Husaria to jeden ze znaków rozpoznawczych naszego kraju, naszej historii. Konni, Skrzydlaci rycerze budzą pod każdą szerokością geograficzną tak jednoznaczne skojarzenia z Polską jak Jan Paweł II, św. Faustyna Kowalska, Chopin czy flaga biało - czerwona. Pojawiła się nawet kilka lat temu idea pt. "Husaria przed pałac". Chodzi w niej o to, aby w newsach telewizyjnych (idących przecież w świat) informujących odbiorcówo wizytach dyplomatycznych w Warszawie, można było zobaczyć w tle wartę honorową husarzy przed budynkami mieszczącymi najwyższe władze państwowe.
Czytelnik tej strony mógłby zapytać:, Co to wspólnego z relacjami polsko-węgierskimi? Wbrew pozorem, bardzo dużo. Husaria pojawia sie na kartach polskiej historii na przełomie XV i XVI w. Klęska w lasach Bukowiny 26 października 1497 roku, w której straciliśmy ok. 10 000 ludzi ("Za króla Olbrachta wyginęła szlachta"), skłoniła nas do poszukiwania nowych rodzajów wojska. W 1501 r. pojawiają się na polskim dworze pierwsi Racowie, tj. lekka jazda najemna, utworzona w XIV wieku Węgrzech, werbowana spośród Serbów zamieszkujących węgierską Dalmację oraz Baczkę i Banat.
Rozbudowywana była szczególnie w XV wieku przez króla Węgier, Chorwacji oraz Czech - Mátyása Hunyady`ego (Maciej Korwina). Po jego śmierci w 1490 roku, wielu Raców szukało dla siebie nowego zaciągu. Uzbrojeni po usarsku, jak wtedy mówiono, czyli w drewnianą kopię, szablę i tarczę, wypełniali istotną lukę w naszym wojsku.Samo słowo husarz wywodzi się najprawdopodobniej od serbskiego usar (konny wojownik, najemnik) lub węgierskiego huszár, będącego połączeniem dwóch węgierskich wyrazów husz - dwadzieścia oraz ar oznaczającej lenno lub dobra ziemskie.
W 1503 roku, polski Sejm powołał pierwsze chorągwie autoramentu narodowego, uzbrojone po usarsku. Wymogi pola walki między Bałtykiem a Morzem Czarnym sprawiają, że lekka jazda usarska staje się stopniowo średniozbrojna. Widzimy to chociażby na rycinie w "Kronice Pruskiej" Heinricha von Redena, ukazującej wjazd króla Zygmunta Augusta do Gdańska w 1552 roku. Prawdziwym przełomem w historii husarii było obranie królem Polski i wielkim księciem litewskim, księcia siedmiogrodzkiego Istvána Báthory`ego, czyli.....Stefana Batorego. Jego reformy wojskowe uczyniły z husarii ciężkozbrojną kawalerię, najskuteczniejszy i najefektowniejszy w ówczesnej Europie rodzaj broni.
23 czerwca 1576 roku, Batory wydał tzw. list przepowiedni (wysyłany rotmistrzowi, określający szczegółowe warunki, na jakich tworzony był przez niego oddział), w którym nakazywał, aby husarze nosili ubiór węgierski. Wcześniej już istniała w Polsce moda na węgierskie importy. Król Zygmunt August, a za jego przykładem dworzanie, stosowali vestitus hussaronicus, w wolnym tłumaczeniu przyodziewek węgierski, składający się z dołomanu (węg. dolmány) - dopasowanej, długiej za kolana, kurtki z sukna lub jedwabiu, żupicy (rodzaj krótkiej kurtki) i spodni.
Dołoman z czasem będzie wypierany przez inny strój znad Dunaju - kontusz (węg. köntös), rodzaj płaszcza lub kamizelki, z charakterystycznymi tzw. wylotami, czyli rozciętymi od pachy do łokci rękawami, które odrzucone do tyłu, umożliwiały swobodne posługiwanie sie szablą. Wiele hungaryzmów przeniknęło i pozostało w języku polskim w okresie panowania króla Stefana, większość z nich ma konotacje militarne, jak: szereg, orszak, giermek, dobosz, hajduk, hejnał, puchar. W opisach zwycięskich szarż husarii często zaczęło się pojawiać (i weszło do języka potocznego) słowo kretes, z kretesem, co pochodzi od węgierskiego tönkretesz - ruina. Nakryciem głowy husarza była początkowo przyłbica, z czasem jednak zastąpiona przez szyszak (węg. sisak), charakterystyczny hełm wyposażony m.in. w daszek z nosalem, policzki, nakarczek, czasem również skrzydła lub pióra.
Na żupan i kirys, chroniący tułów, narzucał husarz skórę drapieżnika (laparcią, tygrysią, niedźwiedzią) lub delię (płaszcz/peleryna) zwany również w Polsce czuhą (węg. szűr, cuha). Ochronę na przedramię stanowił karwasz (węg. karwos). Pochodzenie madziarskie miał czekan (broń obuchowo-sieczna), koncerz (rodzaj długiego miecza) i buty z wysokimi cholewami oraz żelaznymi, podobcasowymi podkówkami w kształcie półksiężyca.
Najbardziej charakterystyczne dla husarii, a później dla całej szlachty Rzeczpospolitej były jednak dwa inne elementy. Pierwszy, to czapka magierka (węg. Magyar), zwana również batorówką, madziarką, czapką węgierską. Wykonana z grubego sukna i obszyta tzw. „barankiem”, noszona przez husarzy poza polem bitwy. Drugi, to słynna szabla husarska wywodząca się z szabli.....węgierskiej oczywiście. Znana w Polsce już w średniowieczu, jednak na dobre zaimportowana wraz z przybyciem serbsko - węgierskich Raców. Szable były niekiedy zdobione wizerunkiem króla lub jego imieniem, określane są wtedy mianem batorówek. Madziarka i węgierka stały sie tak nieodłącznymi atrybutami husarii, a za jej przykładem całej szlachty, że do dzisiaj uważamy je za trwały element stroju narodowego I Rzeczypospolitej, na równi z żupanem i kontuszem.
