Św. Marcin i żebrak, obraz węgierskiego malarza z końca XV wieku
„Dzień Marcina - gęś i dzban wina”
(przysłowie staropolskie)
Każdemu Polakowi data 11 listopada kojarzy się przede wszystkim ze Świętem Niepodległości. Ale ten dzień to również imieniny Marcina, a w kościele katolickim wspomnienie najważniejszego z Marcinów – biskupa z Tours z IV n.e.
Św. Marcin urodził się w 317 lub 335 r., w położonej na szlaku bursztynowym osadzie rzymskiej Colonia Claudia Savaria, stolicy naddunajskiej prowincji Pannonia Superior (Górna Panonia). Za najwłaściwsze uważane jest utożsamianie Savarii z węgierskim miastem Szombathely – położonym tuż przy granicy z Austrią.
Jego ojciec - trybun rzymski -nadał synowi imię Martinus, pochodzące od boga wojny Marsa. Przez wieki powstało tak wiele życiorysów Marcina i legend, że dziś trudno ustalić fakty. Wszystko, co o nim czytamy powinniśmy opatrzyć domyślnym nagłówkiem „prawdopodobnie”.
Kiedy Marcin był dzieckiem, ojciec przeniósł się wraz z garnizonem do Pawii w Italii. Tam nasz bohater poznał chrześcijan i mając zaledwie 10 lat wpisał się na listę katechumenów. Jednak rodzina Marcina nie chciała się zgodzić na jego chrzest. W wieku 15 lat został rzymskim legionistą a dwa lata później złożył przysięgę. W roku 338 Marcin wraz ze swoim garnizonem trafił do galijskiego Amiens. Pewnej zimy, gdy napotkał półnagiego żebraka, oddał mu połowę swojej żołnierskiej opończy. Następnej nocy ujrzał we śnie odzianego w ten płaszcz Chrystusa, który do otaczających go aniołów mówił: "To Marcin okrył mnie swoim płaszczem". Chrzest Marcin przyjął w Wielkanoc 339 r., po czym zrezygnował ze służby wojskowej. Ówcześni chrześcijanie uważali zawód żołnierza – wiążący się przecież z zabijaniem - za niegodny, zatem Marcin opuścił swój legion. Pojechał do Panonii, do rodziców, których nawrócił na wiarę chrześcijańską. Przez następnych dziesięć lat żył wraz z kilkudziesięcioma innymi pustelnikami w Ligugé, nieopodal Poitiers w zachodniej Galii. Słynął z cnoty, ascetycznego życia a także z cudów W 360 r. przyjął święcenia kapłańskie a w dziesięć lat później zostaje obwołany biskupem Tours, którą to funkcję sprawował do śmierci w roku 397. Często opuszczał swoją rezydencję, by samemu głosić Ewangelię, zakładać kościoły, wizytować wspólnoty chrześcijańskie. Starał się odpokutowywać za grzechy swoich wiernych żyjąc bardzo skromnie, nosząc włosiennicę oraz poszcząc. Gdy zmarł, w jego pogrzebie uczestniczyły ogromne - jak na tamte czasy - tłumy. Nad grobem, w V wieku zostaje wybudowana romańsko – bizantyjska bazylika, która natychmiast stała się obiektem kultu pielgrzymkowego. Dzień pochówku biskupa Marcina – 11 listopada – obchodzimy, jako Dzień Świętego Marcina.
Niewiele postaci z grona świętych była - i jest - tak popularna jak biskup Tours. Niezliczona ilość kościołów na świecie nosi jego imię. We Francji – której jest patronem – znajduje się ich ponad 4 tys., w Polsce ponad 200. Imię świętego obrało sobie pięciu papieży, a ostatni z nich - Marcin V (1417-1431) został wybrany 11 listopada.
Św. Marcin jest patronem armii, rycerzy, żołnierzy, kowali i płatnerzy, podróżujących, uchodźców, żebraków, pasterzy, tkaczy, rękawiczników, właścicieli winnic, garbarzy, hotelarzy i wielu innych. Od imienia świętego wzięła swą nazwą wyspa Martynika w małych Antylach oraz liczne źródła wód mineralnych. Postać świętego, najczęściej jest przedstawiana, jako legionista na białym koniu, dzielący się połową płaszcza z żebrakiem. Do dziś w różnych częściach Niemiec odbywają się pochody dzieci z "lampionami św. Marcina", prowadzące do "ogniska św. Marcina". Dzieciom towarzyszy rycerz ubrany w rzymski hełm i purpurowy płaszcz, mający przypominać żołnierza Marcina i jego dobre czyny.
Analogiczny rycerz przewodzi również uroczystej paradzie 11 listopada na najstarszej ulicy Poznania - św. Marcin. I tutaj ważna uwaga. Nazwa ulicy to „Św. Marcin” a nie – jak często próbują ją nazywać przybysze spoza Poznania – „św. Marcina” lub „imienia św. Marcina”. To straszny błąd, którego poznaniacy nie wybaczają. Wracając do 11 listopada - tego dnia wypiekane są w Poznaniu specjalne rogale wypełnione masą z białego maku i mnóstwem słodkich dodatków. Aby nazwać rogal „marcińskim” lub „świętomarcińskim”, cukiernia musi uzyskać certyfikat Kapituły Poznańskiego Tradycyjnego Rogala Świętomarcińskiego. 30 października 2008 r. nazwa „rogal świętomarciński” została wpisana do rejestru chronionych nazw pochodzenia i chronionych oznaczeń geograficznych w Unii Europejskiej. Od 2007 r. Caritas archidiecezji poznańskiej rozprowadza rogale (w 2016 r. było to 20 000 sztuk)a zebrane fundusze przeznacza na cele charytatywne.
Inna tradycja wiąże św. Marcina z gęsiami. Gdy w 371 r. zmarł biskup Tours, Marcin został wybrany jego następcą. Nie chcąc przyjąć tego urzędu schował się do klasztornej szopy, w której chowano gęsi. Te jednak – spłoszone - podniosły wrzawę, zdradzając w ten sposób kryjówkę Marcina. Nowego biskupa triumfalnie wprowadzono do Tours, a pieczenie gęsi na pamiątkę św. Marcina weszło na trwałe do chrześcijańskiej tradycji, jako ostatni suty posiłek przed sześciotygodniowym postem adwentowym
Zatem Amerykanie podczas Święta Dziękczynienia spożywają indyka, a Polacy mają gęś na Narodowe Święto Niepodległości.
Artur Kolęda
Autor jest historykiem i publicystą, pracownikiem Instytutu Pamięci Narodowej