu, który początek wziął z Węgier, a dziś niektórych jego przedstawicieli spotyka się w Hollywood.
SPLECIONE DRZEWO GENEALOGICZNE
Heraldycy wiodą spór, czy do złudzenia podobne herby kilku rodów oznaczają, że były to tylko różne linie, wywodzące się z tego samego spiskiego gniazda, czy mamy do czynienia z przypadkiem, że różnią się odcieniami jednej z części dwudzielnego herbu. Nieco upraszczając, można bowiem powiedzieć, że gdyby chodziło o polski herb, to nie miałoby to żadnego znaczenia, a w przypadku francuskiego byłoby pewne, że to dwa różne rody, bo tam najmniejsza różnica to przepaść heraldyczna. Żeby jeszcze bardziej skomplikować, należy podkreślić, że już z całą pewnością węgierski Felvidék (obecna Słowacja) znał dwie linie Thurzonów: orawsko-bytczańską i spisko-augsburską, które mimo pokrewieństwa – żeby było trudniej genealogom – czasem się splatały małżeństwami dla utrzymania majętności przy tym samym nazwisku (proceder znany od starożytnego Egiptu, a „oczywisty” u Habsburgów w czasach nowożytnych).
Kwestia pokrewieństwa zaczyna się komplikować jak w greckim dramacie, niech więc pojawi się deus ex machina, który choćby mieczem (jak Aleksander Macedoński) przetnie węzeł gordyjski, by zupełnie się nie pogubić. Celem artykułu nie jest przecież rozwikłanie wszystkich zawiłości tego rozgałęzionego rodu, ale ukazanie na kilku przykładach jego potęgi, a w szczególności związków z Polską, ponieważ w Pszczynie czy Krakowie Thurzonowie byli tak zakorzenieni, że uważani są za własnych bohaterów. A mówiąc bardziej poetycko, zajmijmy się nie wszystkimi splecionymi gałęziami drzewa genealogicznego, ale najładniejszymi jego owocami.
Herb rodowy Turzonów
DROGA DO POTĘGI
Już w XII wieku kilka gałęzi rodu Thurzó (węg. Thurzó család) odnotowano w Austrii i nie jest łatwo stwierdzić ani jakie było ich austriackie gniazdo, ani kto był protoplastą, ani który z nich przeprowadził się na Węgry, ale było to nie później niż w XIV wieku. W źródłach pojawia się niejaki Martin Alispán, żyjący w przybliżeniu w latach 1391–1431 i piszący się „ze Spisza”, a pochodzący od niego mieli już przy imionach „Thurzó”.
Wielka fortuna Thurzonów nie opierała się jedynie na feudalnych zobowiązaniach poddanych, zamieszkujących ich dobra ziemskie. Przede wszystkim nie gardzili handlem – jak wielu królewskich dworzan i w ogóle rycerzy, zajmujących się tylko rzemiosłem wojennym – i jak mieszczanie liczyli każdy grosz. Przełomowym faktem w ich dorabianiu się, była spółka z najbogatszym rodem (a długo ostentacyjnie mieszczańskim!) Fuggerów, którzy finansując władców, potrafili decydować, jak w 1519 roku, kto będzie cesarzem. Oba rody porozumiały się odnośnie do handlu miedzią i stały się liderami europejskimi. Nie ograniczali się do miedzi, ale handlowali też srebrem, a Jakub Fugger stał się najsłynniejszym bankierem wszechczasów. Pakt handlowy umocniony został koligacjami, z których najsłynniejsze było małżeństwo Katarzyny Thurzó z Raymundem Fuggerem (młodszym bratem Jakuba) około 1530 roku.
W zawsze lepiej dokumentowanych niż świeckie funkcjach duchownych występują jako Thurzonowie: opat Jerzy (1465–1503), bp Nitry Zygmunt (węg. Thurzó Zsigmond (1503–1504), przypuszczalne lata życia 1466–1512), bp wrocławski Jan IV (1466–1520), bp Ołomuńca Stanisław (1470–1540) i kilkunastu innych.
Biskup Ołomuńca Stanisław Thurzo.