Pamiętajmy, że nakazy królewskie obowiązywały już na całym ogromny obszarze Rzeczpospolitej, liczącym wtedy ok. 1 mln km kwadratowych. Dotyczyły nie tylko jazdy, ale również piechoty, którą król Stefan rozwinął w oparciu o piechotę......węgierską rzecz jasna. Żołnierz stworzonej przez Batorego piechoty wybranieckiej był nazywany hajdukiem (węg. hajdúk – rabuś) lub wybrańcem. Umundurowany był, i uzbrojony na wzór węgierski, tj. dołoman lub czuha w kolorze błękitnym, czapka magierka oraz rusznica, topór o długim stylisku i szabla węgierka. Hajducy zdobyli w krótkim czasie sławę i renomę niewiele mniejszą od husarii. Na ich wzór budowano gwardie przyboczne władców i hetmanów Rzeczypospolitej. Na formacji tej wzorowana była m.in. sejmowa Straż Marszałkowska.
Świetną okazją do przypomnienia tych kwestii była konferencja pt. "W boju i na paradzie. Aspekty użycia husarii od czasów ostatnich Jagiellonów do początków XVIII stulecia", zorganizowana 15 lutego br. w Sali Koncertowej Zamku Królewskiego w Warszawie. Otwierając konferencję, Dyrektor Zamku - prof. dr hab. Wojciech Fałkowski, podkreślił, że jest to tylko pierwszy w wielu event`ów przygotowanych przez zespół zamkowego muzeum, z okazji przypadającego obecnie Roku Wazowskiego. Ma on upamiętnić zakończoną 400 lat temu budowę rezydencji królewskiej w Warszawie przez króla Zygmunta III Wazę.
Mogliśmy w Sali Koncertowej wysłuchać wielu interesujących referatów, dr dr: Tomasza Mleczeka, Radosława Sikory, Przemysława Gawrona, Konrada Bobiatyńskiego, Piotra Krolla i Zbigniewa Hunderta, a także znanych historyków staropolskiej wojskowości jak prof prof: Mirosław Nagielski i Wojciech Plewczyński.
Wielkie zainteresowanie wzbudzał p. Ireneusz Kobrzycki ze Stowarzyszenia Signum Polonicum, promującego tradycje oręża polskiego, który pojawił się w zamkowej Sali Koncertowej w stroju rotmistrza husarii (do kompletu brakowało tylko konia, czeladzi i skrzydeł husarskich). Z dumą prezentował replikę autentycznej szabli z okresu panowania Stefana Batorego ze złotym wizerunkiem króla oraz inskrypcją.
Dedykacje i autografy rozdawał dr Radosław Sikora, autor wspaniałych monografii dotyczących husarii jak m. in.: "Fenomen husarii" (5 wydań), "Z dziejów husarii" (Warszawa 2010), "Niezwykłe bitwy i szarże husarii" (Warszawa 2011), "Husaria Rzeczypospolitej" (Warszawa 2014, współautor), "Husaria w walce" (Warszawa 2015), oraz najnowsza, wydana w tym roku: "Husaria. Duma polskiego oręża". Jego książki są bardzo popularne i nagradzane również na Ukrainie, a wobec licznych konotacji węgierskich naszej narodowej kawalerii aż się prosi o wydanie ich nad Dunajem.
Goście konferencji otrzymali od organizatorów dwa bonusy. Pierwszym był mrożący krew w żyłach pojedynek na szable, który stoczyli w Arkadach Kubickiego: dr Tomasza Mleczek (komisarz konferencji) i Antoni Olbrychski, który w ostatnich, nieoficjalnych mistrzostwach świata w szermierce historycznej Swordfish zajął drugie miejsce. Pojedynek zakończył się na gardle komisarza, oszczędzonego jednak przez wicemistrza świata.
Drugą atrakcją była możliwość zobaczenia tzw. Rolki Sztokholmskiej, 15 metrowego, unikatowy fryzu anonimowego artysty, który trafił do zamkowej kolekcji w 1974 r. jako dar ówczesnego premiera Szwecji Olofa Palmego. Wcześniej znajdował się w zbiorach muzealnych w Sztokholmie, dokąd trafił oczywiście, jako zdobycz wojenna po Potopie Szwedzkim. Ukazuje on uroczysty wjazd do Krakowa orszaku ślubnego króla Zygmunta III i arcyksiężniczki Konstancji Austriaczki 4 grudnia 1605 roku. Wśród 600 uczestników widzimy również wspaniale prezentującą się rotę husarii oraz regiment hajduków, czyli piechoty węgierskiej.
Jest to bezcenne źródło historyczne do poznania strojów, umundurowania, uzbrojenia i oporządzenia, a także obyczajowości epoki. Rolce towarzyszy wystawa eksponatów wypożyczonych z Muzeum Wojska Polskiego, jak: rapiery, halabardy, muszkiety oraz szyszak husarski.
Wystawę można oglądać do 10 marca 2019 roku.
Salomon Rysiński herbu Ostoja, w swoich, wydanych w 1618 roku Proverbiorum polonicorum podaje m.in. następujące polskie powiedzenie z początku XVII wieku:
"Koń - Turek, chłop - mazurek, czapka - magierka, szabla węgierka" (Koń Arab, chłop z Mazowsza itd....)
Artur Kolęda