Ekonomiści i eksperci od rynku pracy przewidują, że koronawirus wywoła recesję, której jednym z efektów będzie wzrost bezrobocia. Pierwsze symptomy już obserwujemy. Jak poinformował Główny Urząd Statystyczny, zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw w marcu w porównaniu do lutego spadło o 34,3 tys. To największy spadek w historii XXI wieku – porównywalnym miesiącem może być jedynie grudzień 2008 r., czyli szczyt kryzysu finansowego, gdy zatrudnienie zmalało o 33 tys. osób. Kolejne miesiące będą jeszcze gorsze – w kwietniu w związku z obostrzeniami drastycznie spadła aktywność ekonomiczna Polaków. W trakcie problemów na rynku pracy rośnie rola związków zawodowych, które stoją przed największym wyzwaniem po transformacji ustrojowej. Postanowiliśmy sprawdzić, jak na nadchodzący kryzys reaguje NSZZ Solidarność.
Bez porozumienia ze związkami tarczy nie będzie
Na szczeblu krajowym Solidarność nie pozostała bierna wobec działań ratunkowych rządu. Przypominamy, że pierwszy projekt tarczy antykryzysowej składał się z pięciu filarów (bezpieczeństwo pracowników, finansowanie przedsiębiorstw, ochrona zdrowia, wzmocnienie systemu finansowego i program inwestycji publicznych). Do jego najważniejszych elementów należało pokrycie połowy wynagrodzenia pracownika w firmach, które borykają się z finansowymi problemami związanymi z koronawirusem, odroczenie składek ZUS o 3 miesiące, możliwość rozłożenia składek na raty, wypłata z ZUS jednorazowego świadczenia miesięcznego w kwocie ok. 2 tys. zł brutto dla osób zatrudnionych na umowy cywilnoprawne (zlecenia, dzieło) i dla osób samozatrudnionych, mikropożyczki dla przedsiębiorców do 5 tys. zł. W związku z projektem odbyły się konsultacje społeczne, gdzie strona pracownicza, w tym NSZZ Solidarność, przedstawiła swoje postulaty. Jak w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” twierdził Piotr Duda, przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ Solidarność, największy polski związek zawodowy przeforsował swoje najważniejsze postulaty.
– To, na czym nam najbardziej zależało, czyli zagwarantowanie realnego wpływu reprezentatywnych organizacji związkowych na wprowadzanie rozwiązań antykryzysowych w firmach, zakończyło się pełnym sukcesem. Choć słowo „sukces” w obliczu tego kryzysu trochę tu nie pasuje. Mówiąc wprost - tam, gdzie są takie związki zawodowe, bez porozumienia z nimi pracodawca nie uzyska wsparcia w ramach „tarczy antykryzysowej”. Dlaczego to takie ważne? Bo zabezpiecza pracowników przed nadużywaniem sytuacji kryzysowej lub próbą jej wykorzystywania tam, gdzie nie ma takich przesłanek. W firmach, gdzie nie ma związków zawodowych, pracodawca w praktyce może wprowadzać niekorzystne dla pracowników rozwiązania bez ograniczeń i jakiejkolwiek kontroli. Z innych rzeczy, które udało nam się osiągnąć, to znaczące zwiększenie limitu zwolnień podatkowych z wypłacanych zapomóg związkowych i z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych – mówił przewodniczący Solidarności.
O tym, że w okresie kryzysu lepiej mogą poradzić sobie pracownicy, w których zakładach pracy są związki zawodowe, mówi mi Marek Lewandowski, rzecznik prasowy Komisji Krajowej Solidarności.
– To, co już udało się osiągnąć, to przede wszystkim mechanizm zawarty w tarczy antykryzysowej, że tam, gdzie są związki zawodowe, bez porozumienia z nimi przedsiębiorca nie uzyska wsparcia. To niezwykle ważne, bo dzięki temu czy to postój ekonomiczny, czy skrócony czas pracy będzie wprowadzany w porozumieniu. To z kolei daje większe szanse, że koszty kryzysu nie będą przerzucane nadmiernie na pracowników. Gorzej oczywiście tam, gdzie związków zawodowych nie ma. A to blisko 75 proc. pracodawców. Ale przypominam - przynależność związkowa jest dobrowolna. Nikogo do niczego nie można zmusić. A my zwyczajnie nie mamy narzędzi prawnych i praktycznych, aby skutecznie bronić wszystkich pracowników.