WSZYSTKIE DROGI PROWADZIŁY DO KRAKOWA
Mówi się o XVI wieku w dziejach Polski jako „wieku złotym”. To oczywiście nie sto lat świetności, a nawet można zaryzykować, że już od połowy XV wieku przeżywaliśmy dobrobyt i powodzenie na arenie międzynarodowej, przygotowane od Łokietka poprzez Kazimierza, Jadwigę i Jagiełłę, a przypieczętowane przez Kazimierza Jagiellończyka. Łatwo to zrozumieć, uświadomiwszy sobie, że Kraków doświadczał blisko trzystu lat spokoju od najazdów, mógł sobie zafundować największy ołtarz gotycki w Europie, wykonany przez najlepszego z mistrzów itd. Świetność tę tworzyli i Węgrzy z Thurzonami na czele. János Thurzó (węg. Thurzó János), żyjący w latach 1437–1508 – węgierski przedsiębiorca i specjalista od górnictwa był radnym od 1477 roku, a nawet przez pewien burmistrzem królewskiej stolicy. To on porozumiał się z Jakubem Fuggerem, aby zakłożyć Wspólny Handel Węgierski (zwany też przez Fuggerów Gemeine Ungarische Handel lub Fugger-Thurzo).
Pierwszą żoną Jánosa była Ursula Boehm. Miał z nią trzech synów: Györgya Thurzó, który ożenił się z Anną Fugger, jego syn György Thurzó został – jak ojciec – burmistrzem Krakowa, Jánosa V, który został w 1498 roku rektorem Akademii Krakowskiej, a później katolickim biskupem Wrocławia (który korespondował z Marcinem Lutrem i Filipem Melanchtonem), Stanisława (węg. Szaniszló), który był biskupem ołomunieckim. Drugą jego żoną była Barbara Beck. Ich córka Katharina wyszła za mąż za Johanna Jakoba Fuggera. Nieodparcie nasuwa się więc kilka pytań i wniosków: hrabiowie funkcjonowali w Krakowie jak mieszczanie, co nie przynosiło im ujmy, Europa była wówczas doprawdy zjednoczona – najsilniej przez takie rodziny jak wyżej, węgierski burmistrz Krakowa György Thurzó nadzorował budowę ołtarza w kościele Mariackim przez najwybitniejszego rzeźbiarza niemieckiego Witta Stwosza w Krakowie itd.
György Thurzó i jego ożona Anna Fugger
WĘGIERSKI WIEK CHWAŁY THURZONÓW
Wiadomo natomiast dokładnie, że niejaki Thurzó Elek z Betlenfalva (niedaleko Koszyc, obecnie słowackie Betlanovce na Spiszu) doszedł w 1527 roku do funkcji tzw. sędziego królestwa (łac. judex curiae regiae), a była to po królu i palatynie trzecia w hierarchii węgierskiej postać w państwie. Stał na czele najwyższej siedmioosobowej ławy i miał sędziów terenowych. W razie niemożności sprawowania władzy przez palatyna, zastępował go w jego funkcjach. Był dygnitarzem bardzo bliskim parze królewskiej, skoro na wieść o klęsce pod Mohaczem (węg. Mohácsi csata) to on odwiózł wdowę po zabitym tam królu Ludwiku (węg. II. Lajos) w bezpieczne miejsce, czyli do Pozsony (dzisiejszej stolicy Słowacji – Bratysławy). Transportował nie tylko Marię (węg. Habsburg Mária magyar királyné), ale i ogrom skarbów, które miały trafić w ręce Habsburgów, za co Jan Zapolya (węg. János Szapolyai) miał do niego szczególne pretensje. Maria Habsburżanka, siostra późniejszego cesarza Karola V, wynagrodziła Elekowi wierność i mianowała go hrabią spiskim. Wraz z Marią pomagał jej bratu Ferdynandowi przejąć węgierską i czeską koronę. Jako zdecydowany luteranin założył szkołę religijną w Galgoc (w kraju Felvidek), a Erazm z Rotterdamu dedykował mu jedną ze swych książek. Jako ciekawostkę można dodać, że przeszedł też do historii literatury węgierskiej jako autor pierwszego w dziejach listu miłosnego pisanego po węgiersku (list adresowany był do własnej żony). Miał z nią – Magdolną Székely z Ormosdu – dwie córki, a szczególną karierę zrobiła ich córka Małgorzata, która została żoną strażnika koronnego i niezwykle wpływowego magnata Pétera Perényiego. Ich małżeństwo oznaczało też w ogóle sojusz dwóch potężnych rodzin.