Zamieszanie wokół RDS
Duże kontrowersje po stronie związkowej wzbudziło natomiast zawarcie w tarczy antykryzysowej zapisów nadających premierowi możliwość zmieniania składu Rady Dialogu Społecznego. RDS, która do tej pory była powoływana przez prezydenta, została powołana w 2015 r. na miejsce Komisji Trójstronnej. Jej zadaniem jest prowadzenie dialogu między pracownikami, pracodawcami i rządem. Związkowcy z Solidarności podkreślali, że zmiana ta jest niepotrzebna i podobnej determinacji po stronie rządu nie dostrzegali, gdy apelowali o lustrację tego organu. Projekt ten wywołał również niezadowolenie ze strony pracodawców zasiadających w Radzie Dialogu Społecznego. Presja okazała się skuteczna – kontrowersyjne przepisy zostały skierowane przez prezydenta Andrzeja Dudę do Trybunału Konstytucyjnego.
Zatrzymać Europejski Zielony Ład
Solidarność w trakcie kryzysu związanego z koronawirusem postanowiła również zintensyfikować działania przeciw tzw. Europejskiemu Zielonemu Ładowi, który według związkowców poważnie ma uderzyć m.in. w polski przemysł wydobywczy. Piotr Duda wystosował list do przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, w którym domaga się bezzwłocznego zawieszenia funkcjonowania europejskiego systemu handlu uprawnieniami do emisji dwutlenku węgla EU ETS oraz głębokiej rewizji dotychczasowej polityki klimatycznej.
– Pandemia koronawirusa SARS-CoV-2 bezpośrednio dotknęła setki tysięcy ludzi, a pośrednio wpłynęła na życie całych społeczeństw i na sposób funkcjonowania państw członkowskich. Mamy do czynienia z gigantycznych rozmiarów kryzysem – napisał Piotr Duda, podkreślając, że Unia Europejska i państwa narodowe będą musiały skupić się na odbudowie europejskich gospodarek.
– Trzeba także pamiętać, że system EU ETS obejmuje nie tylko energetykę. To również ogromne obciążenie dla przemysłów energochłonnych, w tym w szczególności hutnictwa, produkcji cementu i ceramiki, branży chemicznej czy papierniczej, a także sektora transportu lotniczego, który już dziś z powodu pandemii znalazł się na granicy bankructwa. Te branże zatrudniają w skali całej UE setki tysięcy pracowników. Każde miejsce pracy w przemyśle generuje dodatkowo kilka kolejnych etatów w jego otoczeniu: w usługach i transporcie. Ochrona przemysłu w obecnej sytuacji, gdy całej UE grozi drastyczny wzrost bezrobocia, musi być dla Komisji Europejskiej zadaniem bezsprzecznie priorytetowym – czytamy. W dalszej części przewodniczący związku podkreślał m.in. że system EU ETS nie ma swoich odpowiedników w innych częściach globu, a sama Unia Europejska odpowiada jedynie za 10 proc. globalnej emisji dwutlenku węgla. Związek sprzeciwia się również neutralności klimatycznej do 2050 r., co ma Polskę kosztować ponad 500 mld euro i wywołać ekonomiczne skutki dla całej Unii Europejskiej.
– Strategia ta była tworzona w zupełnie innych realiach gospodarczych i jest niedostosowana do obecnych uwarunkowań (…). W obecnej sytuacji Unia Europejska powinna poprzestać na celach redukcyjnych, do wypełnienia których poszczególne kraje członkowskie Wspólnoty zobowiązały się w Porozumieniu Paryskim. Dopiero po wyjściu z globalnego kryzysu gospodarczego, w obliczu którego stoimy, UE może rozpocząć dyskusję na temat nowej strategii klimatyczno-energetycznej – twierdzi Solidarność, która zamierza poszukiwać poparcia w innych europejskich centralach związkowych, również tych z naszego regionu.
Tarcza 2.0 przyjęta chłodno
Tarcza antykryzysowa działała od 1 kwietnia, jednak wkrótce potrzebna była jej nowelizacja. Nowa ustawa, która rozszerzyła pakiet beneficjentów programu, została podpisana przez prezydenta 17 kwietnia. Tzw. tarcza antykryzysowa 2.0 spotkała się jednak z krytycznym przyjęciem ze strony Solidarności, która protestowała przeciwko brakowi konsultacji społecznych.
– Działanie takie jest złamaniem podstawowych zasad dialogu społecznego, Konstytucji RP oraz prawa międzynarodowego. W ten sposób związki zawodowe pozbawione są części swoich uprawnień, co podważa i tak już mocno osłabione zaufanie NSZZ Solidarność do dobrych intencji strony rządowej. Jest to tym bardziej oburzające, że projekt wprowadza rozwiązania jednocześnie uderzające w sytuację pracowników, obniżając w sposób istotny poziom bezpieczeństwa socjalnego milionów Polaków. Wymienić wystarczy możliwość dokonywania redukcji zatrudnienia oraz obniżania wynagrodzeń w administracji publicznej, pozbawiając jednocześnie związki zawodowe prawa do ochrony tych pracowników – napisała w specjalnym oświadczeniu Komisja Krajowa NSZZ Solidarność.
Solidarność za bolączki tarczy 2.0 uznaje nadmierne wsparcie dla pracowników pozakodeksowych. Problem nakreśla nam Marek Lewandowski, rzecznik prasowy Komisji Krajowej Solidarności.
– Najpierw uściślenie. Umowy śmieciowe to nie zlecenia czy dzieła. To wszelkie legalne umowy zastosowane w sposób nielegalny. Zlecenia, dzieła czy samozatrudnienie są ważne i potrzebne, ale stosowane tam, gdzie powinien być etat, to patologia. A teraz do meritum. Stało się coś absolutnie niedopuszczalnego w tarczy antykryzysowej 2.0, że osoby pracujące pozakodeksowo otrzymają wyższe wsparcie niż zwalniani pracownicy kodeksowi. A to przecież ci kodeksowi sumiennie przez lata płacą daniny publiczne, w tym składki na FUS, z których dzisiaj wypłacane są świadczenia dla osób pozakodeksowych. Mówiąc wprost, ci, którzy płacili, otrzymają w razie zwolnienia nieco ponad 800 zł, a ci, którzy nie płacili lub płacili ułamek tego, co powinni, otrzymają po 2 tys. zł. To głęboko niesprawiedliwe. Będziemy ostro stawiać postulat dalszego ograniczania umów śmieciowych i przywoływać projekt nowelizacji ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy autorstwa śp. Romana Giedrojcia. Tam są zawarte skuteczne narzędzia ograniczania tego zjawiska – .
Pomoc doraźna, uroczystości odwołane
Nazwa „Solidarność” w sposób oczywisty nawiązuje do solidarności międzyludzkiej. W czasie pandemii wszystkie regiony związku, a często również i poszczególne organizacje związkowe, włączyły się w działalność społeczną, m.in. prowadząc zbiórki pieniędzy na wsparcie szpitali. Skala prowadzonych działań jest zbyt duża, by wymieniać je w tym artykule. Niestety koronawirus pokrzyżował planowane na sierpień 40. urodziny związku.
– Mimo że to piękna, okrągła rocznica, nie będzie wielkiego rodzinnego festynu, który planowaliśmy 29 sierpnia na PGE Narodowym. Taką decyzję podjęliśmy na telekonferencji z szefami regionów. Z kilku powodów. Nie wiemy, ile czasu potrwa i jakie będą skutki pandemii. Nie wiemy, ilu ludzi straci pracę, otrzyma obniżone zarobki, ilu straci swoich bliskich. To nie jest atmosfera do radosnej zabawy. Ponadto wszystkie środki potrzebne są dzisiaj na ratowanie gospodarki i miejsc pracy. Także te, które pozyskalibyśmy od potencjalnych sponsorów. Dzisiaj są inne priorytety – powiedział portalowi Tysol.pl Piotr Duda.
Marka Lewandowskiego, rzecznika prasowego Solidarności, zapytaliśmy, jakich zmian na polskim rynku pracy żąda Solidarność, gdy kryzys zostanie już zażegnany.
– To, co już wspomniałem. Radykalnej walki z umowami śmieciowymi poprzez nowelizację ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy. Upowszechnianiem obowiązku solidarnego płacenia danin publicznych (Fundusz Ubezpieczeń Społecznych, Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, Fundusz Pracy, itd.). Promowania zmian w prawie o układach zbiorowych pracy, czy w ogóle dialogu społecznego, i to na każdym poziomie – tłumaczy rzecznik Solidarności. A czy związek przewiduje współpracę z innymi centralami związkowymi w naszym regionie? – Trudno o niej mówić, gdy takiej współpracy nie widać na poziomie całej UE. Jak na razie wszelkie wysiłki mają charakter narodowy i związki zawodowe nie są tu wyjątkiem. Trochę w myśl zasady „bliższa ciału koszula”. Trudno się temu dziwić, bo związki zawodowe myślą w pierwszej kolejności o swoich członkach. Taki mają obowiązek – kończy naszą rozmowę Marek Lewandowski.
Wkrótce kolejna część artykułu przedstawiająca działania związków zawodowych wobec kryzysu na terenie Europy Środkowo-Wschodniej.