List miłosny Eleka Thurzó z 1525 roku, pierwszy list miłosny napisany w całości w języku węgierskim.
Thurzó Elek z Betlenfalva osiągnął jeszcze jeden zaszczyt i profit. W 1517 roku zakupił od piastowskiego księcia Kazimierza II wolne miasto Pszczynę, funkcjonujące w Rzeszy na zasadzie autonomicznego księstwa. Elek zmarł w 1543 roku, a po nim do 1558 roku rządził Pszczyną jego syn János.
Paradoksalnie więc, wiek XVI, wiek upadku Królestwa Węgierskiego był dla rodu Thurzonów czasem największych sukcesów w oparciu o Habsburgów, którym wiernie służyli w rywalizacji z rodowitymi węgierskimi pretendentami do tronu. Do dziś nie zgasły emocje węgierskich profesjonalistów i amatorów co do ocen w lojalności wobec różnych opcji politycznych tamtych czasów. Trzeba przy tym brać pod uwagę różne okoliczności.
Thurzó Elek
SZYBKI ZMIERZCH RODU
Hrabia György Thurzó z Bethlenfalva (1567–1616), syn Ferenca i potomek Katariny Zrinyi (z rodu wielkich banów chorwackich), osierocony w wieku siedmiu lat, miał trudny start życiowy, ale Ernest Habsburg wziął go jako szesnastolatka na swój dwór, gdzie młody Thurzó zdobył wiedzę o dyplomacji i wojskowości, a po śmierci matki w 1585 roku musiał wziąć we własne ręce zarządzanie majątkiem rodowym. Dwa małżeństwa z dziedziczkami dużych fortun (Zsófią Forgách i Erzsébet Czobor) przyczyniły się do pomnożenia jego majątku.
Z drugiego małżeństwa hrabiego Györgyego Thurzó z Bethlenfalva przyszło na świat ośmioro dzieci, a najsłynniejszym był Imre Thurzó z Betlenfalvi (1589-–1621). Po studiach na protestanckim uniwersytecie w Wittenberdze został jego honorowym rektorem, ale śmierć ojca zmusiła go do powrotu do domu i zajęcia się zarządem rodzinnymi dobrami. Nie mógł się jednak temu poświęcić, bo wybuchła wojna trzydziestoletnia, w którą się zaangażował, nota bene, wahając się, kogo popierać: Habsburgów czy Jerzego Rakoczego (węg. I. Rákóczi György). Z tym ostatnim tajnie się spotykał, ale nie mamy pewności, czy spiskował, czy może wykonywał misję dyplomatyczną. Brał udział w pracach nad pokojem w Nikolsburgu (węg. Nikolsburgi béke), między królem Węgier Ferdynandem II a Gaborem Bethlenem, jako jego wysłannik. György zmarł podczas rokowań 11 października w niejasnych okolicznościach, a w dalszych pracach zastąpił go Szaniszló Thurzó (1576–1625), absolwent studiów prawniczych na kilku włoskich uniwersytetach, z Padwą i Bolonią na czele, i zasłużył się w wojnach habsbursko-tureckich po stronie Maksymiliana w tak zwanej wojnie piętnastoletniej (węg. Tizenöt éves háború). Pertraktacje pozostały więc w rodzinie, ale Szaniszló brał w nich udział jako przedstawiciel Bethlena i doprowadził je do finału 31 grudnia 1621 roku.
Na tych Thurzonach kończył się potężny, paneuropejski ród, który wymierał przy ogromnym bogactwie. Wymierały główne linie, ale nazwisko przetrwało, bo wystarczy dziś wpisać w wyszukiwarkę to nazwisko, a pokazują się w Internecie bardzo ciekawe osoby: malarze, aktorzy, sportowcy… Czy to jednak krewni dawnych potentatów?
Piotr Boroń
Zdjęcia: Wikipedia